Reklama

Białorusko-rosyjski spór nie tylko o ropę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Już od kilku lat noworoczne spory Rosji, a to z Ukrainą, a to z Białorusią o dostawy surowców energetycznych powtarzają się regularnie. Tym razem poszło o ropę, a konflikt dotyczył jednego z najbliższych sojuszników Moskwy w regionie. W międzynarodowych stosunkach gospodarczych polityka ściśle przeplata się z ekonomią. Tak jest też i w przypadku tych napięć energetycznych. Ujawniają one procesy będące efektem świadomej i konsekwentnie prowadzonej polityki gospodarczej.

Cel doraźny: ceny rynkowe

Na terenie Ukrainy i Białorusi śladów po dawnym Związku Radzieckim jest bardzo dużo. Jednym z elementów tej spuścizny są umowy na dostawę z Rosji gazu ziemnego i ropy naftowej. W minionych czasach inaczej liczono to, co szło na ówczesny rynek wewnętrzny, a inaczej to, co sprzedawano na eksport. Surowce do krajów spoza grona tych związanych politycznie i gospodarczo z ZSRR sprzedawano po cenach, jakie dyktował światowy rynek. Rozliczano je w dolarach amerykańskich. Można więc przyjąć, że transakcje te stale oparte były na realnych wartościach.
Zupełnie inaczej sprawa wyglądała wewnątrz tzw. bloku socjalistycznego. Tutaj obowiązywało centralne planowanie i rozliczanie się w dziwnej jednostce, nazywanej rublem transferowym, który miał wartość umowną, zresztą inną niż rubel będący w zwykłym obrocie.
Po upadku ZSRR i obozu socjalistycznego handel zagraniczny między Rosją a dawnymi sojusznikami oparty został na cenach obowiązujących na rynku światowym i rozliczeniach w dolarach. Trochę dłużej trwało to w przypadku umów wieloletnich. A do takich należą umowy na dostawy ropy i gazu. Jednak w ciągu lat 90. wszystkie kraje dawnego RWPG i kraje nadbałtyckie przeszły na rozliczenia komercyjne.
Inna jest jednak sytuacja Białorusi i Ukrainy. Obie gospodarki są bardzo energochłonne i technologicznie przestarzałe. Pochłaniają duże ilości ropy i gazu. Gwałtowne przejście więc na ceny światowe surowca załamałyby i tak słabe ekonomicznie organizmy. Dodatkowo Rosja jest też częściowo uzależniona od obu sąsiadów, gdyż przez ich terytoria przebiegają rurociągi przesyłające surowce do Europy. Tutaj ciągle obowiązują porozumienia, w których wartość dostarczanych surowców jest wynikiem politycznych uzgodnień, a nie cen rynkowych.
Rosja konsekwentnie od wielu lat dąży do wprowadzenia komercyjnych rozliczeń. I krok po kroku ten cel osiąga. Po wygaśnięciu dotychczasowych umów twardo negocjuje nowe, dążąc do postawionego celu. A ponieważ podpisane kontrakty z reguły wygasają wraz z końcem roku, wtedy dochodzi do napięć. Strony nie mogą się porozumieć, bo nikt nie chce płacić więcej. Dlatego w burzliwej atmosferze, w okolicach Nowego Roku, przy sięganiu po ostateczne formy nacisku w postaci wstrzymywania dostaw, dochodzi do zawierania nowych umów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Cel dalszy: prawa własności

Tak jest i w tym przypadku. 1 stycznia 2010 r. straciła ważność umowa z 2007 r. na dostawy rosyjskiej ropy na Białoruś. Przewidywała ona preferencyjne warunki w postaci obniżonej do 36 proc. stawki celnej. W nowej umowie Moskwa chciała, aby obowiązywała pełna, 100-procentowa stawka celna, co by oznaczało dodatkowe wpływy do rosyjskiego budżetu na poziomie 2-3 mld dol. rocznie. Zgadzała się jedynie na bezcłową sprzedaż
5-6 mln ton, które Białoruś potrzebuje na zaopatrzenie własnego rynku wewnętrznego. A to i tak oznacza utrzymanie dalszych preferencji w wysokości 1,8 mld dol.
Wywołało to sprzeciw władz w Mińsku. Produkty naftowe są bowiem kluczową częścią białoruskiego eksportu, wynoszącą w 2009 r. ok. 35 proc. Eksperci rosyjscy twierdzą, że białoruskie rafinerie produkują gotowe paliwa taniej niż ich rodzime. A Kreml, utrzymując dotychczasowe szczególne warunki w dostawach ropy do tego kraju, de facto subsydiuje białoruską gospodarkę kosztem własnej. Podobnie jest z gazem. W obowiązujących na I kwartał 2010 r. umowach zapisano cenę 1 tys. m3 gazu: dla Białorusi w wysokości 168 dol., a dla Ukrainy cenę 305,2 dol., czyli cenę rynkową. Wyliczają oni, że dzięki preferencjom rosyjskim w dostawach ropy i gazu Białoruś uzyskała w 2009 r. 18-20 proc. PKB. W 2006 r. było to znacznie więcej, bo aż ok. 30 proc. Ta zmiana jest właśnie wynikiem polityki komercjalizacji wzajemnych rozliczeń.
Elity rosyjskie są skłonne utrzymywać jakąś formę wsparcia dla Mińska, ale pod warunkiem sprzedaży rosyjskim firmom białoruskich rafinerii. Chodzi tu w pierwszej kolejności o kompleks petrochemiczny Palimir-Naftan oraz przedsiębiorstwa zarządzające gazociągami i ropociągami biegnącymi przez Białoruś.

Białoruś będzie musiała ustąpić

Ekipa prezydenta Aleksandra Łukaszenki nie ma specjalnie wyboru. Oddając własność przesyłu i przerobu ropy, ryzykuje wzrost cen paliw na rynku wewnętrznym, a w konsekwencji podwyżki także innych towarów. Ograniczy też możliwość subsydiowania dochodami z petrochemii innych niedochodowych sektorów oraz rozbudowanych przywilejów socjalnych dla zwykłych Białorusinów. Tymczasem stara się wymusić dla siebie lepsze warunki, grożąc podnoszeniem opłat za tranzyt rosyjskich surowców do Niemiec i Polski. Budowa gazociągu Nord Stream i ropociągu BTS-2 po dnie Bałtyku, które pozwolą na eksport bezpośrednio z Rosji do UE, pozbawi Mińsk tego ostatniego atutu. Zgodnie z planami, ma to nastąpić już w 2011 i 2012 r.
Izolacja Białorusi przez Unię Europejską nie daje żadnej alternatywy. Gospodarka naszego wschodniego sąsiada jest uzależniona od preferencyjnych rosyjskich dostaw. Pozyskiwanie surowców z innych kierunków, gdyby nawet technicznie było możliwe, nie rozwiązuje problemu. Białoruś musi bowiem znaleźć inne źródła finansowania swojej gospodarki oraz zdecydować się na głębokie reformy. Takie kroki już podjęto. Mińsk otrzymał wsparcie w postaci kredytów Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz dostosowuje własne regulacje prawne do warunków rynkowych. Zmiany te nie rokują jednak szybkich efektów. Zwłaszcza w czasach spowolnienia gospodarczego na świecie. A brak rosyjskiego wsparcia może doprowadzić do gwałtownego załamania.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

To święty również na dzisiaj

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

wikipedia

Czy kanonizacja średniowiecznego kapłana z Zakonu Kanoników Regularnych ma jakieś znaczenie dla nas, żyjących w XXI wieku? Czy ks. Stanisław z krakowskiego Kazimierza, który świetnie rozumiał problemy XV-wiecznych parafian, potrafi zrozumieć nasze problemy - ludzi żyjących w epoce technicznej?

Stanisław Kazimierczyk, choć umarł w 1489 r., jest ciągle żywy i skutecznie działa w niebie. W rok po śmierci przy jego grobie Bóg dokonał 176 uzdrowień, które zostały udokumentowane. Do dzisiejszego dnia tych niezwykłych interwencji były setki tysięcy. Ludzie są uzdrawiani z wielu chorób, umacniani w realizowaniu trudnych obowiązków, podtrzymywani na duchu w ciężkich chwilach życia. Dzięki skutecznej interwencji Kazimierczyka ludzie odzyskują wiarę w Boga miłującego i są uzdrawiani ze zranień duchowych i psychicznych.

CZYTAJ DALEJ

Papież w Trieście: spotkanie z migrantami i osobami niepełnosprawnymi

2024-05-04 14:54

[ TEMATY ]

Watykan

Monika Książek

Biskup Triestu, Enrico Trevisi, ogłosił program wizyty papieża w stolicy Friuli-Wenecji Julijskiej 7 lipca z okazji 50. Tygodnia Społecznego Katolików we Włoszech. Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Włoch, abp Giuseppe Baturi, zapowiedział tę podróż w styczniu br.

Podczas prezentacji programu 50. Tygodnia Społecznego Katolików we Włoszech, który odbędzie się w Trieście w dniach od 3 do 7 lipca, ogłoszono niektóre szczegóły programu wizyty papieża Franciszka. Ma on przybyć do Triestu 7 lipca. Wcześniej włoscy biskupi i wierni spędzą w Trieście cały tydzień pod hasłem: "W sercu demokracji. Uczestnictwo między historią a przyszłością" i będą wspólnie dyskutować o rozwoju kraju.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Tadeo z Filipin: na pielgrzymce łagiewnickiej zobaczyłem nadzieję Kościoła

2024-05-05 14:58

[ TEMATY ]

Łagiewniki

Jezus Miłosierny

Małgorzata Pabis

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy…

„Na pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia zobaczyłem młodych ludzi, rodziny z dziećmi, nadzieję Kościoła” - mówi ks. Tadeo Timada, filipiński duchowny ze Zgromadzenia Synów Miłości, który uczestniczył po raz pierwszy w bielsko-żywieckiej pielgrzymce do sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Przeszła ona po raz 12. z Bielska-Białej do krakowskich Łagiewnik w dniach od 30 kwietnia do 3 maja br. Wzięło w niej udział ponad 1200 osób.

W połowie lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to papież Jan Paweł II odwiedził Filipiny, przyszły kapłan obiecał sobie, że przyjedzie do Polski. Dziś ks. Tadeo pracuje jako przełożony we wspólnocie zgromadzenia zakonnego kanosjanów w Padwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję