Spotkanie zorganizowane zostało przez Inicjatywę Biblijną Lumen Vitae i i Instytut Nauk Biblijnych przy PWT. – Ciesze się, że jest tyle osób, które nie tylko kochają Pismo Święte, ale wchodzą w głąb Słowa Bożego i to Słowa staje się dla nich żywe każdego dnia – mówił rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego ks. dr hab. Sławomir Stasiak. Przywołał słowa kard. Josepha Ratzingera, który tłumaczył, że „Pismo Święte nie jest supermarketem, z którego można wybrać kilka towarów, które się nam spodobają, a resztę odrzucić, ale jest objawieniem się Boga, przez które wskazuje On nam naszą drogę”. – Nie jest ważne, czy znam język hebrajski, aramejski, grecki, czy potrafię z pamięci cytować fragmenty oryginału Pisma Świętego. Ważne jest to, żebym codziennie miał kontakt ze Słowem Bożym. Wtedy ono będzie żywym Słowem dla mnie – przekonywał rektor PWT.
O Inicjatywie Biblijnej Lumen Vitae opowiedział jej duszpasterz i znany biblista ks. prof. Mariusz Rosik: – Z taką samą dbałością, jaką przyjmujemy Ciało Chrystusa uważając, by żadna cząstką nie upadła na ziemię, tak samo powinniśmy starać się, aby nasze dusze nie utraciły danego Słowa Bożego. Był nawet taki czas w niektórych diecezjach, że Pismo Święte przechowywano w tabernakulum obok Najświętszego Sakramentu. Widzimy więc ogromny związek Liturgii i Słowa Bożego. I właśnie dlatego od dwóch lat, kiedy powstała Inicjatywa Biblijna Lumen Vitae, kładziemy w niej nacisk na te dwa aspekty. Raz w miesiącu w czwartek spotykamy się na lekturze Słowa Bożego i na konferencji – obecnie rozważamy Ewangelię św. Jana – a dwa tygodnie później, także raz w miesiącu, spotykamy się na Eucharystii w kościele śś. Piotra i Pawła na Ostrowie Tumskim. Tam homilia dotyczy czytań biblijnych z danego dnia. Spotkania są otwarte i serdecznie wszystkich na nie zapraszamy.
Więcej o inicjatywie można przeczytać na stronie www.lumenvitae.pl.
Reklama
Swoim świadectwem przemiany życia pod wpływem mocy Słowa Bożego podzieliła się m.in. Monika Szela. Wychowana została w zborze zielonoświątkowym, gdzie jej mama jest diakonisą. – Pod względem wiary moja rodzina jest dość szczególna. Moja mama jest diakonisą w zborze, a tato osobą niewierzącą. Moje babcie były katoliczkami, a dziadek był Świadkiem Jehowy. Wychowywałam się w takiej rodzinie, gdzie wszyscy byli ludem Jednej Księgi, ale nie raz tak spieraliśmy się ze sobą, jakbyśmy byli zwolennikami trzech ksiąg i to całkowicie sobie wrogich – opowiadała pani Monika. Kiedy po śmierci dziadka nastąpił spór o to przez kogo i w jaki sposób ma być pogrzebany – ostatecznie odbyła się świecka ceremonia pogrzebowa – bardzo mocno doświadczyła konfliktu między różnymi grupami przyznającymi się do Biblii. Do zboru chodziła jeszcze kilka lat, ale czuła w sobie ogromną pustkę, jej myśli były ciemne. Przełom nastąpił pewnego dnia, gdy pani Monika przechodziła obok kościoła: – Pamiętam, że westchnęłam sobie wtedy „Boże, jeżeli Ty w ogóle istniejesz, gdziekolwiek istniejesz, to proszę cię tylko o jedno. Jeżeli masz ochotę przywrócić mi wiarę, to nie w godzinie mojej śmierci, bo nie chcę wierzyć w Ciebie ze strachu przed śmiercią czy chorobą. Proszę o wiarę, kiedy jestem zdrowa, żebym mogła ten akt podjąć świadomie i kiedyś jeszcze ci służyć”. I Bóg na tą modlitwę odpowiedział. Po miesiącu poznałam kleryka z gitara basową, moim ulubionym instrumentem, który podczas rozmowy zaprosił mnie do Seminarium Ojców Oblatów w Obrze. Tam, podczas jutrzni, zobaczyłam grupę młodych chłopaków z brewiarzami modlących się Jutrznią. Coś się w moim sercu wydarzyło i wtedy poczułam, jakby ktoś bezszelestnie odsunął jakąś kotarę i w moim życiu pojawiło się nieoczekiwane światło. Mocne doświadczenie tego, że Bóg jest. Pierwsze słowa, jakie przyszły mi wtedy na myśl: „Matko, jaka ja jestem głupia. Panie Boże, przecież Ty istniejesz”.
Reklama
Po powrocie zaczęła szukać, co to jest brewiarz, kiedy są najbliższe Msze św. blisko w kościele i tak zaczęła się jej przygoda z poznawaniem katolicyzmu, także czas systematycznego zgłębiania na nowo Pisma Świętego. Rozpoczęła studia teologiczne. – Z wykształcenia jestem filologiem. Filolog miłujący słowo wraca do tego najważniejszego Słowa w naszym życiu na zupełnie nowym poziomie. Za to jestem Panu Bogu bardzo wdzięczna – zakończyła swoje świadectwo pani Monika.
Podczas spotkania o swoich doświadczeniach czytania Słowa Bożego opowiadali także członkowie różnych Kręgów Biblijnych. Magdalena Konopko przedstawiła krąg działający od 10 lat w Smolcu. – Czytam niespiesznie, na głos, czytamy całe Księgi. Każde spotkani zaczynamy modlitwą, a potem czytamy fragment przeznaczony na dane spotkanie, zazwyczaj jest to jeden rozdział. Staramy się przygotowywać, czytać komentarze, różne przekłady, żeby odkryć zamysł autora i interpretować w duchu nauki Kościoła – podkreślała pani Magdalena. Dodawała: – Niesamowite jest to doświadczenie czytania Pisma Świętego we wspólnocie, bo odkrywamy, jak wiele rożnych spojrzeń może być na ten sam tekst. Inaczej patrzy inżynier, inaczej filolog, inaczej lekarz. Czasami się spieramy, nasze spotkania są emocjonalne, ale dzięki temu Słowo Boże zapada nam w pamięć i żyje w nas.
Spotkanie zakończyło się wspólna agapą, a modlitewne uwielbienie poprowadziła Wspólnota Hallelu Jah.