Reklama

Święci i błogosławieni

Francja: cud za wstawiennictwem ks. Jerzego Popiełuszki?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W podparyskiej diecezji badany jest obecnie cud za wstawiennictwem polskiego męczennika, błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki (1947-1984). Poinformował o tym francuski dziennik „La Croix” zwracając uwagę, że jeśli zostanie uznany niewytłumaczalny naukowo, nadprzyrodzony i trwały charakter uzdrowienia, to otwarta zostanie droga ks. Jerzego do kanonizacji. Specjalną komisję do zbadania autentyczności cudu powołał biskup Créteil, Michel Santier. Według francuskiego dziennika katolickiego we wrześniu 2012 roku do szpitala w Créteil został wezwany ksiądz, aby udzielić sakramentu chorych 56-letniemu mężczyźnie. Cierpiał on na rzadko występującą postać raka krwi; było to już ostatnie stadium choroby, mężczyzna tracił przytomność.

Ksiądz w modlitwie polecił go opiece błogosławionego Księdza Jerzego, którego urodziny przypadały 14 września. Wkrótce potem mężczyzna wybudził się ze śpiączki i zapytał, co się z nim dzieje. W kilka dni później lekarze stwierdzili całkowite wyzdrowienie pacjenta.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2013-12-21 08:13

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jan Paweł II modlił się za mnie

Na pierwszy rzut oka – normalna rodzina. On – emerytowany policjant, ona – mama na pełny etat. Piątka dzieci – w tym jedno cudownie uzdrowione za wstawiennictwem Papieża. – Jan Paweł II modlił się za mnie – mówi mała Gloria, gdy pytam o jej narodziny.
Dzień Papieski jest okazją do tego, aby dostrzec działanie Boga za przyczyną bł. Jana Pawła II. O wielu cudownych uzdrowieniach słyszy się co jakiś czas. Głośnym przypadkiem cudu za przyczyną bł. Papieża jest historia Glorii Marii z Częstochowy. Podczas ostatnich wakacji miałem okazję odwiedzić rodzinę Glorii i wysłuchać świadectwa cudu życia opowiedzianego przez jej rodziców: Joannę i Jacka Wronów.
Mimo iż dziewczynka była trzecim, upragnionym i wymodlonym dzieckiem, Joannie od początku ciąży towarzyszył niepokój. Potwierdzenie dała lekarska diagnoza – dziecko od kilku tygodni przestało się rozwijać. „Od tego momentu modliłam się za wstawiennictwem Jana Pawła II. Każdego dnia kładłam na brzuchu obrazek z jego wizerunkiem, prosząc go o pomoc w uratowaniu dziecka” – wspomina Joanna. Dziewczynka nie miała nerek ani pęcherza. Nie mogła więc żyć poza organizmem matki. Dodatkowo ciąża zagrażała życiu Joanny. Medycy zaproponowali zakończenie jej przez cesarskie cięcie. Decyzja należała do matki, czas naglił. Rozstrzygnięcie miał przynieść telefon do franciszkańskiego etyka. – Ojciec Mieczysław już po chwili rozmowy miał przeczucie, że cesarskie cięcie należy przyspieszyć. Wziął do rąk relikwie św. Teresy od Dzieciątka Jezus i pomodlił się razem ze mną. Miał na sobie stułę Ojca Pio. To był impuls, zdecydowałam się na operację – wspomina mama Glorii. Prosiłam, by Ojciec Święty dał mi siłę. W głębi duszy tliła się nadzieja, że nasz Papież pomoże dziecku przeżyć – mówi pani Joanna.
Dziewiątego dnia od narodzin Glorii Marii państwo Wronowie nie zapomną do końca życia. Przed oczami do dziś staje im obraz: ich dziecko leży w inkubatorze, na korytarzu poruszeni lekarze głośno dyskutują. Jeden z nich podchodzi do Joanny i mówi, że u jej córeczki wykształciły się pęcherz i nerki. Joanna przez chwilę stała oniemiała. Potem zadzwoniła do męża i dzieci. – To cud! Papież nam pomógł – krzyczała do słuchawki.
Gloria Maria w rozwoju nie odstaje od równolatków. Gdy rozpoczął się proces beatyfikacyjny Papieża Polaka, rodzice Glorii wysłali do Watykanu w formie broszury świadectwo cudownego uzdrowienia za jego przyczyną. – Zdziwiliśmy się bardzo, gdy okazało się, że historia naszej córki została wykorzystana w procesie beatyfikacyjnym – mówił Jacek Wrona. Historia Glorii Marii trafiła na łamy wielu gazet. Ukazały się także książkowe publikacje. Państwo Wronowie podróżują po Polsce, świadcząc o owocach wytrwałej modlitwy i świętych obcowaniu. Sami także wypraszają dla innych potrzebne łaski. Napłynęło do nas wiele tysięcy próśb o modlitwę. Codziennie całą rodziną wstawiamy się w intencjach przysyłanych poprzez stronę: www.gloriamaria.pl.
Raz w miesiącu zanosimy je przed Jasnogórski Tron. Historia Glorii Marii ukazuje nam, jak wiele może zdziałać ufna modlitwa do Pana Boga za wstawiennictwem bł. Jana Pawła II.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję