Reklama

Polska jest im to winna

Bohaterowie narodowi, jak generał Nil czy rotmistrz Pilecki, powinni mieć pogrzeb z honorami. Trzeba odnaleźć ich groby i oddać im cześć. Polska jest im to winna

Niedziela Ogólnopolska 20/2009, str. 36-37

www.monolit.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszystko wskazuje na to, że grób zamordowanego przez UB gen. Augusta Emila Fieldorfa (ps. Nil), dowódcy Kedywu Armii Krajowej, jest na warszawskich Powązkach. Świadczy o tym dokument, który odnalazł dr Jacek Pawłowicz, pracownik Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Powstał on na podstawie zeznań grabarza zatrudnionego przez UB w więzieniu przy Rakowieckiej. - Dokument jest szczegółowy i wiarygodny, ów grabarz zeznawał bowiem przed komisją państwową i nie miał powodu kłamać - mówi „Niedzieli” dr Pawłowicz.

Pogrzeb z honorami

Reklama

Odnalezienie tego dokumentu w IPN sprawiło, że wkrótce odbędzie się ekshumacja. Poszukiwania grobu gen. Nila rozpoczną się w kwaterze na „Łączce” cmentarza Powązkowskiego, gdzie w latach 1948-56 potajemnie grzebano ofiary mordów sądowych.
Najbardziej prawdopodobny termin to jesień, latem bowiem, ze względów klimatycznych, ekshumacji w ogóle się nie przeprowadza, poza tym trzeba jeszcze załatwić wiele formalności, a to wymaga czasu. Jak wyjaśnia dr Pawłowicz, chodzi przede wszystkim o zebranie dokumentów topograficznych, geodezyjnych, a także o uzgodnienie przebiegu prac z władzami miasta i zarządem cmentarza.
Przy okazji ekshumacji gen. Nila pojawia się szansa na odnalezienie blisko trzystu innych ofiar UB, członków podziemia niepodległościowego.
Bohaterowie narodowi, jak gen. Nil czy rtm. Pilecki, muszą być pochowani godnie, jak na bohaterów przystało. - Powinni mieć pogrzeb z honorami. Trzeba odnaleźć ich groby i oddać im cześć. Polska jest im to winna - podkreśla dr Pawłowicz. Tym bardziej że procesy sądowe były sfingowane. Widać to na przykładzie procesu gen. Nila. Stalinowski sędzia - Maria Górowska, córka Moryca i Frajdy z d. Eiseman („Polka pochodzenia żydowskiego”, jak pisała o sobie w liście do ministra sprawiedliwości), wiedziała o tym, że „gen. Nil zarzucanego przestępstwa nie popełnił” oraz że „w śledztwie wobec osób przesłuchiwanych stosowano przymus fizyczny w celu uniemożliwienia wykrycia rzeczywistej prawdy o bohaterstwie oskarżonego” (cytat z dokumentacji Prokuratury Wojewódzkiej Wydziału Śledczego w Warszawie). Mimo to wydała wyrok skazujący Fieldorfa na karę śmierci, a następnie - negatywną opinię w sprawie ułaskawienia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Sfingowane dowody

Tymczasem do tej pory działacze niepodległościowi leżą w anonimowych grobach. Mimo że niektórzy z nich, jak choćby gen. Nil, oficjalnie zostali przecież zrehabilitowani.
W 1992 r. Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie wydała postanowienie o wszczęciu śledztwa w sprawie zbrodni popełnionych przez prokuratorów i sędziów, polegających na bezprawnym pozbawieniu wolności Augusta Emila Fieldorfa. W uzasadnieniu czytamy m.in.: „Analiza materiału dowodowego prowadzi do wniosku, że brak było jakichkolwiek podstaw do wydania orzeczenia sądowego skazującego Nila na karę śmierci”.
Trzeba też dodać, że już w 1957 r., cztery lata po straceniu Nila, uznano - po wznowieniu postępowania przez Sąd Najwyższy - iż „zeznania obciążające Fieldorfa wymuszono, a dowody przedstawione sądowi najprawdopodobniej sfingowano. Ustalono, że śledztwo prowadzono z jaskrawym naruszeniem praw podejrzanego”.
Natomiast postanowieniem b. Prokuratora Generalnego z dnia 7 marca 1989 r. po raz pierwszy podano do publicznej wiadomości dokumenty z akt sądowych gen. Nila oraz nazwiska oficerów śledczych, prokuratorów, ławników i sędziów odpowiedzialnych za popełnioną zbrodnię.

Na wysokim szczeblu

Reklama

Wtedy właśnie pojawiły się sprzyjające okoliczności, by dotrzeć do ludzi, którzy brali udział w aresztowaniu, procesie i wykonaniu wyroku śmierci na Nilu. Co się okazało?
Sędzia Maria Górowska i prokurator Alicja Graff nie odpowiedziały na listy, które wysłano do nich w 1989 r.
Inny sędzia - prof. Igor Andrejew (prawnik, współtwórca kodeksu karnego w PRL-u) udzielił telefonicznie i listownie wyjaśnień o swej roli w procesie. A później, w wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” z 1990 r., na pytanie, dlaczego nie zgłosił w czasie rozprawy zdania odrębnego, odpowiedział: „Zorientowałem się, że zdanie odrębne jest bezcelowe, bo to była sprawa przesądzona. Wyczuwałem nastawienie w tej sprawie. Ta sprawa była w rękach naczelnej osoby w państwie, to jest jej decyzja”. „Myśli pan o Bierucie” - pytał dziennikarz. „Tak. I dlatego nie widziałem sensu zgłaszania zdania odrębnego” - konstatował profesor. Był on jedyną osobą z grona orzekających w sprawie gen. Nila, która wypowiadała się na ten temat publicznie. Poniósł zresztą tego konsekwencje: usunięto go ze składu Rady Naukowej Instytutu Prawa Karnego UW.
Do prof. Andrejewa kierowała swoje listy córka gen. Nila - Maria Fieldorf (dziś starsza pani mieszkająca w Gdańsku; przyjechała do Warszawy na premierę filmu „Generał Nil”). Pisała wówczas: „Po głębszym zastanowieniu się nad pana słowami o morderstwie politycznym sądzę, że nadeszła pora, aby odsłonić jego kulisy. Dziś powszechnie wiadomo, że «Komisja Biura Politycznego ds. Bezpieczeństwa Publicznego» w składzie: B. Bierut, J. Berman, H. Minc, S. Radkiewicz podejmowała decyzję o aresztowaniach, nakreślała kierunki śledztwa, ustalała wyroki. Jakie wytyczne i od kogo miał Sąd Najwyższy w sprawie Fieldorfa?”.
Sędzia Andrejew odpisał córce gen. Nila, że sprawa Fieldorfa była pierwszą sprawą polityczną, z którą miał do czynienia. Ale wtedy nie zrodziły się w nim podejrzenia, że dowody były sfabrykowane. Wyznawał: „Miałem zaufanie do rządu (...). Natomiast jeśli chodzi o samego oskarżonego, nie miałem rozeznania, że to jest wybitny bohater. Toteż w sprawie E. Fieldorfa uwagę moją skupiłem nie na kwalifikacji czynu, lecz na wymiarze kary. - I dodawał: - Odniosłem wrażenie, że cały proces był właściwie tylko po to, by nadać formę prawną decyzji podjętej gdzieś na bardzo wysokim szczeblu”.
Podobną opinię wyraził później Jakub Berman w rozmowie z Teresą Torańską w książce „Oni”. Mówił o Nilu: „Jeżeli należał do czołówki AK-owskiej, z pewnością jego sprawa nie została załatwiona na niskim szczeblu”.

Rozliczenie niemożliwe

W zakończeniu listu do Marii Fieldorf Andrejew napisał: „Od czasu wykonania wyroku sprawa ta leży ciężkim brzemieniem na moim sercu”.
Prof. Andrejew zmarł w Warszawie w 1995 r. Nie został nigdy osądzony.
- Tymczasem wszyscy ci ludzie powinni zostać osądzeni w wolnej Polsce i skazani - podkreśla dr Pawłowicz. Wszczęcia dochodzenia przeciwko osobom, które przyczyniły się do śmierci gen. Nila, domagały się różne środowiska, np. Świętokrzyskie Zgrupowania Partyzanckie czy Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Ale bez skutku.
Dziś to rozliczenie jest już niemożliwe. Wszyscy bowiem, którzy podpisywali się choćby pod wyrokiem śmierci dla gen. Nila, już nie żyją. Za życia zaś zbierali nagrody, medale, otrzymywali gratyfikacje finansowe. Przykłady? Choćby Górowska. Do 1970 r. (!) była sędzią Sądu Wojewódzkiego dla województwa warszawskiego. A potem „w drodze wyjątku otrzymała specjalną rentę”, a także medal pamiątkowy XXX-lecia wymiaru sprawiedliwości PRL, nadawany przez ministra sprawiedliwości „za długoletnią i ofiarną pracę”.
Górowskiej prokuratura w 1995 r. postawiła wprawdzie zarzut zabójstwa Fieldorfa, ale sędzia nie przyznała się do zarzucanego jej czynu. Zaprzeczyła, jakoby z góry była nastawiona na wymierzenie oskarżonemu kary śmierci. Nie przyjmowała wezwań do stawienia się na rozprawy. Gdy nie zgłosiła się do prokuratury w wyznaczonym terminie, została w końcu w 1996 r. doprowadzona przez policję. Sąd przyjął przeciwko niej akt oskarżenia. Rozpoczęło się śledztwo. Do procesu jednak nie doszło. W wyznaczonym terminie rozprawy, 22 grudnia 1997 r., Górowska przysłała do sądu zaświadczenie lekarskie o złym stanie zdrowia. Obrońca wniósł o zawieszenie procesu i zbadanie oskarżonej. Po badaniach sąd miał podjąć decyzję o dalszych losach procesu. Ale... w 1998 r. Maria Górowska zmarła. Do końca życia była przekonana o słuszności swego wyroku. „Nie poczuwam się do winy” - mówiła.

Zażalenia córki gen. Nila

Wreszcie jedna z kluczowych osób w śledztwie - prokurator Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie ppłk Helena Wolińska-Brus w 1971 r. osiedliła się w Wielkiej Brytanii.
Kiedy w 1997 r. zostało wszczęte śledztwo i wezwano ją do osobistego stawiennictwa w Polsce, w Prokuraturze Okręgowej, Wolińska nie zgłosiła się na zeznanie. Wydano nakaz jej tymczasowego aresztowania. W 2001 r. został skierowany wniosek do władz Wielkiej Brytanii o ekstradycję Wolińskiej i wydanie jej polskim organom sprawiedliwości. W 2006 r. Anglicy na ekstradycję nie wyrazili zgody, powołując się na względy humanitarne - wiek (87 lat) i stan zdrowia, a także na fakt, że jej czyny zostały popełnione... 50 lat temu. Wolińska zmarła w Wielkiej Brytanii w 2008 r.
Maria Fieldorf wielokrotnie składała zażalenia na prokuraturę, zarzucając jej zbyt wolne prowadzenie śledztwa wobec osób uczestniczących w zabójstwie sądowym Nila, a także opieszałość i nieudolność.
Sprawcy zbrodni do dziś nie zostali osądzeni.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół ma 21 nowych kardynałów

2024-12-07 16:30

[ TEMATY ]

Franciszek

konsystorz

Vatican News

Kościół katolicki ma 21 nowych kardynałów z całego świata. Podczas konsystorza w Watykanie papież Franciszek wręczył w sobotę pierścienie i birety kardynalskie dostojnikom z 17 krajów. Najmłodszy ma 44 lata: to greckokatolicki biskup z Ukrainy Mykoła Byczok, pełniący posługę w Australii, a najstarszy to 99-letni Włoch Angelo Acerbi.

Na początku konsystorza słowa podziękowań dla papieża w imieniu wszystkich nowych kardynałów wygłosił sędziwy Angelo Acerbi, najstarszy mianowany kardynał w historii.
CZYTAJ DALEJ

Św. Ambroży obrońca Bożego Prawa

Niedziela łowicka 49/2002

[ TEMATY ]

święty

św. Ambroży

pl.wikiepdia.org

7 grudnia Kościół katolicki obchodzi wspomnienie liturgiczne św. Ambrożego, biskupa i doktora Kościoła, jedną z największych postaci Kościoła Zachodniego w IV w. Dane o wcześniejszym jego życiu są skąpe, natomiast biografia od chwili wybrania go na biskupa jest bardzo bogata.

Ambroży urodził się około roku 340 w Trewirze (dzisiejsze Niemcy), jako syn prefekta Galii. Otrzymawszy staranne wykształcenie w Rzymie, rozpoczął karierę państwową na terenie dzisiejszej Jugosławii. Około roku 370 został mianowany zarządcą - prefektem północnej Italii, mieszkając w Mediolanie. W roku 374 w Mediolanie zmarł tamtejszy biskup. Zapowiadał się burzliwy wybór nowego biskupa, gdyż dwie partie: jedna prawowierna, druga sympatyzująca z arianizmem, wysuwały swoich kandydatów, ale ponieważ głosy były równomierne, wybory się przeciągały. Ambroży, podejrzewając, że może dojść do zamieszek, nie chcąc do nich dopuścić, z urzędu udał się do katedry. Kiedy tam się znalazł, z tłumu jakieś dziecko zwołało: "Ambroży biskupem". Zebrani uznali to za znak opatrznościowy i mimo tego, że Ambroży - choć należał do rodziny chrześcijańskiej - nie był nawet ochrzczony i opierał się, wymogli na nim zgodę. Dla wybierających nie stanowiło to żadnej przeszkody. Wiedzieli, że jest człowiekiem sprawiedliwym i bardzo odpowiedzialnym, a to wystarczyło, by mógł być dobrym biskupem. Przyszłość potwierdziła, że mieli rację. W ciągu ośmiu dni Ambroży przygotował się, przyjął chrzest i pozostałe sakramenty, a 7 grudnia 374 r. został konsekrowany na biskupa Mediolanu. Nowy biskup wiedział, jak małe kompetencje posiada w zakresie znajomości Pisma Świętego i prawd objawionych, dlatego swoje duszpasterzowanie rozpoczął od gruntownego studiowania Biblii i literatury chrześcijańskiej. Miało to służyć jego przepowiadaniu. Wnet zasłynął jako kaznodzieja; podziwiał go św. Augustyn. Św. Ambroży żył i działał w okresie, kiedy dopiero zaczynały się kształtować stosunki Kościoła z państwem (władzą cesarską). Jego postawa i poczynania w tej dziedzinie miały znaczący wpływ na przyszłość tych stosunków. Inicjatywy biskupa Mediolanu były też próbą określenia miejsca Kościoła w społeczeństwie. Z tego też punktu widzenia należy oceniać słynne "potyczki" Ambrożego z władzą cesarską. Najgłośniejszym był konflikt Ambrożego z cesarzem Teodozjuszem. Powodem była rzeź dokonana z rozkazu cesarza w Tessalonikach. Podczas lokalnych zamieszek zginął tam jeden z oficerów rzymskich. W odwecie cesarz zarządził masakrę ludności; mieszkańców zgromadzonych w cyrku zaatakowali żołnierze. Zginęło prawie 700 osób. Wówczas biskup Ambroży nałożył na cesarza obowiązek odbycia pokuty. O dziwo, Teodozjusz uznał swój grzech i zgodził się na określoną przez biskupa pokutę, co było wyrazem wielkiego autorytetu biskupa Ambrożego. Za jego sprawą świat zrozumiał, że władca w Kościele jest tylko wiernym - niczym więcej - i obowiązują go te same zasady Bożego Prawa, które normują życie wszystkich. Sprecyzowane przez św. Ambrożego ustawienie władcy wobec Bożego Prawa, na straży którego stoi biskup, stało się normą w Kościele katolickim i obowiązuje do dziś. Potknął się o tę normę w XVI w. Henryk VIII, który po popełnieniu grzechu, nie chcąc pokutować, wolał oderwać cały Kościół angielski od biskupa Rzymu. Ten zaś, stając na straży Bożego Prawa, nie mógł przyjąć innego rozwiązania. Wspomnienie postaci św. Ambrożego przypomina bardzo trudne zagadnienie relacji Kościoła do państwa, zwłaszcza wtedy, gdy władzę w państwie sprawuje katolik. Ten bowiem jako wierzący musi się nieustannie liczyć z Bożym Prawem. Nie chodzi tu tylko o decyzje, ale i o zachowanie Bożego Prawa w życiu osobistym, które dla podwładnych jest niepisaną normą postępowania. Stąd do historii św. Ambroży przeszedł nie tyle jako teolog, ile jako odważny biskup, wzywający władców (dzisiaj sprawujących władzę na różnym szczeblu życia demokratycznego) do zachowania Prawa Bożego. Św. Ambroży zmarł w Wielką Sobotę 4 kwietnia 397 r. Został pochowany w Mediolanie. Do dziś pozostaje postacią wręcz symboliczną dla tego miasta. Zdumiewała jego aktywność, co podkreślił biograf, notując z podziwem, że po śmierci Ambrożego, jego obowiązki katechetyczne musiały być podzielone między pięciu kapłanów.
CZYTAJ DALEJ

Wiele uczynił dla całego Kościoła. Jubileusz sióstr marianek

2024-12-07 21:09

Marzena Cyfert

Uroczysta Eucharystia w 170. rocznicę powstania zgromadzenia sióstr marianek

Uroczysta Eucharystia w 170. rocznicę powstania zgromadzenia sióstr marianek

Uroczystej Mszy św. dziękczynnej za 170 lat Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej przewodniczył abp Józef Kupny, metropolita wrocławski.

Eucharystia z udziałem siedmiu biskupów, księży archidiecezji wrocławskiej, sióstr marianek i ich przyjaciół sprawowana była w kościele Najświętszej Maryi Panny na Piasku we Wrocławiu. To właśnie w tym miejscu znajduje się grób założyciela zgromadzenia sługi Bożego ks. Jana Schneidera, niezwykłego obrońcy i opiekuna kobiet. Siostry modliły się za zgromadzenie i prosiły o dar beatyfikacji ks. Jana Schneidera.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję