Pozwólcie, Przyjaciele, że podzielę się z Wami garścią wspomnień z mojej niedawnej podróży do Ameryki, która obejmowała zasadniczo Chicago, ale także Detroit, Florydę i Nowy
Jork w Stanach Zjednoczonych oraz - krótko - Kanadę: Toronto i London.
Wędrowaliśmy w trójkę: byli ze mną ks. Jacek Kowalik i red. Mariusz Książek. Podróż przez amerykańską ziemię była bardzo ciekawa, a dla mnie odkrywcza.
Zupełnie inaczej wyobrażałem sobie Amerykę i bardzo się cieszę, że mogłem ją zobaczyć. Ponieważ przemierza się ogromne odległości (ich długość mierzy się tu w milach), drogi muszą
być dobre i bezpieczne. I takie są. A nad bezpieczeństwem czuwa policja drogowa, bezlitosna wobec wszelkich wykroczeń.
Mówiłem już przy różnych okazjach o Stanach, dziś słówko o kanadyjskiej części naszej podróży. Otóż pracuje tam wiele zgromadzeń zakonnych, jako że Polonia w Kanadzie
jest bardzo liczna. Pracują więc Księża Chrystusowcy - zgromadzenie założone specjalnie dla Polonii zagranicznej, Księża Michalici, Oblaci, Zmartwychwstańcy. My byliśmy gośćmi Księży Chrystusowców
i Michalitów. Właśnie odbywały się kapłańskie dni skupienia, mogliśmy więc poznać wielu księży, opowiedzieć im o naszej Niedzieli i porozmawiać o sprawach duszpasterskich.
Księża dzielili się z nami swoimi radościami i troskami, a tam, gdzie było to możliwe, starali się pokazać świątynie, których są stróżami, zapoznać ze swoją
pracą. Świątynie te są bardzo funkcjonalne, zwykle z dużym zapleczem do organizowania większych spotkań, często połączonych z zabawą; w kompleksach kościelnych mieszczą
się także kuchnia i bar, są czytelnie itp. Polacy mają w takich parafiach jakąś odskocznię, są one jakby namiastką życia w Ojczyźnie. Bardzo często budynki kościelne połączone
są z budynkami plebanii, może wiąże się to z tym, że dla zgromadzeń zakonnych ważne jest bezpośrednie dojście do Najświętszego Sakramentu.
Pracujący tam księża są bardzo dynamiczni, rzutcy - podziwiałem, jak troszczą się o wnętrza świątyń, ich wystrój, ale i o życie wspólnot parafialnych. Oczywiście,
ksiądz w pojedynkę niewiele by zdziałał, więc księża współpracują ściśle z radami świeckich, które przejmują inicjatywę w wielu przedsięwzięciach parafialnych.
Nasza Niedziela jest tam znana - byliśmy nieraz zaskakiwani znajomością tekstów z najnowszego numeru tygodnika czy znajomością naszych osób ze zdjęć zamieszczanych na łamach
pisma. Nic nie zastąpi jednak kontaktu osobowego z krajem, toteż księża szczerze zapraszali nas do dłuższych odwiedzin - i wyłącznie Polonii kanadyjskiej - co poważnie
bierzemy pod uwagę.
Z ciekawostek opowiem, że Kanada jest nadal krajem „pachnącym żywicą”, powszechne są tam polowania - jedliśmy pasztet z niedźwiedzia, a jeden z naszych
gospodarzy wyjechał właśnie na półtora tygodnia polować na łosia. Ciepłe napoje słodzi się tam miodem, spożywa się dużo grzybów (w rodzaju naszych zieleniatek) z rozciągających się wokół lasów.
Nasze telefony komórkowe nie działały - nie było zasięgu, mogliśmy więc też prawdziwie odpocząć.
Odwiedziliśmy również kilka polskich rodzin, które tam mieszkają. Z reguły powodzi im się dobrze, wszyscy jednak - szczególnie w starszym wieku - odczuwają co najmniej
nostalgię za krajem.
Myślę, że nie była to nasza ostatnia podróż na kontynent amerykański. Dotknęliśmy zaledwie jego atmosfery, mamy wyobrażenie o tamtejszym życiu, ale żeby wzajemnie się ubogacać, trzeba jeszcze
bardziej się poznać i bazując na tym, co łączy - razem iść wzwyż.
Pomóż w rozwoju naszego portalu