Reklama

„Głos” Jana Pawła II

Wspomnienia dawnego dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej
Przystojny i elegancki, choć już niemłody mężczyzna, którego spotkałem 2 kwietnia br. w Bazylice św. Piotra w Rzymie przez ponad dwadzieścia lat był jednym z najbliższych współpracowników Jana Pawła II. Oficjalnie pełnił funkcję dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, ale przez wszystkich dziennikarzy uznawany był za „głos” Papieża w świecie mediów. I nie należy się temu dziwić - Ojciec Święty Jan Paweł II darzył go wielkim zaufaniem i prawie codziennie przyjmował w swym apartamencie. Przeprowadziłem z nim rozmowę w rocznicę śmierci Papieża Polaka, by wspólnie powspominać ten wielki pontyfikat.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Włodzimierz Rędzioch: - Lata 1978-2005 to czas pontyfikatu Jana Pawła II, to dwadzieścia siedem lat, które pozostawiły ślady w życiu każdego katolika naszego pokolenia. Zacznijny od pamiętnego dnia wyboru: Co robił Pan 16 października 1978 r.?

Prof. Joaquín Navarro-Valls: - Oczywiście, jako dziennikarz śledziłem konklawe i starałem się zrozumieć sens wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w roku, w którym mieliśmy trzech papieży. To, czego byłem świadkiem, wydawało się trochę nierealne. Ponieważ jednak musiałem o tych wydarzeniach informować innych, starałem się ograniczać do faktów i analizować wszystko z chłodnym realizmem, co wcale nie było takie łatwe.

- Czy przypuszczał Pan, że nieznany Kardynał z Krakowa będzie nie tylko głową Kościoła katolickiego, ale w krótkim czasie stanie się największym przywódcą duchowym świata?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- To prawda, że kard. Wojtyła był nieznany opinii publicznej, ceniono go natomiast w Kościele. Po raz pierwszy zobaczyłem z bliska Jana Pawła II następnego dnia po jego wyborze. Ktoś doniósł mi, że Papież pojedzie do polikliniki Gemelli. Udałem się więc tam i przedstawiłem jako lekarz, co było zresztą prawdą (Navarro-Valls, znany jako dziennikarz, skończył również studia medyczne - przyp. W. R.). Wszedłem do pokoju kard. Andrzeja-Marii Deskura, który leżał w łóżku nieprzytomny. I tam spotkałem Papieża. Jan Paweł II prawie nic nie mówił, ale jego postawa - powiedziałbym „język ciała” - była bardzo wymowna. Pomyślałem, że dla człowieka, który tak jak on tryskał młodością i spontaniczą naturalnością, wszystko będzie możliwe. Zrozumiałem, że w starej instytucji papiestwa zdarzyło się coś rzeczywiście nowego.

- Kiedy po raz pierwszy poszedł Pan do Papieża i jakie wrażenia pozostały po tym spotkaniu?

- Jako dziennikarz towarzyszyłem Janowi Pawłowi II w jego pierwszych podróżach zagranicznych. Następnie doszło do spotkania w apartamencie papieskim, gdyż zaproszono mnie na obiad. Papież chciał wysłuchać moich sugestii dotyczących przekazu informacji przez Stolicę Apostolską. Chodziło o to, jak jasno i zdecydowanie przekazywać orędzie chrześcijańskie w świecie przeładowanym wiadomościami i różnorodnymi źródłami informacji. Powiedziałem, co myślałem na ten temat, i po pewnym czasie - ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu - Papież mianował mnie dyrektorem Biura Prasowego. Miałem wiele wątpliwości, gdyż było to wielkie wyzwanie. Ufałem Papieżowi i uznałem, że skoro on mnie wybrał, powinienem jego propozycję zaakceptować, chociaż chodziło o zadanie ryzykowne.

- Przez ponad dwadzieścia lat pontyfikatu Jana Pawła II był Pan dyrektorem Watykańskiego Biura Prasowego, chociaż wśród dziennikarzy uważany był Pan bardziej za rzecznika prasowego Papieża, za jego „głos”, niż za „zwykłego” dyrektora Sala Stampy. Jak układały się w owym czasie Pańskie stosunki z Janem Pawłem II?

Reklama

- Były to przede wszystkim relacje zawodowe, dzięki którym mogłem wypełniać moje zadanie. Towarzysząc Papieżowi w jego podróżach, będąc przy nim na wakacjach i w czasie pobytów w szpitalu, prowadząc z nim długie rozmowy, miałem okazję poznać jego myśli, sposób widzenia świata, jak i jego osobistą relację z Bogiem. Godziny, lata spędzone razem bardzo mnie ubogacały. Wzbudzało to we mnie podziw dla Papieża i w pewnym sensie uczucie przyjaźni

- Dlaczego Janowi Pawłowi II tak bardzo zależało na kontaktach z mediami?

- Moża odwrócić Pańskie pytanie: Dlaczego media tak bardzo interesowały się Janem Pawłem II? Dlatego, że dziennikarze byli nim zafascynowani prawie od samego początku pontyfikatu. Przyczyną tego zainteresowania było to, co mówił, ale także sposób, w jaki to mówił; stare orędzie, orędzie ewangeliczne, głoszone było w sposób, który wzbudzał zainteresowanie. Również wielu niechrześcijan czuło się pociąganych tym orędziem, jak nigdy przedtem. Nowoczesność, która oscyluje między arogancją a zagubieniem, musiała się konfrontować z wizją głęboko ludzką, a jednocześnie całkowicie duchową. Dzięki temu człowiek naszych czasów mógł znaleźć punkt odniesienia, by zrozumieć samego siebie i swoją relację z Bogiem.

- Kim stał się dla Pana Karol Wojtyła po tylu latach wspólnej pracy?

- Karol Wojtyła był dla mnie przede wszystkim Papieżem. Ale również osobą, którą po ludzku bardzo kochałem. Był człowiekiem bardzo szlachetnym, otwartym na ludzi, którzy go otaczali. Człowiekim, od którego bardzo dużo się nauczyłem.

Reklama

- Ostatnio powiedział Pan, że napisano już bardzo dużo o Janie Pawle II, lecz chodzi głównie o fakty dotyczące Papieża - brakuje prawdziwego „portretu” człowieka. Jakim więc był człowiekiem Karol Wojtyła, który został Papieżem?

- Musiałbym mieć dużo czasu, by odpowiedzieć na to pytanie. Chciałbym ograniczyć się jedynie do jednego rysu charakteru, który może nie wszystkim był znany. Karol Wojtyła był człowiekiem wesołym i zawsze miał dobry humor, czego zewnętrzny wyraz stanowił jego uśmiech. Z czasem choroba Parkinsona „usztywniła” mu mięśnie i z jego twarzy znikł ten charakterystyczny uśmiech. W głębi serca pozostał w dalszym ciągu człowiekiem radosnym. I nie chodziło o jakiś uczuciowy optymizm, lecz o prawdziwą radość, która wypływała z głębokiego przekonania.

- Czym dla Jana Pawła II była śmierć?

- Końcem cierpień, powrotem do Boga, którego kochał do szaleństwa, a w konsekwencji - momentem wielkiej radości.

- A czym śmierć Papieża była dla Pana?

- W czasie konferencji prasowej po śmierci Papieża jedna z dziennikarek zapytała mnie: „Czy brakuje Panu teraz Jana Pawła II?”. Odpowiedziałem „nie” i próbowałem to wytłumaczyć: „Przedtem rozmawiałem z nim prawie codziennie godzinę lub dwie, w zależności od okoliczności, teraz mogę z nim rozmawiać 24 godziny na dobę…”.

- Jaki Kościół zostawił Papież Polak?

- Kościół pełen nadziei. Kościół, w którym Bóg stał się bliższy ludziom i mniej tajemniczy, stał się bardziej Ojcem.

Reklama

- Czym zajmuje się teraz dawny dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej?

- Wróciłem do życia uniwersyteckiego. Jestem przewodniczącym Rady Doradczej Uniwersytetu Campus Bio-Medico w Rzymie. Przewodniczę także Fundacji Telecom Italia, która finansuje różnorodne inicjatywy edukacyjne, charytatywne i kulturalne. Poza tym piszę komentarze na tematy kulturalne i społeczne do jednej z włoskich gazet.

- Czy myśli Pan o napisaniu wspomnień o niezapomnianych latach spędzonych u boku Jana Pawła II?

- Powinienem. Uważam to za mój obowiązek moralny, lecz jest to zadanie, które wymaga czasu i spokoju...

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Duże siniaki pod brodą papieża. Watykan wyjaśnia

2024-12-07 18:44

[ TEMATY ]

Watykan

PAP

Zaniepokojenie uczestników sobotnich papieskich audiencji i konsystorza wywołały bardzo wyraźnie widoczne duże siniaki pod brodą Franciszka. Watykan wyjaśnił, że papież uderzył brodą o szafkę nocną.

W czasie kolejnych porannych audiencji i popołudniowego konsystorza papież był w dobrej formie, ale wszystkim w oczy rzucały się duże ciemne siniaki i krwiak pod jego brodą i na dole twarzy.
CZYTAJ DALEJ

Panie, uczyń z nas narzędzia Twojej miłości, jak uczyniłeś je z Najświętszej Dziewicy Maryi

2024-12-06 09:14

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Spotkanie Maryi z aniołem podkreśla rolę i sens Jej istnienia. Poprzez Jej powołanie Bóg chce nam powiedzieć, że jest On ostatecznym sensem i powodem naszego istnienia. Że wyłącznie w Nim ukryty jest ostateczny, najgłębszy sens tego wszystkiego, co nas spotyka, naszego cierpienia, naszych zmagań o lepsze życie, naszego zabiegania o pokój, zgodę, pojednanie, ale także naszego cierpienia itd. W Maryi i w jej słowach – Jakże się to stanie? – Bóg staje się bliski naszym lękom o przyszłość.

Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, anioł rzekł: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami». Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co by miało znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Na to Maryja rzekła do anioła: «Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?» Anioł Jej odpowiedział: «Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego okryje Cię cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, którą miano za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego». Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego». Wtedy odszedł od Niej anioł.
CZYTAJ DALEJ

Sandomierz uczcił Niepokalaną

2024-12-08 18:08

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

- Zachwycamy się dzisiaj pięknem Maryi, całej czystej, niepokalanej, odbijającej doskonałość właściwą samemu Bogu – mówił bp Krzysztof Nitkiewicz.

Wieczorem, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w łączności z Ojcem Świętym Franciszkiem, pod figurą Niepokalanej na sandomierskim rynku, odbyło się modlitewne czuwanie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję