Reklama

Jasna Góra

Paulini: ewakuacja z Mariupola była cudem

- Rosjanie prowadzą tak barbarzyński ostrzał w Mariupolu, ponieważ chcą zetrzeć z powierzchni ziemi miasto Maryi - powiedział o. Paweł Tkaczyk w rozmowie z Radiem Watykańskim. Paulini ewakuowali się jako ostatni, gdy z ich parafian nikt już tam nie pozostał. Wciąż proszą o modlitwę wobec rosyjskiego okrucieństwa.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Jestem głęboko przekonany, że nasza ewakuacja z Mariupola była cudem, czuwał nad nami Bóg” - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim paulin, o. Paweł Tkaczyk, któremu udało się wyjechać w jedynym konwoju, który do tej pory opuścił to oblężone miasto. Paulin podkreśla, że Rosjanie prowadzą tak barbarzyński ostrzał, ponieważ chcą zetrzeć z powierzchni ziemi miasto Maryi, jakim jest Mariupol. Paulini ewakuowali się jako ostatni, gdy z ich parafian nikt już nie został w Mariupolu. Miasto opuścił też o. Paweł Tomaszewki, który sytuację w mieście nazwał Armagedonem.

Jako cudowną interwencję Bożej Opatrzności w czasie ewakuacji ojciec Tkaczyk przywołuje pojawienie się na punkcie kontrolnym, na którym nie pozwolono im jechać dalej, wójta maleńkiej wioski, który, jak mówi, nie miał tam prawa być. „Świadomie zmylił on Rosjan, mówiąc im, że z tej wioski nie ma już żadnej innej drogi, dzięki temu pozwolili nam się tam schronić, a następnie pokazał nam możliwą drogę ucieczki” - mówi paulin. Wyznaje, że liczyli się z tym, że mogą to być ich ostatnie chwile życia. Brali też pod uwagę fakt, że wójt może ich wciągnąć w pułapkę Rosjan. „Postanowiliśmy nie rozdzielać konwoju i zaufaliśmy Bogu” - powiedział ojciec Tkaczyk.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Nawet mi do głowy nie przyszło, że kiedyś czegoś takiego doświadczę i coś takiego przeżyję. Najtrudniejszym momentem był w sumie wyjazd z Mariupola. Kolejne posterunki nas przepuszczały, przejechaliśmy kilka kilometrów. Jednak na kolejnym punkcie Rosjanie nas zatrzymali. To był najcięższy moment, bo człowiek uświadomił sobie, że jest w pewnej pułapce, że oni jedynie czekają nocy, żeby wszystkich ludzi rozstrzelać, bo to jest ich taktyka, żeby później winę zrzucić na ukraińskie wojska. To był w sumie najcięższy moment, bo człowiek poczuł się bezradny.

Reklama

Niespodziewanie po południu pojawił się mężczyzna, który był sołtysem w sąsiedniej wiosce i poprosił wojskowych, żeby przynajmniej ludzi nie trzymać na zewnątrz, bo było bardzo zimno, tylko pozwolić im się schronić pod dachem. Zaproponował, że może nas zabrać do wioski, byśmy mogli przenocować w szkole czy domach. Separatyści dalej nie chcieli nas puścić, wtedy wójt przekonał ich mówiąc, że jest to już ostatnia wioska, że tam się kończy droga i że dalej nie ma wyjazdu. W konwoju było ok. pół tysięcy ludzi w stu samochodach. Potem wójt powiedział nam, że jest jedno wyjście, którym można się wydostać, żeby ominąć posterunek. Ja uważam, że to Pan Bóg zainterweniował, bo była to pierwsza i ostatnia jak dotąd możliwość wyjazdu z Mariupola i nam się udało. Kolejne korytarze humanitarne były ostrzeliwane przez Ruskich. Ja mogę ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że ten moment, kiedy wójt się zjawił to była Opatrzność Boża, bo on tam nie powinien być, spadł nam z nieba. Mógł przecież pomyśleć: Ruscy stoją, dalej kolumna samochodów, co mnie to interesuje, i pozostać obojętnym. On natomiast podszedł i zaproponował ludziom pomoc. My trochę się baliśmy, bo nie wiedzieliśmy, czy nie jest to pułapka typu, że wjedziemy do wioski, a tam flaga rosyjska powiewa. Ale wyjścia nie było, zaryzykowaliśmy i było między nami postanowienie, że będziemy trzymać się kolumn, nikt się nie odłączy. Mogę stwierdzić, że to była Opatrzność Boża, że ten wójt się pojawił i że w taki sposób to się zakończyło“—powiedział papieskiej rozgłośni ojciec Tkaczyk.

Paulin wyznaje, że nie myślał, iż kiedykolwiek będzie świadkiem tak wielkiego barbarzyństwa i bestialskiej przemocy. „Mimo wszystko wierzę, że Mariupol nie zostanie zdobyty i wrócimy podnieść to miasto z gruzów”.

Reklama

„To co Rosjanie wyprawiali i wyprawiają w Mariupolu woła o pomstę do nieba. Strzelali w takie miejsca jak kotłownie, transformatory dające prąd, bombardowali te miejsca, gdzie wodę pompują. Uderzali w takie miejsca, żeby ludziom jak najbardziej zaszkodzić. Bombardowali domy wszystkim co mieli – samoloty, artyleria, Grady. Ostrzał trwał non stop z przerwami może do pięciu minut. Bombardują z diabelską siłą przede wszystkim dlatego, że jest to miasto maryjne i demon wszystko próbuje zniszczyć. – Drugi powód jest taki, że w 2014 roku ludzie wypędzili Ruskich z Mariupola i oni mszczą się za to, że to prawie w całości rosyjskojęzyczne miasto nie chce tzw. ruskiego miru. Oznacza to, że ruskojęzyczni czują się Ukraińcami i za to się mszczą, że miasto się trzyma i nie wpuszcza do środka tzw. wyzwolicieli. Rosjanie robią wszystko, żeby złamać mariupolskiego ducha obrony, żeby ludzie się poddali. I dlatego właśnie zbombardowali szpital położniczy, a wczoraj w centrum miasta zrzucili bombę, która miała około tony. Typowo niszczą miasto, żeby ludzi załamać, żeby tam wejść. Wiadomo jednak, że jak Ruscy wejdą, to zaczną tam robić czystki, czyli zabijać wszystkich, którzy są przeciwko nim. Oni z tym patyczkować się nie będą. Dlatego miasto się trzyma. Oni dla zasady próbują rozbić Mariupol, sprawić, że miasto zostanie starte z oblicza ziemi“ – powiedział Radiu Watykańskiemu ojciec Tkaczyk.

Ojciec Tkaczyk zauważa, że widzi na Ukrainie owoce modlitwy całego świata za ten kraj. „Widać, jak nasi żołnierze się trzymają, widzę jak wszystko, co było zaplanowane przez Putina poszło odwrotnie. I to jest tylko przez to, że Pan Bóg działa i daje siły, bo bez Niego nic nie dało by się zrobić. Dowodem na to jest nasz wyjazd z Mariupola. To była namacalna Opatrzność, konkretny fakt, któremu nie da się zaprzeczyć, że Bóg zadziałał z naszym konwojem i tak samo działa na całej Ukrainie”. Wyznaje, że gdy wojna się skończy, to przy pierwszej możliwości wróci ze współbraćmi do Mariupola. „Zobaczymy, co zostało i będziemy wszystko odnawiać tak w sensie duchowym, jak i materialnym” – podkreślił ojciec Tkaczyk.

Paulini ewakuowali się jako ostatni, gdy z ich parafian nikt już nie został w Mariupolu. Miasto opuścił też o. Paweł Tomaszewki, który sytuację w mieście nazwał Armagedonem.

2022-03-11 19:07

Oceń: +10 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: Święto Kobiet w solidarności z ukraińskimi matkami

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Dzień Kobiet

inwazja na Ukrainę

Karol Porwich/Niedziela

O zwycięstwo miłości nad nienawiścią, życia nad śmiercią, prosić będą jutro (8 marca) na Jasnej Górze kobiety podczas „Święta Kobiet u Najpiękniejszej z Niewiast”. Będzie to czas szczególnego błagania za wszystkie kobiety, zwłaszcza matki z Ukrainy, które ratując życie swoich dzieci, ratują i naszą nadzieję na przyszłość. W języku polskim i ukraińskim wypowiedziany zostanie Akt Zawierzenia. W modlitwie uczestniczyć będą przedstawicielki Ukrainek.

Ta modlitwa zanoszona będzie także przez wstawiennictwo bł. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, patrona na trudne czasy, który u Matki Bożej szukał pomocy w czasach okupacji i komunistycznego reżimu.
CZYTAJ DALEJ

Gorąco w Kokotku! B.R.O rozpalił scenę, ulewa nie zatopiła katolickiego Festiwalu Życia

2025-07-09 13:17

[ TEMATY ]

Kokotek

Festiwal Życia

Festiwal Życia w Kokotku

Grzegorz Szpak/mat. organizatorów

Ani deszcz, ani katastroficzne prognozy, ani mocno przesadzone obawy przed różnorakimi kataklizmami nie przeszkodziły we wtorek w świetnej zabawie uczestnikom Festiwalu Życia w Kokotku. Okazuje się, że ta impreza naprawdę może zmieniać życie.

Wtorek był drugim dniem trwającego przez cały tydzień Festiwalu Życia w lublinieckim Kokotku na Śląsku. To największy plenerowy festiwal chrześcijański dla młodzieży w Polsce, uczestniczy w nim półtora tysiąca osób.
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Bruno, współbrat papieża Leona XIV

2025-07-09 15:24

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Foto archiwum o. Bruno Silvestrini

Ojciec Bruno Silvestrini pochodzi z włoskiego regionu Marchii (Marche). Urodził się w cieniu bazyliki Matki Bożej z Loreto, w małej miejscowości Porto Recanati. W tym to miejscu Fryderyk II Szwabski, wnuk Fryderyka Barbarossy, zbudował zamek, aby bronić skarbca Świętego Domku w Loreto. Dlatego jego miejscowość jest silnie związana z kultem Madonny, a on jest zakochany w Maryi Dziewicy. Przez okno swojego domu, mógł z daleka oglądać kopułę maryjnego sanktuarium. Nawet teraz, za każdym razem kiedy wraca do domu i widzi kopułę bazyliki w Loreto, jego serce się raduje.

Ten augustianin, wyświęcony w 1981 roku, po piastowaniu różnych stanowisk w Kościele i w swoim zakonie, jest dziś Zakrystianem Papieskim (po włosku funkcja ta nazywa się: custode del Sacrario Apostolico) i współpracuje z Biurem Celebracji Liturgicznych Papieża. Łączą go bliskie związki ze swoim współbratem, Leonem XIV, który jada obiad w ich augustiańskiej wspólnocie zamieszkującej w małym klasztorze niedaleko Kaplicy Sykstyńskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję