Reklama

Jan Paweł II. Droga życia

W oczekiwaniu na beatyfikację Jana Pawła II publikujemy fragmenty powieści biograficznych Pawła Zuchniewicza o Papieżu z Polski. Dziś wraz z Ojcem Świętym udajemy się do jednej z jego ulubionych „kryjówek” - sanktuarium w Mentorelli.

Niedziela Ogólnopolska 15/2011, str. 18-19

Arc

Paweł Zuchniewicz
Dziennikarz radiowy, pisarz, autor cyklu powieści biograficznych o życiu Papieża z Polski: „Lolek”, „Wujek Karol”, „Habemus Papam”, „Jan Paweł II: Będę szedł naprzód” i „Jan Paweł II - nasz święty”; www.pawelzuchniewicz.pl

Paweł Zuchniewicz<br>Dziennikarz radiowy, pisarz, autor cyklu powieści biograficznych o życiu Papieża z Polski: „Lolek”, „Wujek Karol”, „Habemus Papam”, „Jan Paweł II: Będę szedł naprzód” i „Jan Paweł II - nasz święty”; www.pawelzuchniewicz.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ojciec Jan Mika wziął miotłę i wyszedł na podwórze pokryte cienką warstwą świeżego śniegu. Z satysfakcją wciągnął ostre górskie powietrze. Mimo blisko osiemdziesięciu lat wciąż czuł się dobrze i na pewno miał wystarczająco dużo siły, żeby zamieść niewielki dziedziniec przed kościołem.
Kochał Mentorellę i pragnął w niej pozostać do końca swoich dni. Starożytne sanktuarium pamiętało czasy cesarza Konstantyna, a powstało w miejscu, gdzie - jak głosiła legenda - w czasach cesarzy Trajana i Hadriana nawrócił się polujący w tych okolicach rzymski trybun. Przez kilka wieków przebywali tu benedyktyni, potem jezuici, a od połowy dziewiętnastego wieku - polscy zmartwychwstańcy. Zakon powstał w czasie zaborów w Paryżu i miał pomagać rodakom w odrodzeniu moralnym.
Ojciec Jan energicznie pociągnął miotłą i oczyścił ze śniegu teren przed wejściem do kościoła. Drugie pociągnięcie, trzecie, czwarte… Nagle usłyszał jakiś ostry dźwięk. Co to? Klakson? Kolejny zamach miotłą i znowu odsłonił fragment niewielkiego dziedzińca. Pewnie znowu jacyś turyści wpadną jak po ogień, zamieszania narobią i znikną. Brama jest zamknięta, może zrezygnują i odjadą, zostawiając go w spokoju. Ale nie, klakson odezwał się drugi raz, potem trzeci. Przy bramie stały dwa czarne samochody.
„Czort ich nadał” - pomyślał i zrobił niechętnie kilka kroków w kierunku bramy, wciąż zamiatając podwórze. Kątem oka zobaczył, że drzwi jednego z samochodów otwierają się i ktoś z nich wychodzi. Biały strój podróżnego dobrze komponował się ze śniegiem.
- Czcigodny ojcze, nie wpuścisz mnie? - usłyszał znajomy głos po polsku.
- Wszelki duch! - staruszek rzucił miotłę i ile sił w nogach podreptał do bramy. - Proszę o wybaczenie, Ojcze Święty, nie spodziewaliśmy się…
Jan Paweł II uśmiechnął się wyrozumiale.
- Do kościoła pozwolisz mi wejść?
- Ojcze Święty, już otwieram, zaraz zapalimy światło i przygotujemy wieczerzę.
- Wystarczy jajecznica. Kury jeszcze macie, mam nadzieję.
- Oczywiście, jajka są, jajecznica też będzie.
- Nie spiesz się zbytnio - powiedział Jan Paweł II, znikając za drzwiami kościoła.
Zamoczył palce w kropielnicy i przeżegnał się. Nad naczyniem znajdował się fresk przedstawiający scenę, która miała się tu rozegrać dwa tysiące lat temu. Placyd (na chrzcie przyjął imię Eustachego) klęczał, wpatrując się w stojącego na skale jelenia. W jego porożu rzymianin ujrzał krzyż. To spotkanie zaowocowało nawróceniem Placyda i całej jego rodziny. Za cesarza Hadriana ponieśli śmierć męczeńską, a święty Eustachy został patronem myśliwych. W pewien sposób jego postać była bliska Papieżowi. Kilka wieków po Eustachym legenda o jeleniu z krzyżem w porożu została przypisana świętemu Hubertowi, biskupowi Liège, który miał się nawrócić w podobnych okolicznościach, tyle że w Ardenach. Karol nosił imię Huberta, które przyjął w czasie bierzmowania (choć uczynił to nie ze względu na zamiłowanie do polowania, lecz do literatury - chciał w ten sposób uczcić zmarłego właśnie dramaturga Karola Huberta Rostworowskiego).
Wolno szedł w kierunku głównego ołtarza, gdzie pod baldachimem, wspartym na czterech kolumienkach, znajdowała się figura siedzącej na tronie Maryi z Dzieciątkiem. Ukląkł na prostym drewnianym klęczniku, pomalowanym na jasnobrązowy kolor.
Odkrył to miejsce wiele lat temu, gdy zaczął częściej bywać w Rzymie - najpierw z powodu soboru, a później w związku z różnymi pracami w watykańskich dykasteriach. Zakochał się w Mentorelli od pierwszego wejrzenia. Sanktuarium położone w malowniczym otoczeniu gór i osadzone na wysokości przeszło tysiąca metrów, stało się schronieniem dla liczącej ponad siedemset lat figury Maryi. Zawsze, kiedy tu przyjeżdżał, czuł, że w jakiś sposób odtwarza scenę z Ewangelii wg św. Łukasza: „W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę”.
Był tu też na kilka dni przed konklawe. A po „wyroku”, jaki usłyszał w Kaplicy Sykstyńskiej, zapragnął powrócić do Mentorelli. W serii licznych zaskoczeń pierwszych tygodni pontyfikatu znalazła się i wizyta Papieża w tym mało znanym miejscu. W niedzielę 22 października na Placu św. Piotra rozpoczynał swoją służbę, a już w następną niedzielę - 29 - modlił się wśród górskich krajobrazów.
„Czy przyjmujesz?” z Kaplicy Sykstyńskiej było wezwaniem podobnym do tego, które Maryja usłyszała w Nazarecie. Ona powiedziała „tak”, on również, choć nie bez wahania. Ale to pierwsze „tak” tylko rozpoczynało serię wezwań, które kierował do niego Bóg. Czy dobrze je słyszy, czy prawidłowo przyjmuje, czy na nie odpowiada? Odpowiedzi na te pytania najlepiej słyszał w ciszy gór, które były dla niego zawsze miejscem poufnego spotkania z Bogiem. A jeśli w tych górach znajduje się miejsce zamieszkania Maryi, to tym lepiej.
Od czasu spotkania z Janem Tyranowskim miał przeświadczenie, że modlitwa jest jego najważniejszym zadaniem. Tym ważniejsza się stała po wyborze. Kiedy przyjmował liczne gratulacje od wybitnych nieraz osobistości, zwrócił uwagę, że mówili oni o potrzebach ludzkiego ducha. Co ciekawe, to ludzie świeccy podkreślali, że potrzeby ducha są nie mniej ważne niż potrzeby materialne. Przyjechał więc do Mentorelli, aby powiedzieć, jak wspaniałą rzeczą jest modlitwa, która jest oznaką prawdziwej wolności. Miał na to tyle dowodów. Ci, którzy się modlili, przezwyciężali najgorsze zniewolenie: więźniowie obozów koncentracyjnych z Maksymilianem Kolbem, więźniowie komunistycznej władzy z Prymasem Tysiąclecia, ksiądz Jerzy Popiełuszko.
Nieznany artysta ze Wschodu wyrzeźbił Maryję patrzącą w dal, jakby zamyśloną. Spoczywający na jej kolanach Syn wyglądał na stosunkowo dużego już chłopca.
„Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu”.
Ostatnia pielgrzymka do Polski utwierdziła go w przekonaniu, że jego ojczyzna budzi się z szoku wywołanego przez stan wojenny. „Solidarność” nie znikła, doznała poważnego ciosu, ale nadal była obecna w sercach ludzi. Mało tego, siłowe próby zdławienia jej przez komunistów uczyniły ją jeszcze bardziej znaną na świecie. Znaną i podziwianą. Solidarność to było coś więcej niż bardzo nawet liczna grupa społeczna. To był pewien program, propozycja już nie tylko dla Polski, ale dla ludzi pod różnymi szerokościami geograficznymi. Za dwa dni podpisze swoją encyklikę „Sollicitudo rei socialis” (W trosce o rzeczy społeczne), w której czytamy, że solidarność jest jakąś odpowiedzią na zmiany zachodzące w świecie.
I wschód, i zachód cierpiały na swoje choroby: pragnienie władzy i żądzę zysku. Był przekonany, że można je uleczyć w oparciu o diametralnie inną postawę. Jak napisał, chodziło o „zaangażowanie dla dobra bliźniego wraz z gotowością ewangelicznego «zatracenia siebie» na rzecz drugiego, zamiast wyzyskania go, «służenia mu», zamiast uciskania go dla własnej korzyści”.
Czy jednak ta postawa przeważy? Czy nastąpi przebudzenie sumień?
Maryja patrzyła w dal. Jej Syn spał. Od Niej zależy, czy Go obudzi.

UWAGA!
W związku z licznymi pytaniami Czytelników informujemy, że w najbliższym czasie ukażą się zbiorowe wydania powieści Pawła Zuchniewicza: „Lolek, Wujek Karol. Biskup Wojtyła” oraz „Papież z Polski. Nasz święty”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Leon XIV przyleciał do Stambułu. Jaki jest program drugiego etapu podróży papieża?

2025-11-27 17:52

[ TEMATY ]

Leon XIV w Turcji i Libanie

PAP

Papież przyleciał do Stambułu

Papież przyleciał do Stambułu

Papież Leon XIV przyleciał do Stambułu. Jest on drugim, po Ankarze, etapem jego pierwszej zagranicznej podróży apostolskiej, w czasie której Ojciec Święty odwiedza Turcję i Liban. Z lotniska papież pojechał na kolację i nocleg do budynku delegatury apostolskiej.

Jutro rano Leon XIV odbędzie spotkanie modlitewne z biskupami, księżmi, diakonami i duchowieństwem zakonnym w katedrze Ducha Świętego, po czym złoży wizytę w domu Małych Sióstr Ubogich i przyjmie naczelnego rabina Turcji. Po południu odleci helikopterem do Izniku na ekumeniczne spotkanie modlitewne upamiętniające 1700. rocznicę Soboru Nicejskiego. Wieczorem spotka się prywatnie z biskupami w delegaturze apostolskiej.
CZYTAJ DALEJ

Jak wyglądał pierwszy dzień podróży Leona XIV do Turcji?

2025-11-27 19:35

[ TEMATY ]

Leon XIV w Turcji i Libanie

Vatican Media

Leon XIV w Turcji

Leon XIV w Turcji

Leon XIV rozpoczął dziś swą pierwszą zagraniczną podróż apostolską, obejmującą kolejno: Turcję i Liban. Papieska wizyta w Turcji od 27 do 30 listopada przebiega pod hasłem: „Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest”. Leon XIV przybył tam z okazji 1700. rocznicy Soboru w Nicei (dzisiejszy Iznik), podczas którego położono podwaliny pod chrześcijańskie wyznanie wiary, a także aby uczestniczyć w obchodach prawosławnej uroczystości św. Andrzeja.

O godz. 12.30 czasu lokalnego samolot Airbus 330 włoskich linii lotniczych ITA z papieżem na pokładzie wylądował na międzynarodowym lotnisku Esenboga w Ankarze. Vatican Media
CZYTAJ DALEJ

Papież do katolików: w Turcji jest was mało, nie traćcie nadziei

2025-11-28 08:32

[ TEMATY ]

Leon XIV w Turcji i Libanie

PAP

Sobór Nicejski przypomina nam, że Jezus nie jest postacią z przeszłości, lecz Synem Bożym obecnym pośród nas i prowadzi historię ku przyszłości – powiedział Leon XIV podczas spotkania ze wspólnotą katolicką w Turcji. Jej członkom przypomniał, że wyrastają z wielkiej tradycji chrześcijaństwa i zachęcił ich, by nie zniechęcali się niewielką liczbą wierzących w dzisiejszej Turcji, bo Królestwo Boże wyrasta z tego, co małe. Ufajcie obietnicy Pana i dawajcie świadectwo Ewangelii – apelował Papież.

Dziś rano Leon XIV spotkał się w katolickiej katedrze w Stambule z duchowieństwem i osobami zaangażowanymi w duszpasterstwo. W przemówieniu przypomniał, że również Turcję można uważać za „Ziemię Świętą”, ponieważ to właśnie na tych terenach historia narodu izraelskiego spotyka się z rodzącym się chrześcijaństwem, przenikają się Stary i Nowy Testament, zapisane zostały karty licznych soborów. „Z dumą wspominamy również wielką bizantyjską przeszłość, misyjny zapał Kościoła Konstantynopola i rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa na całym Bliskim Wschodzie” – powiedział Leon XIV.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję