Tomasz Królak (KAI): Czy apelowanie do Polaków o to, by deklarowali niezgodę na pobieranie od nich po śmierci organów do przeszczepów to dobry pomysł?
Bp Józef Wróbel SCJ: Człowiek z dobrze urobionym sumieniem będzie zachęcał bliźniego do czynów dobrych, zwłaszcza jeżeli są one bezpośrednim wyrazem miłości Boga i bliźniego. Jest też pożądane, aby osoba kompetentna pomogła bliźniemu podjąć decyzję o oddaniu po śmierci, jakiegoś swojego organu lub tkanki do zabiegu transplantacji. Z drugiej strony jest niemoralne namawianie kogoś, aby nie spełnił czynu miłości, kiedy mieści się to w zakresie jego możliwości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zgodnie z nauką Kościoła katolickiego, czy też w ogóle z etyką zorientowaną personalistycznie takim aktem jest oddanie organów do przeszczepów. Chodzi tutaj wyłącznie o zachęcanie, gdyż niedopuszczalne jest wymuszanie takich czynów. Innymi słowy oddanie organu czy tkanki winno być „wolnym i darmowym darem”.
Reklama
Trzeba dodać, że nie chodzi tutaj wyłącznie o organy i tkanki po śmierci, ale także o niektóre tkanki czy organy oddane przez osobę żyjącą. Dotyczy to jednak wyłącznie tkanek odnawiających się, jak na przykład krew, czy też organów parzystych, kiedy człowiek może żyć tylko z jednym organem, jak na przykład nerka czy płuco. Jest rzeczą oczywistą, że nie chodzi tutaj o postępowanie żywiołowe, bezkrytyczne. Z punktu widzenia medycznego jak i etycznego konieczne jest stwierdzenie, że oddanie parzystego organu nie spowoduje zagrożenia dla życia dawcy. Oddanie organu parzystego nie może stać się bezpośrednią czy pośrednią przyczyną śmierci.
KAI: Nauczanie Kościoła katolickiego na temat transplantologii - wyrażane w Katechizmie, a także wypowiedziach papieży, w tym Jana Pawła II - jest jednoznaczne: określa dawstwo organów jako "szczególną formę świadectwa miłości". Czy, zdaniem Księdza Biskupa, takie stanowisko Kościoła jest powszechnie uświadamiane wśród polskich katolików?
- Warto odnotować na wstępie, że pozytywne stanowisko wobec transplantologii wyraził nie tylko Jan Paweł II. Pozytywnie oceniał tę terapię już papież Pius XII, a pośrednio już papież Pius XI. Wyraźnie lub domyślnie czynią to także współcześni papieże. Podobnie naucza Kongregacja Nauki Wiary oraz Papieska Akademia Nauk, która współpracuje z wybitnymi, reprezentującymi wysoki ideał moralny, przedstawicielami nauk kościelnych i medycznych z różnych kontynentów.
Wielką zasługą Jana Pawła II jest rozstrzygnięcie dylematu dyskutowanego przez etyków przed jego pontyfikatem i na jego początku, czy możliwe jest darowanie organu przez osobę żyjącą. Papież ten rozstrzygnął ten problem pozytywnie, powołując się na zasadę miłości i międzyludzkiej solidarności.
Reklama
Czy pozytywne stanowisko wobec transplantacji organów jest dostatecznie uświadomione przez Polaków? Odpowiedź wydaje się być pozytywna w przypadku rodaków praktykujących, czytających literaturę katolicką i słuchających komunikatów naszego Episkopatu. Biskupi polscy już wielokrotnie w komunikatach z plenarnych posiedzeń podkreślali swoje pozytywne stanowisko w tej kwestii. Czynią to za każdym razem w jedności z nauczaniem papieży czy także z dykasteriami watykańskimi.
Z drugiej strony spotyka się też osoby, które nie uświadamiają sobie znaczenia tych gestów, posiadają błędne przekonania, w tym natury obyczajowej. W świetle badań społecznych przeprowadzonych w 2009 roku 91% społeczeństwa akceptowało transplantacje, zaś 82% deklarowało, że nie ma nic przeciwko oddaniu swoich narządów po śmierci.
Niestety, ten bardzo pozytywny wynik nie zawsze znajduje potwierdzenie w życiu. W świetle szczegółowych badań przeprowadzonych w 1995 spośród osób wyrażających sprzeciw prawie 25,5% nie zgadza się na naruszenie integralności ich ciała po śmierci, prawie 5% uważa, że jest to sprzeczne z zasadami religii, 5,5% jest przekonanych, że jest to niezgodne z zasadami etyki lub głosem sumienia, a 2,0% uważa, że jest to brak poszanowania dla ludzkich zwłok. Widzimy więc, że w tym zakresie można jeszcze wiele zrobić w wymiarze pozytywnym, ale też można wiele zepsuć przez propagowanie fałszywych opinii lub zniechęcanie do dawstwa organów.
KAI: Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że Kościół, starając się kształtować postawy pro-przeszczepowe, formułuje obawy co do kryteriów stwierdzenia śmierci mózgowej w kontekście pobierania ze zwłok narządów do transplantacji. Na ile ta kwestia pozostaje kontrowersyjna i może dostarczać racjonalnych argumentów przeciwnikom transplantacji?
Reklama
- Osobiście nie spotkałem się z poważnymi zastrzeżeniami kompetentnych przedstawicieli Kościoła do kryterium śmierci mózgowej. Wprost przeciwnie, oficjalne wypowiedzi dykasterii Stolicy Apostolskiej jednoznacznie opowiadają się za tym kryterium. Dodam, że w czasie poprzedniej wizyty Ad limina Apostolorum rozmawiałem na ten temat zarówno z kard. Gerhardem Ludwikiem Müllerem, wówczas prefektem Kongregacji Nauki Wiary oraz z abpem Zygmuntem Zimowskim wówczas przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Obydwaj stwierdzili, że znane im są głosy nieufności i krytyki w tej materii, ale postawom tym brak jest podstaw, które podważałyby pozytywny stosunek do tego kryterium.
Nie można też zapominać, że problem ten dogłębnie przebadała i kryterium śmierci mózgowej pozytywnie oceniła Papieska Akademia Nauk na specjalnie zorganizowanej konferencji naukowej o charakterze medycznym i etycznym, a nie religijnym. Wyniki swoich badań przedstawiła w szeroko uznanym dokumencie The Signs of Death. The Proceedings of the Working Group 11-12 September 2006 (Watykan 2007).
Powyższe uwagi nie wykluczają tej możliwości, że w niektórych krajach, zwłaszcza dopuszczających eutanazję, organy pobiera się być może wyprzedzając śmierć dawcy, aby uzyskać organy w jak najlepszym stanie. Jestem jednak przekonany, że w Polsce taka praktyka nie ma miejsca dla kilku istotnych powodów. Po pierwsze eutanazja jest zakazana. Po drugie prawnie jest zakazane uśmiercenie człowieka nawet dla znacznych korzyści medycznych. Po trzecie w zabiegu pobrania organów uczestniczy szerszy zespół i nie można byłoby utrzymać w tajemnicy nieprawnego i niemoralnego postępowania, a publiczne ujawnienie takiego postępowania spotkałoby się z ogólnospołecznym sprzeciwem i uśmierciłoby takie zabiegi, co byłoby niekorzystne dla transplantologów. Po czwarte lekarze zapewniają, że nie pobierają organów na bazie prawnie gwarantowanej im zgody domniemanej i starają się uzyskać wyraźną zgodę najbliższych krewnych, co poświadczają przypadki, o których od czasu do czasu donoszą media.
Reklama
Jeżeli zdarzałyby się rzadkie przypadki błędu człowieka czy też aparatury wykorzystywanej w procedurze stwierdzenia śmierci mózgowej, to takie zdarzenia nie kwestionują samej zasady prawnej i etycznej pod warunkiem, że procedura jest prowadzona z całym rygorem.
Zdarzają się przypadki, że ktoś nie uznaje kryterium śmierci mózgowej, gdyż słyszy o przypadkach wybudzenia ze śpiączki pacjenta (takie sukcesy są rzeczą wielce chwalebną, a specjaliści zasługują na najwyższe uznanie i wielki szacunek), u którego stwierdzono śmierć mózgową. Takie sytuacje świadczą jedynie, że popełniono błąd w stwierdzeniu śmierci mózgowej lub nie przestrzegano procedury. W takich przypadkach można przeprowadzić dochodzenie i po stwierdzeniu winy wyciągnąć konsekwencje prawne, a także podnieść wymagane standardy. Nie można zaś negować samej medycznie i filozoficzne podbudowanej zasady etycznej. No i, jeżeli udaje się wybudzić ze śpiączki pacjenta, to ewidentnie był on w stanie śpiączki, a nie śmierci mózgowej, gdyż trzeba by wtedy mówić o zdolności wskrzeszania zmarłych, a nie o wybudzaniu: mózg pacjenta obumarł, a mimo to został przywrócony do życia.
Czasami można słyszeć o alarmach wywołanych przez osoby nie znające anatomii i fizjologii ludzkiego organizmu. Tak na przykład można było spotkać się z protestami osób, które widziały lub słyszały, że serce pobrane od zmarłego dawcy jeszcze biło. Nie wolno zapominać, że jest to zjawisko normalne, gdyż motor poruszający serce – jego bicie – znajduje się w samym sercu, a nie w mózgu. Stąd przez jakiś czas serce człowieka, który już umarł, może jeszcze bić.
Reklama
Można też słyszeć o rzadkich przypadkach, że matka, u której stwierdzono śmierć mózgową, „donosiła” ciążę. Miałoby to świadczyć, że ona cały czas jeszcze żyła. Takie stwierdzenia nie uwzględniają faktu, że przez dosyć długi czas (nawet do miesiąca) można podtrzymać procesy wegetatywne w ludzkim organizmie, pobudzając w sposób sztuczny pracę serca, wymuszając wentylację płuc, a także podając odpowiednio dobrane substancje odżywcze.
KAI: W naszym społeczeństwie rozwija się dziś nowa tendencja: osoby, które walczyły ze szczepionkami przeciw COVID-19, dziś z kolei walczą z dawstwem organów do przeszczepów. Czy, zdaniem Księdza Biskupa, te protesty coś łączy? Jest tu jakiś wspólny mianownik?
- Muszę ze smutkiem stwierdzić, że te protesty mają wspólny mianownik. Na temat szczepionek wylano już wiele litrów atramentu. Niestety, jakoś dziwnie nie chce się w odniesieniu do szczepień uwzględniać głosu specjalistów, którzy w sposób uzasadniony wskazywali na dobroczynność szczepionek, w tym również opinii wybitnych specjalistów zgromadzonych wokół Stolicy Apostolskiej i wyjaśniających jej stanowisko, że zastrzeżenia moralne mają ograniczony zasięg i są uwarunkowane w ostatecznym rozrachunku. Jakoś w sposób niezrozumiały chętniej powoływano się na wypowiedzi czy publikacje przeciwników. Nierzadko były one pozbawione przekonywujących uzasadnień i za domyślną podstawę miały opinie w stylu, że takie czy inne skutki są możliwe, czy też stwarzają one takie czy inne zagrożenie, albo wprost rozdmuchiwały do ekstremalnych wymiarów medycznych i społecznych stwierdzane skutki uboczne. W tym kontekście wprost niepoważnie brzmiały też głoszone z ambon wypowiedzi niektórych duchownych, którzy bez żadnych kompetencji lekkomyślnie zwalczali szczepionki.
Reklama
Co najważniejsze w tych dyskusjach zapominano, zwłaszcza w przytaczaniu spotykanych skutków ubocznych, o niewspółmiernie groźniejszych skutkach niestosowania tych szczepionek gwarantujących masową ochronę przed śmiercią, przed ciężkim przechorowaniem, a przejściowo nawet przed zakażeniami, a także przed trwałymi skutkami zakażenia kowidowego, jak na przykład chroniczne zmęczenie, problemy z pamięcią, koncentracją i snem.
Ważnym ostrzeżeniem jest pandemia grypy hiszpanki, która rozwinęła się w latach w latach 1918-1920 XX wieku i uśmierciła na całym świecie według różnych szacunków od 50 do 100 mln osób, gdyż nie było jeszcze wtedy szczepionek.
W odniesieniu do Covid-19 oblicza się, chociaż mogą to być dane dyskusyjne, gdyż zależne od zastosowanych modeli matematycznych, że w przypadku tego wirusa nawet skorzystanie z niedoskonałych szczepionek tylko w USA mogło zapobiec bezpośrednio nawet milionowi zgonów i kilku milionom hospitalizacji. W Europie do połowy listopada 2021 szczepienia uratowały życie od 250 do nawet 500 tysięcy osób (wyliczenia w zależności do modelu matematycznego). Z kolei eksperci Instytutu Badań Strukturalnych oszacowali, że w Polsce do grudnia 2021 r. szczepienia uratowały życie nawet sześćdziesięciu tysiącom osób.
Ewidentnie przeciwnicy szczepień nie uwzględniają tych danych. Ułudne są też stwierdzenia, że wystarczająco można leczyć innymi środkami, jak amantadyna. Zapomina się, że i te środki mają ograniczone możliwości stosowania, to znaczy nie wszystkim osobom można je podawać bez szkody dla ich zdrowia.
W tym kontekście jawi się bliskie podobieństwo między propagowaniem postaw antyszczepieniowych i zniechęcaniem Polaków do oddawania organów do przeszczepów. To podobieństwo polega na tym, że osoby propagujące postawy sprzeciwu nie liczą się ze stanem zdrowia tych pacjentów, którzy bez przeszczepu będą musieli umrzeć.
Zachęcanie do sprzeciwu wobec dawstwa organów jest po prostu głęboko niemoralne. Ludzkie życie jako naczelna wartość indywidualna i społeczna jest natomiast afirmowane przez kompetentne doradzanie czy roztropne zachęcanie do ratowania zdrowia i życia człowieka będącego w potrzebie przez „czynienie daru z siebie”.