Reklama

Wigilia i święta na sienkiewiczowskim Podlasiu

Niedziela Ogólnopolska 52/2009, str. 23

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgodnie z nauką Kościoła, największym świętem chrześcijańskim jest dzień Zmartwychwstania Pańskiego, zwany Wielkanocą. Jednak w tradycji społeczeństwa różnych kultur i narodów cieszy się większą popularnością święto Bożego Narodzenia oraz dni poprzedzające jego nadejście, tj. Adwent i Wigilia. Boże Narodzenie to święto szczególne. Powinno być radosne, rodzinne, a na pierwszy plan wysuwać się winna miłość do nowo narodzonego Dzieciątka i miłość do drugiego człowieka. Rzeczywistość w wielu rodzinach czasem jest zupełnie inna. Widzimy często ludzi obok siebie. Czy potrafimy podać im rękę, zamienić kilka słów, pomóc duchowo. Może to więcej znaczyć niż pomoc materialna. Trzeba mieć serce i umieć spojrzeć w serce drugiego człowieka.
Pamiętam Wigilie i święta Bożego Narodzenia ze swojego dzieciństwa. Były inne niż te dzisiaj. Pozostają w pamięci i trwać będą we wspomnieniach. W okresie Adwentu wykonywało się różne ozdoby choinkowe, przeważnie z papieru i słomy. W Wigilię ubierało się choinkę, zawieszając na niej jabłka, cukierki, orzechy włoskie, ciastka samodzielnie wypiekane, świeczki w charakterystycznych lichtarzykach oraz wykonane wcześniej ozdoby. Na kolację była zupa z suszonych owoców, kapusta z grzybami, kluski z makiem, kasza na sypko, jagły, no i ryba słodkowodna - złapana w rzece płotka, karaś lub szczupak. Były to lata powojenne, gdzie sklepy nie były tak obficie zaopatrzone jak dziś. O karpiu raczej się nie słyszało. Po kolacji oczekiwało się „wigiliarzy”, którzy składali życzenia i śpiewali kolędę. Byli to mężczyźni przebrani w historyczne stroje - z czasów powstania listopadowego. Po ich wyjściu śpiewało się kolędy. Przed północą szło się pieszo na Pasterkę. Mimo mrozu, śniegu szło się kilka kilometrów z radością. Nikt nie narzekał na trud i długo trwające nabożeństwo w kościele. Wracało się nieraz do domu dużo po godz. 2. Taką Wigilię przypominam sobie z moich lat dziecięcych w rodzinnej ziemi łęczyc-ko-sieradzkiej, ziemi s. Faustyny Kowalskiej, gdzie w dzieciństwie mieszkałem zaledwie 10 km od jej miejsca urodzenia. Dzisiaj są zupełnie inne Wigilie, bardziej komercyjne, bardziej bogate i w wielu rodzinach coraz mniej zachowuje się dawne tradycje. Czterdzieści lat temu przybyliśmy na ziemię łukowską, ja z ziemi łódzkiej, żona z Kujaw, każde z nas przywiozło trochę inne tradycje i wprowadziliśmy je do naszego wieczoru wigilijnego. Początkowo byliśmy sami, po latach już z dziećmi. Dzielimy się z nimi wspomnieniami z naszych lat dziecięcych, staramy się, by dzieci to zapamiętały i tradycje te przekazywały w swoich rodzinach. W tym uroczystym dniu oraz w dniach poprzedzających jest, jak wszędzie, dużo pracy, ale żona mówi, że dopóki żyjemy, niech dzieci, chociaż już dorosłe, pamiętają o tych radosnych i pięknych dniach rodzinnych, jakimi są Wigilia i Boże Narodzenie.
Cieszymy się, że dzieci poszły w nasze ślady, obaj synowie ukończyli studia humanistyczne i podyplomowe. Obaj interesują się przeszłością, chcą kontynuować tradycje naszego regionu. Tegoroczne święta będziemy spędzać z przyszłą żoną naszego syna i jej rodzicami pochodzącymi z dalekiego Doniecka. Chcemy, żeby nasza synowa poznała piękne polskie tradycje wigilijne i kontynuowała w swoim domu - tradycje polskie i jej tradycje wschodnie.
Najbardziej utrwaliły się nam Wigilie z końca lat 70. Trudno było wtedy o cokolwiek. Cytryny sprzedawano jako rarytas po 1 sztuce, podobnie po 1 karpiu w sklepie rybnym. Niejednokrotnie jechało się do Warszawy, by tam zrobić świąteczne zakupy. Chociaż trzeba było stać niekiedy wiele godzin, była satysfakcja, że wiele wyjątkowych produktów świątecznych udało się zakupić.
Święta w okresie lat dziecięcych Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej musiały być bardzo bogate. Mnóstwo było tam zawsze gości - szlachty z okolicznych dworów, jak również dość licznej rodziny Dmochowskich i Cieciszowskich. Podróżowano zapewne saniami zaprzężonymi w 4 lub 6 dorodnych koni, palono w kominku. Liczne musiało być zgromadzenie również przy różnych zjazdach rodzinnych. Stoły uginały się od jadła. Dyskutowano o polowaniach, ucztach, o swatach, by powiększyć swoje majątki, zapewne też o polityce. Byli to przecież światli ludzie. Dorastające dzieci wysyłano do szkół w miastach. Święta były okazją, by wypytywać, co dzieje się w miastach czy w polityce. Prosty lud zaś mieszkał w czworakach i cieszył się, gdy pan dał dodatkowy garniec kaszy czy mąki oraz pozwolił pozbierać trochę opału w lesie. W okresie świąt panowie byli bardziej łaskawi dla swoich poddanych, dawali im nawet czasem ćwierć kwarty gorzałki.
W twórczości Henryka Sienkiewicza święta spotykamy m.in. w opisie nocy wigilijnej w „Potopie”, w scenie obrony Jasnej Góry. Zaś okres oczekiwania świąt - w scenie choroby i śmierci Michasia w noweli „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela”.
Zanotował Wiesław Adamik

Antoni Cybulski od 42 lat jest dyrektorem podlaskiego Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej, laureatem wielu nagród, takich jak Order Uśmiechu, Nagroda Ministra Kultury - za kontynuowaną przez wiele lat ze znawstwem działalność popularyzatorską zarówno dorobku Henryka Sienkiewicza, jak i ziemi, z której wywodzi się pisarz, autor Trylogii. Ostatnio otrzymał prestiżową na Podlasiu Nagrodę im. Ludomira Benedyktowicza. Poprosiliśmy p. Cybulskiego o wspomnienia związane z Wigilią na ziemi podlaskiej, które spisał Wiesław Adamik.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wizytator apostolski w Medjugorje: "Przyjeżdżajcie, bo to miejsce łaski, wybrane przez Pana"

2025-01-16 08:30

[ TEMATY ]

Medjugorje

Adobe Stock

Wywiad z abp. Aldo Cavallim, papieskim wysłannikiem do miejsca domniemanych objawień. To on ma czytać orędzia przypisywane „Królowej Pokoju” i zezwalać na ich publikację.

„Medjugorje to normalne miejsce, bez niczego szczególnego, które dzięki łasce stało się miejscem duchowym, do którego przybywają ludzie z całego świata. Przyjeżdżają i tam zaczynają się modlić”. Stwierdził w wywiadzie dla watykańskich mediów 78-letni arcybiskup Aldo Cavalli, pochodzący z Lecco wieloletni nuncjusz, który w listopadzie 2021 r. został wysłany przez Papieża Franciszka jako wizytator apostolski do małej miejscowości w Bośni i Hercegowinie, która w ciągu ostatnich czterdziestu lat stała się jednym z najczęściej odwiedzanych ośrodków maryjnych na świecie. Rok 2024 był szczególnie ważny dla Medjugorje: w maju ubiegłego roku Dykasteria Nauki Wiary opublikowała nowe normy dotyczące domniemanych zjawisk nadprzyrodzonych, które ułatwiają dawanie zielonego światła dla różnych form pobożności, nie zobowiązując przy tym Stolicy Apostolskiej do orzekania o nadprzyrodzoności. We wrześniu ukazała się nota zatytułowana „Królowa Pokoju”, poświęcona duchowemu doświadczeniu Medjugorje, przyznająca fenomenowi maryjnemu „nulla osta”, czyli najwyższe uznanie przewidziane przez nowe normy. Od tego czasu „domniemane przesłania”, które otrzymują wizjonerzy, są publikowane „za kościelną aprobatą”.
CZYTAJ DALEJ

Ojciec duchowy mnichów

Niedziela Ogólnopolska 2/2024, str. 18

[ TEMATY ]

św. Antoni Opat

mal.Francisco de Zurbarán/pl.wikipedia.org

Święty Antoni, opat

Święty Antoni, opat

Należy do grona najsławniejszych Ojców Pustyni.

Antoni (zwany później Wielkim) urodził się w Środkowym Egipcie. Po śmierci rodziców, kierując się wskazaniem Ewangelii, sprzedał ojcowiznę, a pieniądze rozdał ubogim. Młodszą siostrę oddał pod opiekę szlachetnym paniom i zabezpieczył jej byt materialny, a sam rozpoczął życie pustelnicze w pobliżu rodzinnego miasta. Początkowo mieszkał w grocie. Około 275 r. przeniósł się na Pustynię Libijską. Dziesięć lat później osiadł w ruinach opuszczonej fortecy Pispir na prawym brzegu Nilu. Jego żywot, spisany przez św. Atanazego, głosi, że musiał znosić wiele jawnych ataków ze strony szatana. Dzieło św. Atanazego miało wpływ na nawrócenie wielu ludzi. O Żywocie św. Antoniego wspomina również św. Augustyn w swoich Wyznaniach, kiedy opisuje własną walkę wewnętrzną i okres nawrócenia.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Kultura szybkich spełnień

2025-01-17 07:40

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Ktoś nazwał tę kulturę konsumpcyjną z zachodu kulturą natychmiastowych spełnień. Popatrzmy jak trudy życia mogą stać się punktem wyjścia do duchowego wzrostu?

Przypomnę historię Róży Kozakowskiej, polskiej sportsmenki paraolimpijskiej. Jej życie pełne było trudności i bólu, od trudnego dzieciństwa po ciężką chorobę. Jednak to właśnie te braki i przeciwności stały się fundamentem jej sukcesu i głębokiej wiary. Wspierana przez wiarę, Róża Kozakowska nie tylko osiągnęła sukcesy sportowe, ale także dała świadectwo, że w trudnych chwilach można odnaleźć siłę w Bogu. Jej historia przypomina, że prawdziwe bogactwo tkwi w sile ducha.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję