Reklama

W Maryjnym sierpniu

Święte wizerunki Maryi w moim życiu

Niedziela Ogólnopolska 32/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z domu mojego dzieciństwa, z domu Babki, zapamiętałam nawet kształt ornamentu wyrzeźbionego na krzesłach; był to przestylizowany kwiat hortensji - czysta secesja. Pamiętam kształty, kolory przedmiotów, które później musiały zniknąć w przeprowadzkach i zawieruchach wojennych. Ocalały jednak niektóre, tak jak ocalały wizerunki święte Maryi, które czciliśmy.
Byłam dzieckiem, ale utkwił mi w świadomości etos Częstochowy. Babka mówiła nam o Częstochowie - Jasnej Górze - bardzo wiele razy. A to, jak jechała pociągiem Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, z najmłodszym, malutkim wówczas synem Jasiem, którego umieściła w dużym pudle na kapelusze, aby podziękować za jego wyzdrowienie przed Obrazem
Matki Bożej Jasnogórskiej. A to, jak spowiadała się jeszcze jako młodziutka panna, stojąc w Bazylice Częstochowskiej wśród samych gospodyń wiejskich, ubranych w wełniaki, haftowane chusty i sznury korali.
Opowiadała wspaniałe historie o „dziadach częstochowskich”, typach jak z Rembrandta - o ich technice żebrania itp. Tego baliśmy się trochę. Babka czytała kolejnym dzieciom fragment Trylogii Sienkiewicza poświęcony obronie Częstochowy w czasach potopu szwedzkiego. Mój brat i ja byliśmy wtedy mali - zapamiętywaliśmy każde słowo: Brat wcielał się w ks. Kordeckiego, stawał na kanapie, pokrytej tureckim dywanem, jak na murach obronnych.
W domu był obraz Częstochowskiej z XIX wieku, malowany na desce, na podkładzie kredowym, na wpół ludowy z rzeźbionym tłem. Poważny, ciemny, a miejscami złoty. Dziś jego deski uległy częściowemu spróchnieniu, a farba się kruszy. Niegdyś pod obrazem była półeczka z czerwoną „wieczną” lampką i kwiaty. Najbardziej lubiłam układać malutkie gałązki bzu, konwalie z jasnozielonymi listkami, stokrotki różowe i białe, no i... fiołki (zrywane na pobliskich ruinach domów po Powstaniu 1944 r.). Jako dziecko zapamiętałam sen (jedyny z dzieciństwa), który uważałam za znaczący. Przyśniła mi się bardzo plastycznie biała, niewielka kapliczka murowana, pokryta pomarańczową dachówką, a na wgłębieniu jej muru obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który wprost emanował intensywnym światłem. Kapliczka stała wśród jesiennych, złotych i czerwonych liści, ale to była noc. Do dziś widzę tę scenę, a miałam wówczas 5-6 lat. Czuję wtedy niezmiennie, że jestem w jakimś intensywnym trzecim wymiarze.
Z Powstania 1944 r. uratowałam metalowy ryngraf z Matką Bożą Ostrobramską. Był łatwy do niesienia, zawiesiłam go na sznurku na szyi. Uratowałam też stary modlitewnik z 1858 r. z modlitwą wpisaną po francusku ręką mojej prababki. Ryngraf Matki Bożej Ostrobramskiej pojawił się w domu razem z rosnącym przed II wojną światową sentymentem do odzyskanego Wilna. Ostra Brama i wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej były w centrum kultu, czczone niemal na równi z obrazem Matki Bożej Częstochowskiej.
Kiedy poznałam mojego przyszłego męża Marka Wyleżyńskiego, z jego domu promieniowały sympatie wileńskie. Matka była pod przemożnym urokiem tego miasta i twórczości piewcy Wilna, słynnego fotografika Jana Bułhaka. Przechowywała w swoim domu po wojnie uratowany wizerunek Ostrobramskiej bez drogocennych blach, czyli tzw. ikonę - fotografię autorstwa Bułhaka, w subtelnym kolorze sepii. Mój teść Adam Wyleżyński, urodzony na Syberii, ukończył w Rosji sławną Szkołę Inżynieryjną - dróg i mostów. Jako wybitny specjalista w tej dziedzinie w Polsce, między wojnami został dyrektorem PKP w Katowicach. Ten świetny inżynier lubił sztuki piękne, m.in. zbierał widoki Wilna, dzieła fotograficzne Bułhaka. Do teścia należał stary (z XIX wieku) sztych Matki Bożej Ostrobramskiej z widokiem Wilna. Sztych ocalał z pożogi wojen i wędrówek. Mój mąż wniósł go do naszego domu. Mąż, mając 16 lat, brał udział w Powstaniu 1944 r., odznaczony Krzyżem Walecznych (Baszta - Mokotów). Matka dała mu, kiedy szedł do Powstania, medaliki i ręcznie pisaną modlitwę, wszystko to w malutkim woreczku ze skóry. On ocalił je przez obozy niemieckie, a później inne żołnierskie drogi i służbę w Dywizji gen. Maczka. Do woreczka z medalikami doszły identyfikatory, tzw. remarki z armii brytyjskiej, gdzie służył jako spadochroniarz. Kto zna trochę żołnierskie losy, wie, jaką wymowę ma „remarka” przechowywana po zmarłym żołnierzu. Do dziś patrzę na te „remarki” z bólem, a przecież z wojny wrócił, ale teraz nie żyje.
Do naszego wspólnego domu wkroczyły też Madonny z innych krajów, np. z austriackiej Częstochowy - z Mariazell. Mąż w pewnym okresie pracował w Wiedniu. Ja zachwyciłam się Mariazell. Kult maryjny rozwija się w miejscowości zatopionej w łagodnych stokach łąk alpejskich, w malowniczym pejzażu wschodnich Alp austriackich, na drodze z Wiednia do Grazu. Kult datuje się tam niemal od 800 lat. W centrum miejscowości znajduje się kościół (ok. 1157 r.). Wewnątrz kaplicy Łask jest przechowywana słynąca łaskami mała figurka (46 cm, drewno lipowe) Matki Bożej z Dzieciątkiem, pochodzi prawdopodobnie z II poł. XIII wieku. Rzeźba Maryi, czczona od tylu wieków, ma pewne cechy ekspresyjnego prymitywizmu, a Jej uśmiech wyraża przebaczenie. Przywieźliśmy do domu w Polsce dewocjonalium - nieco ludową interpretację Maryi z Mariazell, jest odziana w barokowe szaty, trzyma Dzieciątko, unosi się jakby na chmurach, jest wykonana w formie plakiety z wonnego wosku.
Jan Paweł II, będąc jako pielgrzym w Austrii, poza Wiedniem odwiedził tylko Mariazell i modlił się przed słynącą łaskami figurą Matki Bożej.
Posiadam jeszcze dewocjonalium włoskie z XIX wieku. Jest to palisandrowy tryptyczek - przenośny ołtarzyk, z umieszczonym na emalii wizerunkiem Madonny della Sedia, kopii z Rafaela. Był eksponowany na wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie Echa Rafaela, zorganizowanej przez niezapomnianego prof. Jana Białostockiego.
Ten akcent włoskiej pobożności wzbudza zawsze ciepły nastrój wśród moich przyjaciół. Jeden z nich, Włoch - Sycylijczyk, pewnie wzruszony pamiątką, ofiarował mi współczesny (ok. 1953 r.) wizerunek cudownej Madonny z Syrakuz, zwany Lacrimosa. Inny kolega, i przyjaciel, historyk sztuki, wiele lat temu podarował mi piękną litografię barwną wizerunku Matki Bożej Ostrobramskiej. Dzieło graficzki z Krakowa z późnych lat 50. Przyjaciel ten jest też miłośnikiem Wilna i czcicielem Matki Bożej Ostrobramskiej.
Wizerunki Madonny zgromadzone w moim domu - te ocalone i te „dostane” później, a nie wymieniam wszystkich - są mi tak drogie, jak nieprzemijające wartości przekazane mi w dzieciństwie. Mam obowiązek przekazać je młodemu pokoleniu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prababcia Jezusa

Niedziela Ogólnopolska 4/2023, str. 24-25

[ TEMATY ]

Świadek wiary

pl.wikipedia.org

Rut to jedna z czterech kobiet – obok Tamar, Rahab oraz Batszeby – wymienianych w genealogii Jezusa w Ewangelii według św. Mateusza. Możemy zatem określić ją mianem „prababci” Jezusa.

Rut, której historię opowiada starotestamentalna księga zatytułowana jej imieniem, pochodziła z Moabu – historycznej krainy leżącej na wschodnim brzegu Morza Martwego, na terenie dzisiejszej Jordanii. Biblijna historia Izraela pokazuje, że Moab znajdował się często w stanie wojny z Izraelitami, ale notuje też okresy pokojowego współistnienia między tymi dwoma królestwami. Księga Rut świadczy właśnie o takich przyjaznych relacjach.
CZYTAJ DALEJ

Zamordowano kapłana, który piętnował korupcję i przestępczość

2025-09-01 19:01

[ TEMATY ]

morderstwo

morderstwo kapłana

Unsplash/pixabay.com

W Sierra Leone zamordowano kapłana, który piętnował korupcję i przestępczość. Ks. Augustine Dauda Amadu, proboszcz parafii w mieście Kenema, został zabity w swoim mieszkaniu w nocy z 29 na 30 sierpnia. Pierwsze świadectwa mówią o tym, że napadli go uzbrojeni mężczyźni.

Policja prowadzi śledztwo pod kątem napadu rabunkowego z bronią w ręku, choć brutalność agresji wobec kapłana wzbudza wiele pytań. Ks. Amadu znany był ze swej łagodności, dostępności i odwagi. Aktywnie działał wśród młodzieży i ubogich rodzin. Jego kazania przeciwko korupcji i przestępczości zjednały mu głęboki szacunek, ale również, według niektórych parafian, przysporzyły mu wrogów w niektórych kręgach.
CZYTAJ DALEJ

El. MŚ 2026 - Lewandowski: nie mam nic do dodania na temat opaski kapitana

2025-09-01 18:27

[ TEMATY ]

Robert Lewandowski

PAP

Wracający do reprezentacji Polski Robert Lewandowski powiedział przed wrześniowymi meczami z Holandią i Finlandią w eliminacjach mundialu, że temat opaski kapitana został wyjaśniony i nie ma nic więcej do dodania. - Chcemy się skupić na tym, co przed nami - podkreślił 37-letni piłkarz.

Lewandowski nie brał udziału w czerwcowym zgrupowaniu kadry. Ówczesny selekcjoner Michał Probierz odebrał mu opaskę kapitana, a w odpowiedzi napastnik Barcelony zapowiedział, że więcej w reprezentacji pod wodzą tego trenera nie zagra. 10 czerwca biało-czerwoni przegrali z Finlandią w Helsinkach 1:2, a dwa dni później Probierz złożył dymisję.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję