Reklama

Kościół

Ludzie z misją stali się rodziną dla milionów uchodźców

Od 24 lutego do Polski z Ukrainy przybyło już ponad 5,5 mln uchodźców. Za każdym z nich ukrywa się oddzielna często bardzo dramatyczna historia. Jedną z wielu wspólnot, które angażują się w pomoc uchodźcom, jest Duszpasterstwo Rodzin Archidiecezji Przemyskiej. Wszystkich łączy jeden cel – uczynić bardziej normalnym życie tych, którzy boleśnie odczuli bestialskiej nienormalności. Oto historia pewnej niezwykłej wyprawy tam, gdzie wiele dobra dzieje się w malowniczych zakątkach Bieszczad, z dala od blasku fleszy.

[ TEMATY ]

Family News Service

Duszpasterstwo Rodzin Archidiecezji Przemyskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Noc. Wijąca się bieszczadzka droga. Spadają gwiazdy. Jedziemy busem. Z tyłu słychać intensywny płacz dzieci. Za kierownicą ksiądz Marek – energiczny, z nieznikającym z twarzy uśmiechem – To dobrze, że płaczą, to znaczy, że zdrowe. W Tesco dzieci nie płakały – wchodziłeś na ogromną salę pełną matek z dziećmi i porażała cię cisza. Płacz nic już tam nie dawał. Te rodziny, które teraz wieziemy spotkaliśmy przy granicy. 3 miesiące jeździli po Polsce i wszystko im się skończyło, pieniądze, siły, nadzieje. Chcieli wracać pod bomby do Charkowa. To poprosiłem, żeby dali nam szansę. Jedziemy do domu…

Prym w Duszpasterstwie Rodzin Archidiecezji Przemyskiej wiedzie Joanna Front, szczupła, wysoka blondynka, która blisko 20 lat mieszkała we Francji. W Przemyślu jest od początku marca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Miałam tylko zostawić dary i wrócić z 15 uchodźcami, bo tyle mieliśmy miejsc w busie. Zostaliśmy 3 tygodnie i wysłaliśmy do Francji 700 osób. Moim pierwszym zadaniem było słanie 1500 łóżek na sali w dawnym hipermarkecie Tesco, który stał się przejściowym obozem dla uchodźców. To co się tam działo jest nie do opisania. Tam poznałam księdza Marka. Teraz, w Duszpasterstwie ogarniam projekty, wolontariuszy i zajmuję się komunikacją… robię co jest do roboty – wysyłam też za granicę kolejne grupy uchodźców. Codziennie pracuję z ludźmi – to dodaje mi sił” – mówi Joanna.

Różne narodowości, różne profesje – jedna wspólna sprawa

Centrum logistyczne organizacji operującej w 13 bieszczadzkich placówkach stanowi jeden z budynków przemyskiego seminarium. Pachnie tu jeszcze remontem – wszystko nowe. Na górze mieszkają wolontariusze, na dole uchodźcy. Całym domem zawiaduje Natalia – ruchliwa, uśmiechnięta, zwiewna, księgowa z kijowskiej korporacji. Na początku marca wyjechała z miejscowości znajdującej się niedaleko Buczy: „To straszne uczucie – kiedy zamykasz dom i uciekasz donikąd. Dlatego staram się tworzyć tu dom dla wszystkich”. Przyjechała z mamą i z nastoletnią córką, która wśród śmiechu i hałasu opiekuje się na podwórku małymi dziećmi. Z dziećmi bawią się też amerykańscy i francuscy wolontariusze, wśród nich Thierry – postawny, uśmiechnięty, z czarną brodą. Jest Normandczykiem, ale od 16 lat pracuje w Maroku jako fotograf.

Reklama

„Zobaczyłem w telewizji, że mamy z dziećmi potrzebują pomocy i przyjechałem. Nie da się opowiedzieć co tu się działo – to trzeba przeżyć. Na początku kupowaliśmy w supermarketach żywność i koce i woziliśmy na granicę. Potem postawiliśmy tam namiot i przyjmowaliśmy ludzi cały czas odbierając pomoc z Francji. Teraz, kiedy sytuacja się uspokoiła współpracujemy już tylko z Duszpasterstwem Rodzin. Niedawno przyjechało z Francji kilku fryzjerów. Jeździliśmy z nimi po ośrodkach – było sporo radości. Teraz są tu francuscy skauci. Pracujemy głównie z dziećmi” – opowiada.

Szukacie domu? Ja znalazłem!

Na podwórku stoi też kilka busów. Z jednego z nich wysiada Łukasz Cisowski – emerytowany operator kamery z bogatym doświadczeniem wojennym. Przypomina Indianę Jonesa – zawsze w kapeluszu, mówi krótko niskim, chropowatym głosem.

„27 lutego wysiadłem na dworcu w Przemyślu i zobaczyłem co się dzieje. Tłum nie do opisania, chaos. Założyłem kamizelkę, na której napisałem w jakich mówię językach. Poczułem, że jestem znów na wojnie. Nie tam, gdzie padają bomby, ale tam, gdzie przyjeżdżają ofiary. Z przerwami jestem tu ponad 5 miesięcy. Księdza Marka poznałem kiedy woziłem uchodźców z granicy. Zaproponował mi współpracę – i zostałem szefem logistyki. Jakoś to ogarniam”. Łukasz tłumaczy po wojskowemu zasady pracy Serhijowi: „Za godzinę na dworzec przyjedzie pociąg z Odessy. Jedź tam i pomagaj ludziom, mów co mają robić, jak będą potrzebowali mieszkania to dzwoń, będziemy szykowali im miejsca”.

Reklama

Ukrainiec, wysoki blondyn, ma może 30 lat: „Przyjechałem z Ukrainy 4 dni temu z żoną i małymi dziećmi, bo koło naszego domu spadały bomby. Nie wiedzieliśmy co robić. Spotkałem wolontariuszkę z Duszpasterstwa i tak się tu znalazłem. Nie mogę usiedzieć, więc zostałem kierowcą. Będę jeździł na granicę, na dworzec, do Tesco i będę woził ludzi. Będę przekonywał, żeby tu przyjechali, bo tu jest jak w rodzinie…” Serhij ma żółtą kamizelkę i identyfikator Duszpasterstwa. Na dworcu rozmawia po ukraińsku, zagaduje zmęczonych długą podróżą ludzi, odpowiada na pytania, wskazuje palcem na logo duszpasterstwa, mówi – szukacie domu? Ja znalazłem!

Wielu rzeczy w ogóle nie da się powiedzieć

Drogi w Bieszczadach są kręte, co chwila zza zakrętów wyłaniają się nieziemskie widoki. Słońce wędruje po połoninach kojąc zszarpane nerwy i zmysły. Dojeżdżamy do jednego z 13 ośrodków terenowych, w których znajdują się uchodźcy przyjęci przez Duszpasterstwo Rodzin Archidiecezji Przemyskiej. Wita nas Aneta Piekuś – uśmiech i siła spokoju: „Byłam nauczycielką, ale zawsze marzyłam o czymś więcej, żeby wyjść bliżej do człowieka… Księdza Marka znam sprzed wojny, z Duszpasterstwa. Kiedy zaczęła się wojna zrezygnowałam z pracy i zawiaduję sprawami personalnymi. Wiem kogo przyjmujemy i kto wyjeżdża. Przez wszystkie nasze ośrodki przeszło prawie 1300 osób. Wydawało się, że sytuacja się uspokoiła… ale pozornie. Pomoc na granicy się zwinęła, a przychodzi teraz wiele osób z linii frontu. Przeżyli straszne rzeczy i są w trudniejszej sytuacji niż wielu dotychczasowych uchodźców…”

Na tych, którzy mają tak trudne doświadczenia czeka psycholog, Katarzyna Czarnecka, Ukrainka, która wyszła za mąż za Polaka i od lat mieszka w Ustrzykach przy granicy. „Trudno sobie wyobrazić co oni przeżyli… Jedna z mam uciekała z Melitopola, Rosjanie czasowo oddzielili ją od dziecka. Ono teraz się boi, że mama umrze i ma straszne myśli. Inna uciekała z dziećmi samochodem. Rosjanie wszystko z tego samochodu powyrzucali – pieluchy, ubranka – i kazali im jechać, a potem strzelali do nich z tyłu. Jej córka zginęła. Oswajanie się trwa czasem tygodniami i miesiącami. Wielu rzeczy w ogóle nie da się powiedzieć. Jestem tu od tego, żeby rozmawiać. Oni wiedzą, że jestem Ukrainką i to im pomaga przełamać lody” – mówi siostra Małgorzata, Nazaretanka, która przyjechała do Duszpasterstwa Rodzin z Kijowa ze specjalną misją. Jej uśmiech kruszy lód, a temperament wprawia wszystko w ruch: „Ukraina jest moim domem i moją miłością i będę walczyć o każdego brata i siostrę, po to tu jestem…”

2022-08-17 16:23

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Skąd pochodzi Obraz Jasnogórski?

Ikona Jasnogórska jest takim punktem, w którym Kościół Zachodu uczy się pięknej tradycji Wschodu - mówi w rozmowie z Family News Service o. dr hab. Michał Legan, rzecznik prasowy Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze. Mało kto wie, że słynący cudami wizerunek Matki Boskiej z Dzieciątkiem pochodzi z Bełza w dzisiejszej Ukrainie.

Z pochodzeniem Ikony Jasnogórskiej Czarnej Madonny związana jest ciekawa historia. Zgodnie z opowieściami Obraz został przekazany paulinom przez księcia Władysława II Opolczyka. Zanim trafił do Polski, jego historia związała się z Bełzem.

CZYTAJ DALEJ

Krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych: wózek inwalidzki i łóżko to narzędzia ewangelizacji

2024-05-20 20:17

[ TEMATY ]

chory

Rido/fotolia.com

„Wózek inwalidzki czy łóżko są ambonami, z których głoszona jest Ewangelia” - podkreślił ks. Wojciech Bartoszek, krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych, który 20 maja w hałcnowskim sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Bielsku-Białej przewodniczył Mszy św. dla uczestników pielgrzymki chorych. W święto Matki Bożej Kościoła u stóp Piety hałcnowskiej modliły się osoby zmagające się z chorobami, niepełnosprawnościami oraz ich bliscy i opiekunowie.

Mszy św. przewodniczył krajowy duszpasterz Apostolstwa Chorych. Przy ołtarzu modlili się inni księża diecezjalni, w tym m.in. bielsko-żywiecki duszpasterz chorych ks. Szczepan Kobielus.

CZYTAJ DALEJ

Katecheci przeciwko zmianom zasad organizacji religii w szkołach

2024-05-21 16:42

[ TEMATY ]

katecheta

Bożena Sztajner/Niedziela

Nauczyciele ze Stowarzyszenia Katechetów Świeckich krytykują propozycję MEN zmian w zasadach organizacji lekcji religii w szkołach. Według nich spowodują one utratę pracy przez część katechetów. Opowiadają się za natomiast za wprowadzeniem obowiązkowych dla uczniów lekcji religii lub etyki.

Pod koniec kwietnia do konsultacji publicznych trafił projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. Zaproponowano w nim uelastycznienie możliwość organizacji nauki religii i etyki. Łatwiej niż dotychczas będzie można tworzyć grupy dzieci z różnych roczników i oddziałów klasowych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję