Reklama

Szpitale w tarapatach

Szpitale warszawskie będą musiały zapłacić za swoje miejsca parkingowe. Skandaliczna jest nie tylko sama decyzja, ale i sposób informowania placówek.

Niedziela warszawska 46/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Decyzję wydała Gmina Centrum wraz z Zarządem Dróg Miejskich. - Realizujemy zalecenia pokontrolne NIK-u. Zostaliśmy zobowiązani do podjęcia uchwały o wydzielaniu kopert i pobieraniu za nie opłat - mówi Piotr Sójka, dyrektor Wydziału Inżynierii Komunalnej. Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z czerwca 2000 r. Zarząd Gminy zobowiązany jest do podejmowania tego rodzaju uchwał z zarządzającym ruchem, a w Warszawie jest nim ZDM.
Uchwała podjęta została 19 września br. Szpitale dowiedziały się o niej miesiąc później. - 18 października przyszło pismo z ZDM, że jeśli nie uiścimy opłaty, to z dniem 20 października zostaną nam zabrane koperty. Tymczasem już 19 października zdjęto sprzed szpitala znaki - mówi Alicja Górska, zastępca dyrektora ds. administracyjno-ekonomicznych Szpitala Dziecięcego przy ul. Marszałkowskiej
Dla szpitala dziecięcego przy ul. Marszałkowskiej opłata za cztery koperty wyniesie rocznie 107 tys. zł. Dla szpitala to duży wydatek. Niektóre placówki będą musiały zrezygnować z części usług.
Szpital przy ul. Marszałkowskiej wysłał pisma do ZDM i Gminy Centrum. Niestety po tygodniu nie otrzymał odpowiedzi. Teraz przed szpitalem parkują prywatne samochody, blokując dojazd karetek. - Apelujemy do użytkowników samochodów, żeby nie zajmowali miejsc, ale skutek jest różny. Czasem stoi mniej samochodów, czasem więcej - mówi Alicja Górska.
Dyrektor Sójka przyznaje, że interweniowały dwie placówki, szpital przy Marszałkowskiej i stacja terenowa pogotowia na Ochocie. - W związku z tymi sygnałami wystąpiliśmy do ZDM o przeanalizowanie i poprawienie oznakowania pionowego. Postawienie znaku "Zakaz zatrzymywania się" nie dotyczy karetek pogotowia. Bardziej będzie oddziaływał, niż znaki informujące o kopercie. Wiemy, że te koperty wielokrotnie były zajmowane przez samochody nieuprawnione - tłumaczy dyrektor Sójka. - Miałem odzew z ZDM, że takie działania w trybie pilnym będą podjęte. Jeśli będą dalsze problemy, wówczas trzeba zweryfikować tę uchwałę - obiecuje dyr. Sójka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo Anny i Adama Stachowiaków: życie w czystości ma sens

On jest wokalistą, niegdyś otwarcie mówiącym o sobie: agnostyk. Ona – pisarką, która wierzy w Boga i Jego plan na życie. Spotkali się, by założyć rodzinę i swoim świadectwem udowodnić młodym ludziom, że życie w czystości ma sens. Są po ślubie cywilnym, mają dwie córeczki, teraz przygotowują się do zawarcia sakramentu małżeństwa i zdecydowali się na zachowanie czystości. Jaką to ma dla nich wartość, skąd ta decyzja i dlaczego w tekstach swoich piosenek i w swoich książkach stawiają na ewangelizację? O to Annę i Adama Stachowiaków pyta Angelika Kawecka.

Wierzycie, że Pan Bóg posługuje się ludzkimi więzami miłości, aby nawrócić człowieka?

CZYTAJ DALEJ

Bratanica św. Pawła VI: choć był refleksyjny, ciągle żartował

[ TEMATY ]

Paweł VI

Wydawnictwo Znak

Święty Paweł VI był człowiekiem refleksyjnym, ale też ciągle żartował – takim zapamiętała go jego bratanica Chiara Montini. Wspomnieniami o stryju-papieżu podzieliła się w programie włoskiej telewizji Rai Uno „A sua immagine”.

Kiedy Chiara się urodziła jej stryj, Giovanni Battista Montini, był arcybiskupem Mediolanu. Jednak nie szczędził uwagi swoim bliskim. – W sierpniu spędzaliśmy razem 10 dni. Bardzo lubił spacery i prowadzenie maluchów za rękę, pełniąc rolę przewodnika. Był dla nas bardzo dostępny. Budował dla nas domki z kart, dawał nam w prezencie najprzedziwniejsze rzeczy: którego roku pojechaliśmy do pałacu arcybiskupiego w Mediolanie i wróciliśmy do domu z białą owieczką – opowiadała Montini. A kiedy został papieżem, wszyscy w rodzinie zrozumieli, że „wujek już nie był wujkiem: stał się ojcem ludzkości”.

CZYTAJ DALEJ

Piemont: beatyfikowano księdza zamordowanego przez faszystów

Dzień po dniu stawał się coraz bardziej proboszczem wszystkich, proboszczem każdego, proboszczem ubogich; w końcu proboszczem męczennikiem - mówił w niedzielę 26 maja kard. Marcello Semeraro podczas Mszy beatyfikacyjnej ks. Giuseppe Rossiego. Celebracja miała miejsce w katedrze w Novarze, stolicy diecezji, na terenie której pracował zamordowany przez faszystów kapłan. Uczestniczyło w niej ok. 1500 wiernych i 150 prezbiterów.

Ks. Rossi zginął zaledwie w wieku 32 lat po 8 latach posługi kapłańskiej. Większość tego czasu był proboszczem w górskiej piemonckiej wiosce Castiglione d'Ossola. Podczas II wojny w tym regionie trwały walki partyzanckie. 26 lutego 1945 r. do wioski wkroczyły oddziały faszystowskie, mszcząc się po tym, jak garibaldowskie oddziały zabiły dwóch z ich kompanów. Prowadzili przesłuchania, podpalili niektóre domy, oskarżyli ks. Rossiego o danie znaku miejscowym bojownikom poprzez dzwony kościelne. Pomimo tego ostatecznie zostawili duchownego na wolności, a on poświęcił się niesieniu pocieszenia przerażonej ludności i spowiadaniu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję