Reklama

Nowa ustawa

Stare problemy Zabużan

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

12 listopada 2003 r. Sejm uchwalił ustawę o odszkodowaniach majątkowych dla Zabużan: można ją nazwać urągowiskiem z pokrzywdzonych.
Przez prawie 60 lat Zabużanie pozbawieni byli słusznych odszkodowań za majątek i mienie pozostawione na Wschodzie - chociaż komunistyczne władze zobowiązały się umowami międzynarodowymi do takich odszkodowań... Teraz postkomuniści oferują okradzionym Zabużanom nie tyle „słuszne odszkodowania” (jak stanowi wobec wszelkich wywłaszczeń obecna konstytucja), ale jakieś nędzne ochłapy, nazwane „rekompensatami”.
Jakie to są te rekompensaty?... Kogo dotyczą?
Przede wszystkim z kręgu osób uprawnionych do tych „rekompensat” wyłączono osoby, które z mocy innych przepisów uzyskały jakąkolwiek własność albo użytkowanie wieczyste nieruchomości Skarbu Państwa w ramach „ekwiwalentu” przewidzianego przez wspomniane umowy. Oznacza to, że obecny postkomunistyczny ustawodawca nie uwzględnia żadnych proporcji między wielkością pozostawionego za Bugiem mienia a uzyskaną już „rekompensatą” czy „ekwiwalentem”. Ten „ekwiwalent” pozostawał w jakże rażącej dysproporcji w stosunku do pozostawionego mienia! Obecna ustawa w żaden sposób nie rekompensuje tej krzywdy.
Ustawa przewiduje, że wartość pozostawionego za Bugiem mienia zaliczana ma być na poczet ceny kupna albo opłat za wieczyste użytkowanie nieruchomości stanowiącej własność Skarbu Państwa. Nie wiedzieć dlaczego nie rozciągnięto tego przepisu na nieruchomości skomunalizowane, przekazane gminom i innym jednostkom samorządowym: czyżby „własność gminna” była dla postkomunistycznego ustawodawcy bardziej chroniona od własności indywidualnej? Skąd ta różnica w odmiennym traktowaniu własności?...
Nadto nietrudno zauważyć, że takie zawężenie pola odszkodowań boleśnie uzależnia dochodzenie odszkodowań od upływu czasu i ilości nieruchomości Skarbu Państwa, oferowanych do sprzedaży bądź przeznaczanych do użytkowania wieczystego. Co gorsza - ustawa stanowi, że takiemu zaliczeniu (na poczet ceny kupna nieruchomości lub opłaty użytkowania wieczystego od Skarbu Państwa) podlega tylko... 15 proc. pozostawionego majątku i nie więcej niż 50 tys. zł! O jakiej tedy „rekompensacie” mowa?...
Jakby nie dość było tych krzywdzących zapisów - pozostaje następna kwestia: nieruchomości Skarbu Państwa sprzedawane są na przetargach. Niewielkie są szanse wygrania atrakcyjnego przetargu nawet z kwotą maksymalną 50 tys. zł... Czy zatem Zabużanom nie powinno się stworzyć preferencyjnych warunków nabywania tych nieruchomości? Choćby dlatego, że przez prawie 60 lat pozbawieni byli możliwości uzyskania tych odszkodowań... Najwyraźniej rządzący SLD i UP inaczej rozumieją sprawiedliwość i krzywdę, niż rozumieją to Zabużanie i nie tylko oni.
Pozytywnym rozwiązaniem ustawowym wydaje się określenie procedury postępowania przy ubieganiu się o ten żałosny „ekwiwalent”. Ale i tu - nie wiedzieć dlaczego - wyznaczono nieprzekraczalny termin (koniec 2005 r.) dla składania wniosków przez Zabużan i ich spadkobierców. Tymczasem gromadzenie niezbędnych dokumentów to sprawa przewlekła, trudna, kosztowna. Właśnie zwykłe poczucie sprawiedliwości wymagałoby, żeby akurat dla tej grupy ludności wydzielić kadry administracji, które pomagałyby jej; wszak wiele jest w państwowej administracji „wesołych” miejsc pracy, całkiem zbędnych i tworzonych „pod kolesiów”. A właśnie Zabużanom pomoc państwa w tym zakresie byłaby nader potrzebna...
Aby uzyskać prawo do ekwiwalentu, trzeba będzie najpierw uzyskać dokument - „potwierdzenie prawa do zaliczenia wartości nieruchomości pozostawionych poza granicami państwa polskiego”. Do wniosku o wydanie takiego dokumentu trzeba załączyć określone w ustawie decyzje, poświadczenia i zaświadczenia (m. in. zaświadczenia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego lub urzędowy spis mienia). Z braku takich dokumentów wnioskodawca przedstawić musi sporządzone przed 1 września 1939 r. inne dokumenty, z których wynika, iż był właścicielem określonych nieruchomości (np. akty notarialne, wyciągi z ksiąg wieczystych, orzeczenia sądowe potwierdzające własność). Na wszelki wypadek przewidziano też - jako dowód - zeznania trzech świadków, nie będących bliskimi osoby ubiegającej się o ekwiwalent, którzy byli pełnoletni w 1944 r. oraz mieszkali w miejscowości, w której znajdowała się pozostawiona nieruchomość lub w sąsiedniej.
Wobec tak krzywdzących zapisów (zdominowany przez SLD Senat zapewne zaakceptuje uchwaloną przez Sejm ustawę...) otwarta będzie już tylko droga skarżenia tej ustawy jako niezgodnej z konstytucją. Tymczasem krążą pogłoski, że tak brutalne i krzywdzące potraktowanie Zabużan przez rządzącą koalicję SLD-UP bierze się z chęci zachowania majątku Skarbu Państwa na ewentualne zaspokojenie nieuzasadnionych prawnie żądań żydowskich i niemieckich, których nasilenie spodziewane jest po oficjalnym przystąpieniu Polski do UE. Rzeczywiście - na zdrowy rozum trudno pojąć tę skandaliczną „oszczędność” postkomunistów na Zabużanach. Tym bardziej że chociaż ok. 80 tys. osób zgłasza uzasadnione żądania odszkodowawcze - szacuje się, że tylko ok. 4 tys. Zabużan uda się udokumentować swe wnioski, tak jak nakazują przepisy ustawy.
...Ale oszczędzanie na biednych i pokrzywdzonych to przecież niemal istota lewicowej polityki - to jest ta „społeczna wrażliwość inaczej”...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież na „Anioł Pański”: misja Jezusa i tych, którzy Go naśladują, jest znakiem sprzeciwu

2025-08-17 12:11

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV

Leon XIV

Misja Jezusa i tych, którzy Go naśladują, nie jest tylko „usłana różami”, lecz jest „znakiem sprzeciwu”- powiedział Leon XIV w rozważaniu poprzedzającym modlitwę „Anioł Pański”, którą odmówił z wiernymi zgromadzonymi na Placu Wolności w Castel Gandolfo.

Papież zaznaczył, że wiele pierwszych wspólnot chrześcijańskich doświadczało tego samego odrzucenia co Jezus. Choć „starały się jak najlepiej żyć, według przesłania miłości Nauczyciela”, to doświadczały prześladowań. „To wszystko przypomina nam, że dobro nie zawsze spotyka się z pozytywną reakcją otoczenia. Co więcej, niekiedy właśnie dlatego, że jego piękno drażni tych, którzy go nie przyjmują, ci, którzy je pełnią, spotykają się z ostrym sprzeciwem, a nawet znęcaniem się i przemocą. Postępowanie w prawdzie kosztuje, ponieważ są w świecie ludzie, którzy wybierają kłamstwo, i dlatego, że diabeł, wykorzystując to, często usiłuje utrudniać działanie ludzi dobrych” - wyjaśnił Leon XIV.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jacku Odrowążu! Skąd czerpiesz ten swój życiowy dynamizm?

Dobre pytanie... Pewnie każdy ma w sobie wiele potencjału, lecz nie wszyscy umieją go wykorzystać. Akurat tak się złożyło, że mnie to się udało. Przyszedłem na świat na ziemi opolskiej pod koniec XII stulecia w bogatej i bardzo wpływowej rodzinie Odrowążów. Ukończyłem dobre szkoły, poczynając od szkoły katedralnej w Krakowie, gdzie miałem zaszczyt słuchać samego bł. Wincentego Kadłubka. Moja edukacja jednak nie ograniczyła się tylko do naszego kraju. Powszechnie wiadomo, że podróże kształcą. Dlatego też nie tylko z powodów naukowych byłem zarówno we Francji, jak i we Włoszech. W Wiecznym Mieście poznałem św. Dominika - założyciela Zakonu Kaznodziejskiego. W każdym razie za namową swojego krewnego Iwo, który był biskupem Krakowa, wraz ze swoim bratem bł. Czesławem zostałem dominikaninem. Razem organizowaliśmy pierwsze klasztory dominikańskie nie tylko na naszych ziemiach. Mieliśmy na to pełne poparcie władz zakonnych, a przede wszystkim przychylność Stolicy Apostolskiej. Najsłynniejsze z nich to klasztory w Krakowie, Gdańsku i Kijowie. Ten ostatni zakładałem osobiście. Próbowałem też ewangelizować Prusy, lecz moje relacje z Krzyżakami nie układały się najlepiej. Żyłem bowiem w trudnych czasach XIII wieku, w których chrześcijaństwo dopiero zaczynało odgrywać dominującą rolę na terenach Europy Wschodniej. Ja zaś pomagałem mu rozkwitać. Wskazuje już na to moje imię, które pochodzi z języka greckiego (hyakinthos) i oznacza po prostu nazwę kwiatu - hiacynta. Może właśnie dlatego jestem osobą niezwykle twórczą, którą cechuje duży indywidualizm. Zwykle bywam człowiekiem pewnym siebie. Cenię sobie niezależność. Jestem osobą emocjonalną i energiczną, lecz, niestety, również wybuchową i apodyktyczną. Miałem jednak na tyle pociągającą i godną naśladowania osobowość, że doczekałem się sporego grona uczniów, których nie orientowałem na siebie, lecz na osobę naszego Pana Jezusa Chrystusa. Moje relikwie spoczywają w Krakowie. Ogłoszono mnie świętym pod koniec XVI wieku. W sztuce przedstawia się mnie najczęściej w zakonnym habicie z monstrancją i figurą Maryi w dłoniach. Pięknie pozdrawiam nie tylko wszystkich moich imienników, lecz każdego chrześcijanina, który jest gotów poświęcić swoje życie dla Boga i bliźnich.
CZYTAJ DALEJ

Triduum dla Wniebowziętej w Bolesławcu

2025-08-17 18:55

Artur D. Grabowski

Był to czas wypełniony modlitwą, refleksją nad słowem Bożym i rolą Maryi w historii zbawienia.

Pierwszy dzień związany był z rozważaniami objawień Matki Bożej w Fatimie. Wieczorna Eucharystia i następująca po niej procesja fatimska w swoim temacie przewodnim nawiązywały do tytułu Maryi jako Matki Dobrej Rady i Stolicy Mądrości.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję