Poranek był bardzo mglisty. Zasadniczo mgła trzymała się aż do godz. 10.00. Gdy przechodziło się przez lasy eukaliptusowe, można było poczuć się jak w horrorze. Brakowało tylko i na szczęście czarnego charakteru.
Teren był raczej górzysty, z wieloma wzniesieniami. Co ciekawe kiedy był plan, aby się pomodlić, zawsze było pod górkę. Dziś piątek więc odprawiliśmy na trasie drogę krzyżową. Do XII stacji mogliśmy poczuć się, jak w drodze na Golgotę. A później łagodnie w dół.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kolejny dzień pielgrzymki sprawia, że pierwsze emocje już opadają. Robi się mniej zdjęć, gdyż to, co początkowo było nowe, staje się „takie zwykłe”.
Mimo świadomości, że do przejścia jest dystans podobny do dnia wcześniejszego, szliśmy bardzo sprawnie. Z racji tego, aby nie przyjść do albergue za szybko, zrobiliśmy sobie dwa odpoczynki więcej. Towarzyszyli nam wtedy pielgrzymi z Opola.
Codzienne opisuje nasze pielgrzymowanie, ale ani razu nie padło najbardziej popularne słowo roku 2020 - koronawirus. Co więc z pandemią w Hiszpanii? A nie powiem… ;) jednak radzimy sobie w Polsce milion razy lepiej :D Może inaczej: Jest bardziej normalnie.
Z racji tego, że całą drogę pokonuje w sutannie bardzo łatwo jest nawiązać kontakt słowny z caminowiczami. Co prawda wielkim poliglotą nie jestem, ale pielgrzym z pielgrzymem wspólny język zawsze znajdzie. Większość idących to osoby hiszpańskojęzyczne. Oprócz naszej grupy, innych Polaków nie spotkałem. Dziś mijaliśmy dwoje Ukraińców, wczoraj Francuza z córką i wielu Włochów. Trzeci dzień równo z nami idzie pielgrzym z Peru. Bardzo sympatyczny. Dziś mieszkamy w tej samej albergue. Gdy odprawialiśmy Mszę św., cały czas zerkał przez okno, jakby miał pragnienie bycia z nami, ale chyba trochę się wstydził.
A mszę mieliśmy dzisiaj połową na placu za albergue. Jutro natomiast będziemy chcieli modlić się razem na Eucharystii w Katedrze św. Jakuba w Santiago.
Reklama
I tak powoli nasz święty czas pielgrzymowania dobiega końca. Jednak punkt kulminacyjny nastąpi jutro.
Koniec cz. 5