Reklama

Miasta i wsie w wodzie

Południe Polski utonęło za sprawą trwających przez wiele dni ulewnych deszczy. To inna powódź niż ta z 1997 r., ale możliwe, że przyniesie równie olbrzymie straty. Burzom, oberwaniom chmur i ulewom towarzyszą gradobicia i trąby powietrzne. Te nieznane nam dotąd żywioły atakują Polskę od kilku lat, a według synoptyków powinniśmy się do nich przyzwyczajać, bo efekt ocieplenia klimatu tak właśnie objawia się w naszej części Europy. Zapewne małe to pocieszenie dla ludzi, którym woda zabrała dorobek całego życia. Gdy kobieta w przemoczonym swetrze mówi: - Jestem na zero… - w jej głosie brzmi niemal niedowierzanie. Za jej plecami widać stojące w żółtej wodzie zabudowania i dom niebezpiecznie przechylony na bok. Jakby go ktoś przetrącił.

Niedziela Ogólnopolska 28/2009, str. 14-15

Caritas Tarnowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jeśli nie spadnie deszcz, zaczniemy liczyć straty i zmobilizujemy siły do pomocy dla powodzian. A będzie co robić, bo w wielu wsiach i miasteczkach trzeba odbudować przedszkola, szkoły i domy, zaopatrzyć dzieci w wyprawki, załatać drogi i udrożnić rzeki.
- I kto by pomyślał, że tyle szkody może zrobić zwykły deszcz… - mówi mężczyzna, któremu woda dosłownie zabrała świeżo wyremontowany dom. Wrocławianie z obawą patrzą w niebo. Pamiętają 1997 r. i za nic nie chcą powtórki. Na internetowych forach paniczne ostrzeżenia: „Popatrzcie na te burzowe chmury na niebie…”.
W Nysie też pamiętają 1997 r. i dlatego całą noc tkwią na wałach przeciwpowodziowych. Zbiorniki retencyjne pełne, w rzekach za dużo wody. Lokalne podtopienia, choć brzmi to niewinnie, niszczą z niewiarygodną siłą cokolwiek spotkają na drodze. W każdą mokrą noc przez ostatnie tygodnie strażacy prosili, by ludzie nie ryzykowali pozostawania w domach, by pozwolili się ewakuować. Mieszkańcy boją się jednak o swój dobytek. Kilka razy niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii. 2-letniego chłopczyka fala zmyła z podestu, rodzice w ostatniej chwili wyciągnęli malca z wody. Jednak ofiary śmiertelne są - jak 27-latek z Podlasia. Żywioł nie wybiera. Zniszczone wsie i miasteczka w całej Kotlinie Kłodzkiej, podtopiona Opolszczyzna, Małopolska, Śląsk, Podkarpacie. Wichury zrywają linie wysokiego napięcia na Podhalu, kładą drzewa na drogach. W Myślenicach woda wdarła się nawet do szpitala. Opole w ciągu jednej ulewy staje się miastem pływającym. Warszawa przeżywa chwile grozy. W 10 minut ulewa paraliżuje Trójmiasto, w Poznaniu potężny grad sieka ulice. W Białymstoku wszędzie około metr wody. W wielu miejscach na metr kwadratowy w ciągu nocy spada 60 litrów wody. Rzeki, jedna po drugiej, występują z brzegów.
Cała Polska ogląda twarze powodzian - rozpacz, bezradność i niedowierzanie, że w tak krótkim czasie, w ciągu jednej nocy, w jednej chwili można stracić wszystko.
Na pomoc rusza wojsko. Władze przyznają, że są bezradne wobec żywiołu. - Cóż można poradzić na padający nieustannie deszcz - mówią. Powodzianie jednak wypominają, jak niewiele, zgoła nic nie zrobiono od czasu wielkiej wody z 1997 r. Niektóre miasteczka i wsie na południu są regularnie podtapiane przy okazji corocznych roztopów. Specjaliści przyznają, że na niektórych terenach nie wolno było w ogóle budować czegokolwiek, bo teren jest niebezpieczny hydrologicznie. Gdy zdarza się tragedia i ludzie tracą całe swe mienie, powraca temat konieczności budowy wałów przeciwpowodziowych, zbiorników retencyjnych, regulacji rzek. Na gadaniu jednak zazwyczaj się kończy.
Rozmiar szkód widać dopiero, gdy woda odchodzi. Tylko na Dolnym Śląsku woda zerwała 41 mostów, ok. 30 km lokalnych dróg przestało istnieć. Nie nadaje się do użytku wiele gminnych przedszkoli i szkół. W niektórych wsiach i miasteczkach konieczna jest odbudowa wszystkich domów.
Rząd zaoferował pomoc - już wypłacane są pierwsze odszkodowania w wysokości do 6 tys. zł. Premier Tusk publicznie obiecał wyprawki szkolne dla dzieci powodzian. Będziemy pilnie przyglądać się realizacji tej obietnicy. Pracownicy pomocy społecznej sporządzają w ekspresowym tempie listę zniszczeń. Dopiero wtedy tak naprawdę będziemy wiedzieć, ile i jakiego rodzaju pomoc będzie potrzebna.
Rzecz jednak nie tylko w odbudowie domostw. W wodzie po kolana stoją pola uprawne, najczęściej nieubezpieczone. Oznacza to wielomilionowe straty dla państwa, a nade wszystko dla rolników. Z tych pól nie zbierze się w tym roku ani zbóż, ani ziemniaków - niczego. Rolnicy, którzy otrzymali dotacje unijne, mieli obowiązek ubezpieczyć zasiewy. Termin mijał 1 lipca... Większość czekała do ostatniej chwili, bo stawki ubezpieczeń są zaporowe, szczególnie tam, gdzie często pojawia się woda.
Obok szybkiej pomocy interwencyjnej, owego pospolitego ruszenia ludzi dobrej woli, konieczne jest myślenie długofalowe. Równocześnie z niwelowaniem zniszczeń trzeba pomyśleć, jak ustrzec ludzi przed kolejnymi powodziami. Wiadomo, że żywioł jest nieobliczalny, ale można minimalizować skutki jego siły. Czy tym razem będziemy mądrzejsi przed szkodą niż - tradycyjnie - po niej?
Kościół już organizuje pomoc. 12 lipca Caritas Polska będzie w kościołach w całej Polsce zbierać pieniądze dla powodzian. Najpilniejszy jest zakup pitnej wody i niepsującej się żywności. Kolejny krok to wsparcie w odbudowie.
Powodzianom można pomóc, wpłacając dowolną sumę na konto: Caritas Polska, ul. Skwer Kard. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa, Bank PKO BP S.A. 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526, z dopiskiem: „Powódź Południe”.
Można również pomóc, wysyłając SMS-a o treści „Pomagam” pod numer 72902 (koszt - 2,44 z VAT-em).
Jeśli przestanie padać, sytuacja wydaje się opanowana. Jeśli nie, będziemy świadkami kolejnego aktu dramatu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Na usługach prawdy

[ TEMATY ]

Benedykt XVI

relatywizm

prawda

doktorat

Archiwum CIDD

Ks. dr Łukasz Suszko

Ks. dr Łukasz Suszko

O rozprawie doktorskiej pt. ,,Prawda wobec współczesnego relatywizmu w procesie rozwoju życia duchowego człowieka w teologii Kardynała Josepha Ratzingera”, procesie pisania i wnioskach, opowiada niedawno obroniony ks. dr Łukasz Suszko.

Monika Kanabrodzka: Jak wyglądał proces przygotowania i pisania pracy?

CZYTAJ DALEJ

Modlitwa o pokój nie ustaje na Jasnej Górze

2024-05-07 17:36

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pokój

modlitwa o pokój

Jasna Góra/Facebook

Od pierwszych dni wojny w Ukrainie, na Jasnej Górze trwa modlitwa o pokój. Dziś w Kaplicy Matki Bożej Mszę św. w tej intencji sprawował bp diec. kijowsko-żytomierskiej, Witalij Krywicki. - Wojna jest wyzwaniem dla całego świata. Nie zawsze rozumiemy jaka jest Boża wola. Chcę modlić się o pokój, którego pragnie Bóg - mówił.

Biskup Krywicki zauważył, że w 2022 r., kiedy dokonano aktu ofiarowania Maryi Rosji i Ukrainy, nastąpił odwrót wojsk rosyjskich. - Jak Polacy mają „swój” Cud nad Wisłą z 1920 r., [kiedy to nad polem bitwy dwukrotnie ukazała się Matka Boża i doszło do jednego z najbardziej niespodziewanych i przełomowych zwycięstw w historii wojskowości, które pozwoliło ocalić niepodległość Rzeczypospolitej - przyp. red.], tak my postrzegamy odwrót wojsk rosyjskich stojących u bram Kijowa, jako, nowoczesny „Cud nad Dnieprem”. Po zawierzeniu przez cały świat Maryi Rosji i Ukrainy, najeźdźcy odeszli z całej północy naszej Ojczyzny. To naprawdę odczytaliśmy nie jako gest dobrej woli, tylko wstawiennictwo Matki Bożej - zaznaczył.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję