Ana prowincji już wiedzą - świat jest globalną wioską, skoro więc parę lat temu na prowincję dotarł „Kod Leonarda da Vinci”, to teraz dotrą również „Anioły i demony”. Już obwieszczają to większe i mniejsze plakaty.
Choć filmowy Watykan jest styropianowy i sklejkowy, bo „nierozumne” władze kościelne nie zgodziły się na realizację filmu w oryginalnych wnętrzach watykańskich, choć twórcy „dzieła” i odtwórcy głównych ról to ludzie otwarcie deklarujący ateizm lub wierzący „jak sobie chcą”, czyli bez związku z jakąkolwiek religią, o związkach z Kościołem już w ogóle nie wspominając - „Anioły i demony” przyciągną z pewnością spragnione sensacji tłumy. Specjaliści od reklamy już o to zadbają. Nie takie brednie można dzisiaj reklamować, a naiwnych, by się na te brednie „załapać”, nie brakuje.
Właściwie to tylko film fabularny, a ponadto zawsze można powołać się na święte dla niektórych prawo do „wolności wypowiedzi artystycznej”. Nawet Watykan nie ogłosił ekskomuniki lub przynajmniej bojkotu. Ruszą więc widzowie do sal kinowych, aby „dowiedzieć się”, co słychać za watykańskimi murami.
Nie wiem, jak anioły, ale demony na pewno czekają, by uchylić im furtkę naszej wyobraźni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu