Reklama

Bliżej człowieka

„Serce Dzieciom”

Tak nazywa się fundacja założona w 2003 r. przez Sylwię Karłowską z Gdyni, której celem jest kontynuacja pomocy, jaką od wielu lat, będąc pełnomocnikiem Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna, organizowała dla polskich sierocińców na Litwie.
To dzięki jej zaangażowaniu i wielu ludzi dobrej woli ponad 100 dzieci spędza corocznie wakacje w Polsce.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wszyscy go kochamy”

- stwierdza na wstępie Stanisława Wolny, przybrana babcia 15-letniego Władka Sadowskiego, na moje pytanie, z kim mogę porozmawiać o chłopcu. Najwięcej ma do powiedzenia jej synowa Ryszarda, bo to ona wraz z mężem trzy lata temu, po śmierci 13-letniego syna chorego na nowotwór, zdecydowała, że zaopiekują się jego równolatkiem z Litwy.
Akurat ks. prob. Eugeniusz Grzędzicki apelował o przyjęcie do swoich domów na wakacje dzieci naszych rodaków zza wschodniej granicy. „Pojechaliśmy wtedy do Kartuz, gdzie przebywała właśnie grupa tych dzieci, i gdy zobaczyłam na boisku chłopca z ciemną czupryną, pomyślałam: może ten... Pani Sylwia go zawołała i wtedy stwierdziłam: Przecież ja go znam” - wspomina. Okazało się, że w Klukowej Hucie - w sąsiedztwie - spędzał poprzednie wakacje.
Władek trzeci rok przyjeżdża do państwa Wolny nie tylko w miesiącach letnich, ale także na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Pani Ryszarda ma nadzieję, że tak będzie również w następnych latach. Ale musi na to zasłużyć, czyli nie rozrabiać w szkole, a wiadomo, że różnie to bywa z chłopcami w jego wieku. Tu nie ma z nim żadnych problemów wychowawczych. „Krzyczę na niego, jak na swojego - mówi przybrana ciocia, która ma jeszcze 18-letniego syna. - Czasem są brudne buty, nieumyte nogi albo za długo siedzi przy komputerze”.
Chłopiec czuje się u państwa Wolny jak w prawdziwej rodzinie. Swojej właściwie nie ma. Ojciec zmarł, matka pije, Władek mieszka w internacie i tylko na weekendy przyjeżdża do domu, gdzie praktycznie ma kontakt jedynie z babcią. Nic dziwnego, że nie chce mu się tam wracać. Gdy mąż pani Ryszardy niedawno powiedział: „Cóż, Władek, jeszcze tylko dwa tygodnie”, chłopiec zmarkotniał: „Niech mi wujek nie przypomina”.

Zaczęło się w Mściszewicach

Gdy 5 lat temu w tej sąsiedniej niewielkiej miejscowości ks. proboszcz Mirosław Bucholc ogłosił apel o zaopiekowanie się w miesiącach letnich sierotami z Litwy, zgłosiło się aż dwadzieścia rodzin. Wśród nich była Teresa Klasa i tylko ona do dziś pozostaje wierna podjętemu wtedy zobowiązaniu. Najpierw przez dwa lata przyjeżdżał Waluś, a od trzech lat Helenka Tomaszewicz, nazywana tu Leną. Drobna 15-latka, o dużych smutnych oczach, ma pięcioro rodzeństwa, a za sobą tragiczne przeżycia. Jej ojczym powiesił się i to ona go znalazła. Bardzo to przeżyła i długo odczuwała skutki tego wydarzenia. Z natury jest jednak dziewczynką pogodną, lubi opowiadać dowcipy, z których szczególnie jeden spodobał się przybranej rodzinie: „Pacjent umiera w czasie operacji i trafia do nieba. Tam cały czas się śmieje, a na pytanie św. Piotra, dlaczego, odpowiada: Ja już tu dawno jestem, a tam mnie cały czas operują”.
Lena bardzo zżyła się z dziećmi córki pani Teresy - Heleny Mielewczyk: Marysią, Adamem i Pawłem, i to mimo różnicy wieku. Godzinami potrafią bawić się w dom. Niedawno ugotowali nawet zupę z... cebulek tulipanowych. Jest więc radośnie i wesoło, a że rodzina jest liczna i rozsiana po całych Kaszubach, więc dziewczynka odwiedza coraz to nowe ciocie i wujków. Odkłada sobie drobne sumy, które od nich dostaje. Niedawno uzbierała na rower i bardzo chciała go kupić po powrocie, ale ponieważ mama nie miała pracy, więc oddała jej pieniądze. Helenka jest z nią niezwykle zżyta i po trzech miesiącach pobytu w Polsce tęsknota daje znać o sobie, co widać w jej oczach pełnych łez. W ubiegłym roku musiały się rozstać aż na dziewięć miesięcy, które dziewczynka spędziła w polskim szpitalu, lecząc gruźlicę. Notabene, co roku dzięki pomocy Polonii kanadyjskiej kilkanaścioro dzieci jest leczonych w naszych placówkach zdrowia.
Lena przyjeżdża również na święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc, a pani Teresa nie wyobraża sobie, żeby mogło być inaczej. W Mściszewicach dzieci mają szczęście, że jest ich katechetką. Ona o miłości bliźniego nie musi mówić teoretycznie.

„Ktoś musi to robić”

To już 11. rok Sylwia Karłowska podejmuje różne starania, aby polskim dzieciom w litewskich sierocińcach i szkołach-internatach żyło się choć odrobinę lepiej. Opieka nad tymi placówkami trwa cały rok i przybiera różne formy, m.in. pomocy w remoncie. Najważniejsze jednak jest ściąganie tych dzieciaków do polskich domów. Podczas takich pobytów nawiązują się kontakty uczuciowe, co zaowocowało już kilkunastoma pełnymi i bardzo udanymi adopcjami. Są też sytuacje, kiedy jedno z rodziców nie jest pozbawione praw rodzicielskich i wtedy - za jego zgodą - można wziąć dzieci pod opiekę, aby mogły uczyć się w Polsce, zwłaszcza te bardziej uzdolnione.
„Na ogół interesują się dziećmi osoby średnio sytuowane, a nawet poniżej średniej - mówi pani Sylwia. - Są rodziny, które mają kilkoro własnych dzieci i też zapraszają dziecko na święta i na wakacje. Niektóre przyjeżdżają do nich już dziesięć lat i te dzieci mówią, że one tutaj mieszkają, a tam jeżdżą do szkoły”. Nie wszystkie rodziny mogą się zaopiekować dzieckiem przez trzy miesiące wakacji (na Litwie zajęcia szkolne kończą się już 31 maja) i wtedy spędza ono czas na koloniach. W tym roku dzięki pomocy Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” udało się zorganizować w Mierzeszynie dwa miesięczne turnusy dla pięćdziesięciorga dzieci.
Sylwia Karłowska wkłada wiele serca w swoją pracę społeczną. Dlaczego to robi? „Ktoś to musi robić - odpowiada po prostu. - Mam czas, bo od lat jestem na emeryturze, podobnie jak mój mąż, który mi pomaga”. Najtrudniejsze jest zdobycie funduszy. Stąd apel do Czytelników o pomoc, choćby w formie przeznaczenia jednego procentu z podatku dochodowego na cele fundacji - Fundacja Przyjaciół Wilna i Grodna
„Serce Dzieciom”, nr konta: Bank Millennium 51 1160 2202 0000 0000 4198 4590.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: „Perły od królów, złoto od rycerzy” - królewskie atrybuty Patronki Polski

2024-05-02 09:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Maryja Królowa Polski

Karol Porwich/Niedziela

„Perły od królów, złoto od rycerzy”, tysiące brylantów i innych kamieni szlachetnych, a nawet meteoryty znalezione w różnych częściach świata czy ślubne obrączki, w tym ta wyrzucona z transportu do Auschwitz, to od wieków darami wyrażany hołd, Tej, która w naszej Ojczyźnie sławiona jest jako Królowa Polski i Polaków. Już w XV w. Jan Długosz nazwał Matkę Chrystusa czczoną w jasnogórskim obrazie cudami słynącym „najdostojniejszą Królową świata i naszą”. Wizerunek Jasnogórskiej Bogurodzicy od początku powstania częstochowskiego klasztoru uznany za niezwykły, otoczony został powszechnym kultem przez wiernych, ale i przez polskich królów. Wyrazem tego były także korony i niezwykłe szaty nakładane na obraz.

Zapowiedź zabiegania w Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Królowej Polski - 3 maja można odczytać w ślubach króla Jana Kazimierza (1656), ale dopiero w Polsce niepodległej kroki takie podjęto i na prośbę polskiego Episkopatu Pius XI zatwierdził tę uroczystość dla całej Polski (1923). Dla Polaków jest Jasnogórski Obraz to jeden z najcenniejszych „narodowych skarbów", obok godła Orła Białego, dla wielu znak naszej tożsamości. Właśnie ze względu na jego obecność, rocznie do jasnogórskiego Sanktuarium przybywają miliony pielgrzymów.

CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwo majowe - znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska

[ TEMATY ]

Matka Boża

Maryja

nabożeństwo majowe

loretańska

Majowe

nabożeństwa majowe

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe. [Treść Litanii Loretańskiej na końcu artykułu]

W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa: musimy pracować na rzecz zawieszenia broni

2024-05-02 16:29

[ TEMATY ]

pokój

strefa gazy

Pierbattista Pizzaballa

Włodzimierz Rędzioch

Pierbattista Pizzaballa OFM

Pierbattista Pizzaballa OFM

"Musimy pracować na rzecz zawieszenia broni jako pierwszego kroku w kierunku innych perspektyw politycznych, które jednak należy budować" - uważa kard. Pierbattista Pizzaballa. Dzień po objęciu kościoła tytularnego Sant'Onofrio w Rzymie łaciński patriarcha Jerozolimy, wygłosił "lectio magistralis" (wykład mistrzowski) na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim (PUL) na temat: „Postaci i kryteria duszpasterstwa pokoju”. Kardynał mówił o słabości społeczności międzynarodowej i wezwał religie, aby nie "dolewać benzyny do ognia": potrzebni są wiarygodni i uczciwi świadkowie, to w Ewangelii można znaleźć wszystkie kryteria budowania pokoju.

Spotkanie przebiegało w szczególnie serdecznej atmosferze ze względu na przynależność Instytutu Studiów Teologicznych Łacińskiego Patriarchatu Jerozolimy do Wydziału Teologicznego PUL. "Więź między Rzymem a Jerozolimą ma fundamentalne znaczenie dla dzisiejszego Kościoła”, zauważył kardynał. Wśród obecnych był o. Francis Patton, franciszkański Kustosz Ziemi Świętej.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję