- Fundacja „Dzieło Nowego Tysiąclecia” powstała w roku 2000 jako pokłosie pielgrzymki papieża Jana Pawła II z 1999 roku – mówił ks. Dariusz Kowalczyk podczas konferencji prasowej w parafii Ducha Świętego w Zielonej Górze. - To był taki moment w historii Polski, kiedy Ojciec Święty dokonał pewnej rekapitulacji po 10 latach od przełomu ’89 roku. Wtedy między innymi zauważył to, że te zdobycze demokracji rozłożyły się bardzo nierówno w naszym kraju i niestety istniały wtedy duże obszary biedy i ubóstwa – tam gdzie upadł przemysł, tam gdzie wcześniej były Państwowe Gospodarstwa Rolne. Zauważył też trudną sytuację dzieci i młodzieży pochodzących przede wszystkim z tamtych regionów. Papież wyraźnie powiedział, że to jest zadanie nie tylko dla zorganizowanych struktur państwa, które mają siły i środki, żeby tej sytuacji zaradzić, ale także dla synów i córek Kościoła. Księża biskupi w 1999 roku w Częstochowie podjęli ten temat i powstała wtedy idea stworzenia fundacji, która miałaby wspierać młodych, zdolnych ludzi – wtedy jeszcze tylko z małych miejscowości, do 10 tys. mieszkańców. Mówiąc krótko: ludzie ci nie wyfrunęliby ze swojego gniazda, nie zdobyliby wykształcenia na poziomie uniwersyteckim, gdyby nie pomoc zewnętrzna. Bezrobocie w tamtym czasie w Polsce wynosiło ok. 20-22%, a były takie tereny, w których dochodziło do 42%.
Reklama
Oficjalnie FDNT rozpoczęła działalność w 2000 roku. - W czerwcu 2000 r. księża biskupi powołali do istnienia Fundację „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Już w tamtym roku we wrześniu przyznaliśmy 500 stypendiów w pięciu pilotażowych diecezjach. Dwa lata później było już 1200 stypendystów w całej Polsce, a teraz od wielu lat wspieramy 2000 młodych, zdolnych ludzi. Żeby być stypendystą FDNT, trzeba się oczywiście dobrze uczyć. Minimalna średnia to 4,0 i do tego dochodzą również różne dodatkowe osiągnięcia. W ostatnim roku dołączyliśmy do tej grupy 50 Ukraińców z terenów wojennych. To również młodzież z domów poprawczych czy z domów dziecka, czyli podwójnie skrzywdzona, bo nie tylko przez wojnę, ale też przez sytuację rodzinną. Dla nich też specjalnie urządziliśmy w zeszłym roku trzy obozy wakacyjne – wyjaśnia ks. Kowalczyk.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W tym roku FDNT powraca do tradycji dużych obozów. - Musieliśmy z nich na pewien czas zrezygnować m.in. z powodu pandemii, ale też dlatego, że ośrodki w zeszłym roku otwierały swoje drzwi dla uchodźców. W tym roku Zielonej Górze zorganizowaliśmy obóz dla 500 studentów. Ten obóz nazwaliśmy „Trwajcie we Mnie” – to fragment Ewangelii św. Jana, który mówi o tym, że jeśli chcemy przynosić owoce, mamy trwać w winnym krzewie. Wydawało nam się, że właśnie na Ziemi Lubuskiej, w polskiej Toskanii, te słowa muszą wybrzmieć. W Polsce kultura winiarska nie jest szerzej znana. Kiedy pytałem stypendystów, czy ktoś z nich był w winnicy, to z trzystu osób chyba dwie podniosły rękę. Ale skoro ten temat pojawia się w Ewangelii, to znaczy, że niesie ze sobą potężną dawkę teologii.
Z FDNT nierozerwalnie łączy się postać św. Jana Pawła II. - Mówię to z pełnym przekonaniem, że nazwanie stypendystów żywym pomnikiem Jana Pawła II to z jednej strony wielka radość, a z drugiej gigantyczne obciążenie i ogromny kredyt zaufania. Trzeba do tego dorastać – podkreśla ks. Kowalczyk. - Jeśli chcemy myśleć o stypendystach jako tych, którzy będą przejmowali odpowiedzialność za Kościół, za ojczyznę, za państwo, to dla nas sprawa jest jasna – trzeba pójść drogę Jana Pawła II. To znakomity wzór dla naszych stypendystów. On już jako 22-letni chłopak nie miał nikogo z rodziny, a II wojna światowa odbierała mu kolejnych przyjaciół. Socjologicznie rzecz biorąc – idealny kandydat na degenerata. Ale on się kimś takim nie stał. Jak to możliwe? Tajemnica tkwi właśnie w trwaniu w szczepie: w Bogu, w Kościele, w rozwijaniu duchowości. To był człowiek absolutnie nieprzeciętny pod wieloma względami.