Reklama

Franciszek

Papież: brak konsekwencji chrześcijan zgorszeniem, które zabija

[ TEMATY ]

papież

kazanie

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chrześcijanin, który nie żyje zgodnie ze swoją wiarą jest zgorszeniem, które zabija - powiedział papież podczas porannej Eucharystii w Domu Świętej Marty. Franciszek wyszedł od sakramentu bierzmowania udzielanego podczas Mszy św. Ten, kto go otrzymuje wykazuje pragnienie, by żyć po chrześcijańsku, to znaczy świadczyć o Jezusie Chrystusie. To ktoś, kto myśli, jak chrześcijanin, czuje jak chrześcijanin i działa, jak chrześcijanin - innym słowy jest konsekwentny w swym życiu chrześcijańskim - podkreślił Ojciec Święty.

Papież zauważył, że ktoś może deklarować wiarę, kiedy jednak brakuje świadectwa życia, to nie sposób mówić o chrześcijaństwie, a ludzie którzy nie żyją konsekwentnie swą wiarą wyrządzają wiele zła. Franciszek nawiązał do zawartych w pierwszym dzisiejszym czytaniu (Jk 5,1-6) słów św. Jakuba o ludziach chlubiących się chrześcijaństwem, a nie żyjących swą wiarą i wykorzystujących swoich pracowników. "Oto woła zapłata robotników, żniwiarzy pól waszych, którą zatrzymaliście, a krzyk ich doszedł do uszu Pana Zastępów".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

"Pan jest bardzo zdecydowany. Jeśli ktoś słucha tych słów, może pomyśleć: «Takie rzeczy musiał powiedzieć jakiś komunista!». Ależ nie, to powiedział Apostoł Jakub! To Słowo Pana przeciw niespójności. A kiedy brakuje chrześcijańskiej konsekwencji i żyjemy niespójnie powstaje zgorszenie. Chrześcijanie, którzy nie są konsekwentni powodują zgorszenie" - stwierdził Franciszek.

Papież przypomniał mocne słowa Pana Jezusa "kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza" (Mt 18,6). Chrześcijanin niekonsekwentny wyrządza wiele zła, a zgorszenie zabija. Ojciec Święty przypomniał o słowach ludzi zgorszonych antyświadectwem, którzy z tego powodu odrzucają Kościół, uważając, że chrześcijanie co innego mówią, a co innego czynią.

Reklama

"Gdybyś się znalazł przed ateistą, który mówi, że nie wierzy w Boga, a ty przeczytałbyś jemu wszystkie książki w bibliotece mówiące o istnieniu Boga, a nawet udowodnił istnienie Boga, to on nie uwierzy. Kiedy jednak przed tym ateistą złożysz świadectwo konsekwencji życia chrześcijańskiego, to w jego sercu coś się zacznie. To właśnie twoje świadectwo wzbudzi w nim niepokój, na którym swoje działanie opierać będzie Duch Święty. Jest to łaska, o jaką my wszyscy, cały Kościół musimy prosić: «Daj Panie, abyśmy byli konsekwentni»" - podkreślił Ojciec Święty.

Papież wskazał, że trzeba się modlić, bo konsekwentne życie chrześcijańskie jest Bożym darem. Kiedy zaś upadamy z powodu naszej słabości, trzeba prosić o przebaczenie.

"Wszyscy jesteśmy grzesznikami, wszyscy, ale wszyscy możemy prosić o przebaczenie. A On nigdy nie przestaje przebaczać! Trzeba mieć pokorę, by prosić o przebaczenie: «Panie, w tym przypadku nie byłem konsekwentny, wybacz!». Trzeba iść naprzód z chrześcijańską konsekwencją, ze świadectwem człowieka wierzącego w Jezusa Chrystusa, wiedzącego, że jest grzesznikiem, ale mającego odwagę, by prosić o przebaczenie, kiedy popełnia błąd i bardzo się boi zgorszenia innych. Niech Pan da nam wszystkim tę łaskę" - zakończył swą homilię papież.

2014-02-27 14:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O języku kazań i homilii

Niedziela wrocławska 13/2011

[ TEMATY ]

kazanie

homilia

ARKADIUSZ FILIPOWSKI

W „Niedzieli wrocławskiej” podejmujemy w czasie Wielkiego Postu refleksję nad różnymi kwestiami wiary i Kościoła. Chcemy je jednak przedstawiać z punktu widzenia nie hierarchów, a osób świeckich. O komentarz do każdego z tematów poprosiliśmy także abp. Mariana Gołębiewskiego oraz przypadkowe osoby, spotkane we Wrocławiu. W tym numerze chcemy nieco miejsca poświęcić kwestii kazań - ich przygotowania i języka.

Poproszony o zabranie głosu na temat kaznodziejstwa polskiego, nie mogę nie zacząć od melancholijnej refleksji, opartej na doświadczeniach z bardzo wielu kościołów różnych stron kraju, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ulega ono w moim odczuciu pewnej deprecjacji. Proces ten zaczął się od likwidacji ambony jako miejsca głoszenia kazań. Włączone od tego momentu do ciągu tekstów odołtarzowych, zgubiły one swą komunikacyjną odrębność i wyrazistość (jak ważnym dla podniosłości i odbioru przekazu słownego miejscem jest ambona, mogłem się przekonać niedawno temu na uroczystości jubileuszowej wrocławskiego biskupa Kościoła ewangelicko-augsburskiego Ryszarda Bogusza; bardzo pozytywnie odbieram też dlatego kazania z ambony zdarzające się w katedrze wrocławskiej).
Drugą przyczyną obniżenia rangi tej części liturgii jest według mnie zalecana przez Kościół zamiana tradycyjnego kazania tematycznego na homilię. Ta ostatnia - mniej lub bardziej świadomie („jakoś nawiązać do dopiero co odczytanego tekstu ewangelicznego, trochę go rozwijając, mogę przecież z marszu”) - zwalnia księży z wysiłku długiego i precyzyjnego przygotowywania słowa na niedzielę.
Zdobycie zbioru komentarzy do czytań na poszczególne dni kalendarza liturgicznego też nie jest dzisiaj jakimkolwiek problemem (Internet również służy w tej materii pomocą!). W efekcie tak zwane gotowce, co gorsza - nie wygłaszane z pamięci, ale odczytywane - tak jak teksty z ewangeliarza czy mszału, stały się prawdziwą plagą polskiego kaznodziejstwa.
Oczywiście, nie tęsknię do jakże częstych wykrzyczanych kazań łzawo-patetyczno-moralizatorsko-patriotycznych z minionych lat, bo czasy takiego kodu estetycznego przeminęły, ale nie ukrywam, że brak mi dawnych retorycznych mistrzów mówiących z ogniem i pasją, z pamięci, odtwarzających z niej precyzyjnie zbudowaną linię konstrukcyjną swoich wypowiedzi. A i z dykcją - jakże istotną dla odbioru przekazywanych treści - było kiedyś lepiej na ambonie.
Pytany często o poziom sprawozdawstwa sportowego, niezmiennie odpowiadam, że jego ogólny, językowy poziom jest obecnie bardzo wyrównany i wyższy niż kiedyś, ale - z drugiej strony - nie ma wśród tej grupy zawodowej indywidualności dorównujących dawnym mistrzom mikrofonu, zwłaszcza radiowym (bo to medium takich mistrzów generowało). Zachowując odpowiednie proporcje, wyznam, że ciśnie mi się na usta podobna ocena współczesnego kaznodziejstwa polskiego: ono jest też wyrównane, językowo o niebo sprawniejsze niż lat temu kilkadziesiąt, a przecież także mi w nim brakuje owego oratorskiego smaczku, indywidualnego piętna, siły ekspresji, wewnętrznego ognia, pasji, czasem - nawet prowokacji (tak, tak!).
Kluczem do takiego komunikacyjnego szczęścia, jak to określają teoretycy, jest jakiś pomysł językowy: zabawa słowem, gra słowem, gra metaforą, gra cząstkami morfologicznymi, powrót do znaczenia etymologicznego, celny religijny aforyzm, jakieś motto. „Od czegoś takiego zacznij, tym operuj, do tego nawracaj, a to zawsze zaintryguje słuchaczy i doprowadzi cię do równie trafnej i ważnej puenty kaznodziejskiej” - doradzam klerykom z różnych stron naszego kraju, gdy tylko zostanę zaproszony do któregoś z seminariów. Tak robili ci najwięksi w dziejach polskiego Kościoła.
Wszystkie te pomysły kompozycyjno-stylistyczne można z powodzeniem zastosować w homilii - tak jak nie ma ani jednego zdania Ewangelii, do którego nie można by nawiązać, zbliżając się do tradycyjnego kazania tematycznego. O to jednak chodzi, by współczesne homilie nie sprowadzały się - proszę darować ostre sformułowania - do usypiających, oczywistych formuł typu „Bóg jest niezawodnym Ojcem”, „Chrystus zawsze o tobie pamięta” czy „Maryja jest najlepszą Matką” i do moralizowania od lat skupionego wyłącznie na problemie aborcji i środków antykoncepcyjnych oraz na narzekaniu na zgubne wpływy Zachodu i Ameryki (z liberalizmem na czele), ale by były prawdziwym wspólnym zmaganiem się - kaznodziei i słuchaczy - z problemami współczesnego człowieka.
Kiedy przed paroma laty zwróciłem uwagę zwariowanemu kierowcy, że swoim zachowaniem na szosie grzeszy przeciwko piątemu przykazaniu, usłyszałem ripostę oskarżającą mnie o…bluźnierstwo (dopowiem z przekąsem, że w wywiadzie prasowym jeden z biskupów chwalił się przed laty, jak to on lubi szybką jazdę i przekraczanie dozwolonej prędkości). Proszę bardzo: to jest jeden z problemów katolickiej Polski, ujawniający całą swoją statystyczną grozę - doprawioną alkoholem - szczególnie w dniach okalających katolickie święto Wszystkich Świętych.
A stosunek do drugiego człowieka - pracodawcy do pracowników, przełożonych do podwładnych? A język, jakim zwracamy się do innych ludzi? Przecież idzie przez Polskę fala komunikacyjnej nienawiści, wzajemnych oskarżeń, oszczerstw, słów dosłownie zabijających. A problem przemocy w rodzinach, w szkołach? A tolerowanie zła?
Zamiast grzmieć na grzeszną zachodnią Europę zagrażającą polskim wartościom, pokażmy światu, że z naszego chrześcijaństwa coś wynika - nieśmiało kiedyś proponował nam wybitny austriacki teolog ks. prof. Paul Zulehner. Coś wynika przede wszystkim w codziennych relacjach międzyludzkich - dopowiadam. Wszak człowiek stał zawsze w centrum chrześcijaństwa i to człowiek jest drogą Kościoła - nauczał Jan Paweł II. Oto w moich odczuciach problem numer jeden polskiego kaznodziejstwa i - szerzej - programu duszpasterskiego.

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Upamiętnienie Melchiora Teschnera

2024-04-28 20:58

[ TEMATY ]

koncert

Zielona Góra

Wschowa

Przyczyna Górna

Teschner

Krystyna Pruchniewska

koncert Cantus

koncert Cantus

Koncert odbył się w świątyni, w której przez ponad 20 lat pełnił posługę jako pastor Melchior Teschner, urodzony we Wschowie kompozytor i kaznodzieja.

Koncert poprzedziła wspólna modlitwa ekumeniczna. Wydarzenie zostało zorganizowane przez Muzeum Ziemi Wschowskiej we współpracy z Parafią Rzymskokatolicką pw. św. Jadwigi Królowej. W kościele pw. św. Jerzego w Przyczynie Górnej należącym do parafii pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie można było wysłuchać utworów skomponowanych przez Melchiora Teschnera.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję