Reklama

Katyńskie klucze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dwaj zbrodniarze, przywódcy państw Niemiec i Rosji, wówczas ZSRS, w 1939 r. podpisali pakt w sprawie eksterminacji narodu polskiego. Niemcy za ludobójstwo zostały symbolicznie osądzone w Norymberdze. Rosja, spadkobierczyni Sowietów - nie.
Komandor porucznik Józef Stanisław Kamieński - wybitny wykładowca na Wydziale Budowy Okrętów i Konstrukcji Stalowych w Państwowej Szkole Technicznej w Warszawie, również Oficerskiej Szkoły Marynarki w Toruniu, autor podręczników dotyczących techniki okrętowej: zamordowany w Katyniu. Generał brygady w stanie spoczynku Bronisław Bohatyrewicz - uczestnik walk o niepodległość Polski w 1920 r., ochotnik z września 1939 r.: zamordowany w Kozielsku. Porucznik rezerwy Włodzimierz Józef Godłowski - profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, wybitny neurolog: zamordowany w Kozielsku. Kapitan Józef Bilewski - wybitny sportowiec, szesnastokrotny mistrz Polski w pchnięciu kulą i w rzucie dyskiem, uczestnik olimpiady w Amsterdamie w 1928 r., trener m.in. Janusza Kusocińskiego: zamordowany w Kozielsku. Janina Dowbor-Muśnicka Lewandowska, córka generała - absolwentka Konserwatorium Muzycznego w Poznaniu, również absolwentka Wyższej Szkoły Pilotażu w Ławicy, pierwsza kobieta na świecie, która skoczyła na spadochronie z wysokości 5 kilometrów: zamordowana w Katyniu...
Ta lista wybitnych Polaków, ludzi o różnych zawodach, sięga blisko 23 tys. osób. Życiorysy większości z nich zakończyły się w wieku dwudziestu kilku, trzydziestu, czterdziestu lat. Byli solą narodu. Okupant o tym wiedział. Dlatego mordował. Wspólne rosyjsko-niemieckie decyzje dotyczące ludobójstwa Polaków zapadły z początkiem 1940 r. w okupowanym przez Niemców Zakopanem i Krakowie. Konsekwencją było planowe mordowanie polskich elit. Przez Niemców - najpierw podczas „Akcji AB”, a potem przez całą okupację. Przez Rosjan - początkowo w ramach działań nazwanych później zbiorczo zbrodnią katyńską, a w dalszej konsekwencji, w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, przez osadzonych w Polsce sowieckich agentów. „Pomysł”, co zrobić z polskimi jeńcami, zaproponował Stalinowi w 1940 r. zwierzchnik NKWD - Beria. Ale to tylko szczegół. „Ostateczne rozwiązanie” problemu polskich jeńców zaakceptowali bowiem najwyżsi funkcjonariusze sowieckiego państwa. Jak również i to, w jaki sposób mają być traktowane rodziny jeńców.

Reklama

Musieliśmy milczeć

Wśród wielu dokumentów, książek i tekstów wspomnieniowych, jakie ukazały się w ostatnich latach, warto przytoczyć niewielki fragment pracy Elżbiety Stępskiej-Kot, wówczas trzyletniej córki zamordowanego w Twerze policjanta z Tarnopola Tomasza Sławińskiego. Tekst został nadesłany na konkurs rozpisany przez posła do Parlamentu Europejskiego Pawła Kowala. „(…) Błonia [Tarnopola] zostają otoczone drutami kolczastymi, równolegle z drutami stoją Sowieci z karabinami zwróconymi w kierunku placu, na który to wprowadzają naszych Ojców. Jest tam moja mamusia, siostra i ja. Mamusia ma zawiniątko, chleb, suchą kiełbasę, herbatę. Mama już zobaczyła tatusia, idzie do niego, płacze. Ktoś wyrywa mnie z rąk mamusi, a siostra nie zważając na krzyki i zakazy, przyłącza się do Ojca. Tato przykrywa ją swoim płaszczem i tak dochodzą na plac wyznaczony dla skazańców. Tato zadaje dziesiątki pytań siostrze. Prosi ją, by była grzeczna, by nie zapomniała o modlitwie, opiekowała się mną (bo jest starsza o 6 lat). Siostrę Wandę ogarnia zdziwienie, czemu to tatuś ją nie tuli, nie pocałuje. Stoi wyprostowany na baczność. Zauważa też, że tatuś jest wyjątkowo zaniedbany, odcięte ma guziki z munduru, czapka połamana, na twarzy duży zarost, liczne otarcia i kropliste łzy spływają po jego twarzy - to były łzy bólu, żalu, bezradności i pożegnania. Wzrok swój kieruje siostra na towarzyszy Ojca - a Ci jak dzieci płaczą, dotykają siostrę, zaznaczając znak krzyża na jej głowie. Tak - to było ostatnie pożegnanie z Ojcem, a później nastało pasmo innych cierpień. Ojców naszych przez 3 lub 4 dni trzymano na błoniach. Bez jedzenia, picia, bez ciepłego odzienia. Dowożono tysiące skazańców, aż pod osłoną nocy poprowadzono w nieznane. Po miesiącu otrzymujemy kartkę podrzuconą pod drzwi naszego mieszkania - to list od tatusia. Informuje: «Jestem w obozie Ostaszków, jest ze mną wielu znajomych. Mieścimy się w starym klasztorze, śpimy na ziemi, bez przykrycia (...)». Nasza gehenna trwała na zesłaniu ponad 6 lat. Odizolowano mnie od matki. Bito, popychano, głodzono, wyśmiewano. Zabraniano polskiej mowy. Przypominano nam o tym, że przybyliśmy tu, by nas ziemia syberyjska pożarła. Nasze kości będą roznoszone po stepach przez wilki... A my musieliśmy milczeć... Modlitwa dawała nam siłę i nadzieję na połączenie się z matkami, z rodziną. I tak się stało. Wracamy do Ojczyzny okaleczeni fizycznie i psychicznie. Uczymy się polskiej mowy od nowa. (…) Przez długie lata jesteśmy zastraszani, ale żyjemy na polskiej ziemi - tak kochanej i upragnionej. Ziemi - za którą Życie oddali nasi Ojcowie (…). Nas zniewolono, bito i upokarzano, czyniono z nas «króliki doświadczalne». Sądzono, że przez głód, pozbawienie wszelkich praw, upodlenie i utratę zdrowia - uda się nam zamknąć usta. Będziemy milczeć. Utracimy pamięć - ale my pamiętamy”.

Przywracanie pamięci

Przez powojenne lata polscy komuniści na wszelkie sposoby starali się wymazać z narodowej pamięci ludobójstwo popełnione przez ich mocodawców. Bądź kłamliwie twierdzili, że zbrodni tej dokonali Niemcy. Wszelkie przeciwstawianie się kłamstwu karano więzieniem czy innymi nie mniej dokuczliwymi represjami. W zacieraniu śladów brali udział również przywódcy niektórych demokratycznych państw zachodnich - by nie drażnić alianta. Tak zwani nieznani sprawcy bezcześcili pomniki poświęcone zbrodni katyńskiej, postawione na Zachodzie staraniem Polonii. Jednak pamięć o zbrodni katyńskiej nadal istniała. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku Adam Macedoński powołał nielegalny Instytut Katyński. W ukazującej się już wówczas prasie podziemnej pojawiało się coraz więcej publikacji o tym akcie sowieckiego ludobójstwa. W latach osiemdziesiątych wielką pracę dla pamięci o tej tragedii narodowej wykonał ks. Stefan Niedzielak - co przypłacił życiem. Jednak dopiero powstanie Polski niepodległej stworzyło możliwość podjęcia oficjalnych starań o upamiętnienie zbrodni katyńskiej. W sposób szczególny ułatwiały to zmiany zachodzące w samym Związku Sowieckim, z czasem przekształconym w Federację Rosyjską, która również weszła na drogę rozliczeń z przeszłością. W Polsce początek upamiętnieniu ofiar sowieckiego ludobójstwa dał Niezależny Komitet Historyczny Badania Zbrodni Katyńskiej oraz Stowarzyszenie Rodzin Katyńskich. To właśnie grupy historyków działające w tych gremiach, pod kierownictwem Marka Tarczyńskiego i Jędrzeja Tucholskiego, już od 1988 r. rozpoczęły pisanie biogramów pomordowanych, którzy znaleźli się na liście katyńskiej. O zalążkach Muzeum Katyńskiego można natomiast mówić od 1989 r., kiedy to zwrócono się do rodzin o udostępnienie pamiątek po zamordowanych. Zostały one pokazane na wystawie, jaka miała miejsce w warszawskim kościele pw. Świętego Krzyża w kwietniu 1990 r.
Ekspozycję „Nie tylko Katyń” odwiedziło tysiące ludzi. Po raz pierwszy można było na niej zobaczyć nie tylko fotografie oficerów czy listy do domów pisane w okresie uwięzienia, ale też wydobyte podczas pierwszej ekshumacji, niemieckiej (1943 r.), fragmenty mundurów czy też rzeczy osobistych. Okulary, papierośnice, pióra, ołówki. Zbiór eksponatów nieistniejącego jeszcze muzeum powiększył się w związku z wystawą poświęconą ofiarom Katynia, którą w 51. rocznicę mordu zorganizowało Muzeum Wojska Polskiego (MWP). Na apel Federacji Rodzin Katyńskich, dyrekcja MWP wydelegowała swoich pracowników do zbierania od rodzin pamiątek w całym kraju. Po sukcesie wystawy w 1991 r. zaczęto wreszcie rozważać konieczność powołania Muzeum Katyńskiego. Mnóstwa tragicznych eksponatów dostarczyła ekshumacja w Charkowie i Miednoje. Jeszcze tego samego roku, w listopadzie, zaprezentowano na kolejnej wystawie w MWP część już zakonserwowanych przedmiotów. Pozostałe znajdowały się bowiem jeszcze w dyspozycji Prokuratury Generalnej jako - dowody zbrodni.
W jednym z pism Stowarzyszenie Rodzin Katyńskich zwróciło się do ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego Stefana Śnieżki o szczególną pieczę nad pamiątkowymi przedmiotami. Bowiem, jak pisano w liście do prokuratora: „(…) Starania nasze będą w najbliższej przyszłości zmierzały do utworzenia Muzeum Katyńskiego wzorem państwowego Muzeum w Oświęcimiu i Muzeum na Majdanku. Jesteśmy zdania, że nowo powołana jednostka muzealna powinna mieć szerszy wymiar, a mianowicie oprócz zbioru pamiątek, zgromadzić winna wszystkie dokumenty związane ze zbrodnią katyńską, rozproszone w różnych archiwach, zarówno państwowych (w kraju i za granicą), jak i organizacji społecznych oraz znajdujące się w rękach prywatnych (…). Oprócz zbiorów muzealnych i archiwum dokumentów, powinna ona być wyposażona w zbiory biblioteczne i pracownię naukową, która prowadziłaby stosowne prace naukowo-badawcze”.
W sprawie powołania muzeum Federacja Rodzin zwróciła się także do ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy, jak też i premiera Jana Olszewskiego. Sytuacja stawała się alarmująca, gdyż istniało niebezpieczeństwo, iż wydobyte podczas tzw. ekshumacji śledczej eksponaty ulegną zniszczeniu. Po kilkumiesięcznych rozmowach z wojskiem na Muzeum Katyńskie przeznaczono fort na Sadybie, wybudowany przez Rosjan jeszcze w czasie zaborów. I wówczas rozpoczęła się „narodowa” dyskusja o „niestosowności miejsca”. Rodziny Katyńskie zaakceptowały wybór. Niektórym „gorliwym” zwolennikom Muzeum Katyńskiego przeszkadzały jednak dwa elementy, które - ich zdaniem - w „nie dość godny sposób będą eksponowały pamiątki po zamordowanych”. Pierwszy z nich to oddalenie fortów o kilkanaście kilometrów od Śródmieścia. Drugi zaś - to fakt, że w tamtejszych budynkach administracyjnych swoją siedzibę mają bezdomni. W niektórych gazetach pojawiały się wręcz oskarżenia: „Bezdomni zapłacą za Katyń”.
Prym w tej cynicznej dyskusji wiodły... lewicowe gazety. Jednak mimo tych rzekomych przeszkód udało się wreszcie doprowadzić do powstania muzeum jako oddziału Muzeum Wojska Polskiego. I tak w ostatnich dniach czerwca 1993 r., staraniem środowisk niepodległościowych, również wojska i policji, otwarto Muzeum Katyńskie. Poświęcił je biskup polowy WP Sławoj Leszek Głódź, a o zbrodni i ponadpółwiecznej drodze do otwarcia muzeum mówił więzień Kozielska - ks. Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski.
Muzeum, gromadzące z każdym rokiem coraz więcej eksponatów, rozrastało się. Od lat też zamierzano przenieść z obecnego miejsca Muzeum Wojska Polskiego. Władze państwowe zdecydowały, że najlepszym miejscem dla MWP będzie Cytadela Warszawska, zbudowana przez Rosjan po powstaniu listopadowym. Wraz z Muzeum Wojska Polskiego zdecydowano przenieść do Cytadeli również Muzeum Katyńskie, które jest oddziałem MWP. Jego siedziba na Sadybie została więc zamknięta. W tej chwili przeprowadzana jest tam inwentaryzacja i trwa przenoszenie blisko 26 tys. eksponatów. Nowym lokum Muzeum Katyńskiego będzie kaponiera (budowla fortyfikacyjna). Obecnie trwają prace końcowe nad projektowaniem wnętrz przystosowanych dla potrzeb muzeum, jak również przestrzeni otaczającej kaponierę. Otwarcie ma nastąpić za dwa lata. Jak mówi jego kierownik Romuald Chagowski: - Chcemy odtworzyć drogę skazańców, jak również warunki, w jakich mieszkali. Ale przede wszystkim całą historię związaną ze zbrodnią katyńską. Jak do niej doszło.
A więc okoliczności podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. Później wszystkie dokumenty związane z mordem. Kłamstwo katyńskie i walkę o prawdę. Chcemy też, by znalazł się symboliczny cmentarz pomordowanych, jak również ekspozycja poświęcona ich rodzinom, zesłańcom syberyjskim. Głównymi eksponatami jednak będą przedmioty wydobywane z grobów: guziki, fragmenty mundurów, papierośnice, ręcznie wykonywane szachy, fajki, przybory użytku domowego i - co jest najbardziej charakterystyczne - mnóstwo kluczy znajdowanych w kieszeniach. Oni wierzyli w to, że wojna się kiedyś skończy i jako jeńcy wojenni zostaną wypuszczeni z obozów…
Niebawem - w kwietniu, na 70. rocznicę mordu katyńskiego, zostanie otwarte Wirtualne Muzeum Katyńskie w internecie. Wśród licznych pamiątek w tym oryginalnym, tymczasowym mu-zeum znajdą się m.in. listy od zamordowanych, fotografie, filmy dokumentalne oraz nagrane na taśmy audio i wideo relacje wdów i dzieci katyńskich.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma – rozważania ks. Popiełuszki

2024-03-27 20:38

[ TEMATY ]

ks. Jerzy Popiełuszko

homilia

ks. Popiełuszko

Muzeum ks. Jerzego Popiełuszki/40rocznica.popieluszko.net.pl

- Przez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma - to słowa wypowiedziane przez ks. Jerzego Popiełuszkę 6 września 1982 r. podczas Mszy św. w intencji Ojczyzny w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie. Stanowią one fragment rozważań proponowanych przez Sanktuarium Błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki w piątym tygodniu programu „osobistej i społecznej duchowej przemiany”, który można podjąć w roku obchodów 40-lecia śmierci kapłana. Każdego dnia od 28 lutego do 9 listopada o godz. 21. przy grobie Błogosławionego odbywa się modlitwa o wolność od lęku i nienawiści oraz w intencji Ojczyzny.

Publikujemy tekst rozważań:

CZYTAJ DALEJ

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

USA/ Prezydent Ukrainy Zełenski: nie mamy już prawie artylerii

2024-03-28 20:25

[ TEMATY ]

#pomocdlaUkrainy

rosyjska agresja na Ukrainę

PAP/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT

Prezydent Ukrainy na froncie

Prezydent Ukrainy na froncie

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Zełenski rozmawiał z reporterem CBS pośród ruin osiedla w niezidentyfikowanym mieście na wschodzie Ukrainy. Pytany o sytuację na froncie ocenił, że Ukrainie udało się ustabilizować sytuację i jest ona lepsza niż dwa-trzy miesiące temu, kiedy siły ukraińskie zmagały się z dużym deficytem amunicji artyleryjskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję