Każdy pomysł ożywiający parafię jest bezcenny.
Zapewne trzeba jeszcze poczekać, aby ocenić wpływ pandemii na duszpasterstwo w naszym kraju. Jednak nawet bez pogłębionych statystyk da się zauważyć spadek liczby wiernych uczęszczających na nabożeństwa, szczególnie w większych miastach. Część osób nadal trzyma się transmisji online. Mniej liczne były, również wskutek obostrzeń, tegoroczne pielgrzymki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Parafialne gofry i bramy
W cieplejsze dni w parafialnej kawiarence u św. Andrzeja Boboli na lubelskim Czechowie trudno o wolny stolik. Pomysł pojawił się już trzy lata temu, ale od czerwca tego roku nabrał rozmachu. Oprócz znakomitej kawy czy herbaty, można spróbować ciast, babeczek i robiących furorę gofrów. Miejsce otwarte jest przez cały tydzień, zachęca profesjonalizmem wyglądu i obsługi, a także konkurencyjnymi cenami. Proboszcz ks. Mirosław Ładniak nie ukrywa, że w idei kawiarenki nie chodzi o biznes, ale o przestrzeń dla tworzenia wspólnoty parafialnej, strefę spotkania i rozmowy. Parafia jest, zwłaszcza w niedziele i święta, naturalnym miejscem gromadzącym mieszkańców, którzy lubią po Mszy św. skomentować kazanie czy przejrzeć gazetkę wspólnotową.
Wierni chętniej przychodzą do kościołów, jeśli „coś się dzieje”. Dobrym przykładem są kolejne inicjatywy podejmowane w parafii św. Maksymiliana Kolbego w Lublinie. Na jej terenie do Ogrodów Maryi doszły niedawno dwie symboliczne bramy: Chrystusa i Niepokalanej. Po sąsiedzku, parafianie ze Świętego Krzyża zebrali z inicjatywy proboszcza ks. Mariana Dumy ponad 100 tys. zł i ufundowali gustowny pomnik Prymas Tysiąclecia bł. kard. Stefana Wyszyńskiego.
Na terenach wiejskich jest oczywiście trudniej o spektakularne projekty, ale wszystko zależy od inicjatywy proboszcza i bardziej aktywnych wiernych. Prostym i zawsze skutecznym pomysłem są pielgrzymki, na ostatnią Legionów Maryi w Częstochowie pojechały zorganizowane grupy z małych parafii m.in. z Jastkowa czy Markuszowa. Z Zezulina wierni regularnie wyruszają do świętych miejsc, ostatnio do sanktuariów Mazowsza i do Krasnobrodu. Obecnie każdy pomysł ożywiający życie parafialne jest bezcenny. Nie zawsze wiąże się z wielkimi nakładami finansowymi, najczęściej wystarczy trochę pomysłowości i odwagi.
Reklama
Biskup w fast foodzie
W czasach antykościelnych nastrojów, których nie brak również w naszej diecezji, ogromnie ważną rolę odgrywają śmiałe inicjatywy wychodzące do ludzi, i to te w wymiarze realnym a nie tylko wirtualnym. Dużym echem odbiła się letnia akcja „Wielka ewangelizacja na Tatarach”, w jednej z najbardziej podupadłych dzielnic Lublina. Ponad czterdziestu nie tylko młodych ludzi z radosnymi twarzami i pełnym nadziei słowem wędrowało pomiędzy szarymi blokowiskami, wzbudzając zainteresowanie i życzliwość mieszkańców. Podobną inicjatywę podjęła Wspólnota Chrystusa Zmartwychwstałego Galilea w podlubelskiej Turce. Entuzjazm towarzyszy także lubelskim oazowiczom, którzy przystąpili w wakacje do remontu budynku przeznaczonego na ośrodek formacyjny w Zalesiu w pobliżu Bełżyc. Widok rozmodlonych i pracujących na budowie głównie młodych ludzi stanowi ważny znak dla miejscowej społeczności.
Wzorem duszpasterskiej inwencji, zwłaszcza w odniesieniu do młodzieży akademickiej, może być bł. Prymas Tysiąclecia, który w czasach studiów w Lublinie (1925-29) z zapałem zaangażował się w Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie” i „Bratnią Pomoc”. Oby to była inspiracja dla duszpasterzy akademickich. Pewnym symbolem gotowości wychodzenia do ludzi jest ostatnia wizyta bp. Adama Baba w jednym z fast foodów, jak najbardziej w stroju hierarchy, gdzie dał się zaprosić na przekąskę i rozmowy z młodzieżą.