Reklama

Wyprzedaż spółek kolejowych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przekształcenia własnościowe same w sobie nie są niczym złym. Jako narzędzie ekonomiczne mogą posłużyć do naprawy upadającego przedsiębiorstwa. Mogą nadać nowy kierunek i możliwości rozwoju. Ale diabeł tkwi w szczegółach. Operacja źle zaplanowana i przeprowadzona może także doprowadzić do katastrofy. Wydawać by się mogło, że polski rząd po 20 latach doświadczeń z różnego rodzaju „prywatyzacjami” wie, jak to robić. Niestety, ogłoszone procedury sprzedaży najlepszych spółek kolejowych pokazują, że gabinet Donalda Tuska znowu brnie z uporem w skompromitowane i bardzo niebezpieczne dla polskiej gospodarki rozwiązania.

Doświadczenia z „prywatyzacją” Telekomunikacji Polskiej

Reklama

To była jedna z największych transakcji prywatyzacyjnych, dokonana przez rząd Jerzego Buzka. Sprzedano przedsiębiorstwo będące monopolistą w zakresie świadczenia usług telefonii stacjonarnej. Nabywcą pakietu kontrolnego został francuski odpowiednik Telekomunikacji Polskiej - France Telecom. Słowo „prywatyzacja” należy ująć w cudzysłów, gdyż nowy właściciel należy w większości do państwa francuskiego. Właściwe określenie tego, co się zdarzyło, to sprzedaż przez polski rząd rodzimej, potężnej firmy rządowi innego państwa, w tym przypadku francuskiego. Należy więc zapytać zwolenników takich transakcji, jakie cele gospodarcze Polska w ten sposób osiągnęła?
Zapowiadano wiele, a to wprowadzenie nowych technologii, a to usprawnienie zarządzania i obsługi klienta, a to duże nakłady finansowe na rozbudowę infrastruktury telekomunikacyjnej itp. Po ponad dziesięciu latach wiemy, że z tych zapowiedzi nic nie zrealizowano. Nowe technologie się nie pojawiły, ale za to zlikwidowano komórki pracujące nad innowacjami i pozbawiono naszych inżynierów pracy oraz możliwości rozwoju. Zarządzanie usprawniono, ale wyłącznie pod kątem maksymalizacji zysku, który transferowano do Francji. O obsłudze klienta lepiej nie mówić. Zlikwidowano rozbudowaną sieć punktów i zastąpiono ją tzw. błękitną linią. Każdy, kto miał do czynienia z tym „wynalazkiem”, wie, że lepiej pasuje do niego określenie „pisz na Berdyczów”. Żadnej rozbudowy infrastruktury nie było, co np. na kilka lat zablokowało rozwój w Polsce szybkiego Internetu. Przez długi czas mieliśmy najwyższe ceny za usługi telekomunikacji stacjonarnej w Europie. Gdyby nie zdecydowane działania powołanej za rządów PiS prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej Anny Streżyńskiej oraz dynamiczny rozwój telefonii komórkowej, zapewne byłoby tak do dzisiaj.
Ale nie trzeba było zbyt wielkiej przenikliwości, aby wiedzieć, że rząd francuski, który nie musi się liczyć z polskimi podatnikami i wyborcami, nie zadba lepiej o polskich konsumentów i rozwój polskiej infrastruktury telekomunikacyjnej niż rząd polski. Gorzką lekcję współczesnego kapitalizmu odebraliśmy, ale czy wyciągnęliśmy właściwe wnioski?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

PKP Cargo i PKL dla inwestora strategicznego

To też jest potężne polskie przedsiębiorstwo będące jeszcze w całości pod kontrolą polskiego państwa. PKP Cargo to największy w naszym kraju i drugi w Unii Europejskiej kolejowy przewoźnik towarowy. Kontroluje ok. 60 proc. polskiego rynku. Poza załamaniem w okresie apogeum kryzysu światowego, gdy przewozy spadły o ok. 30 proc., jest firmą dochodową. Coraz skuteczniej radzi sobie z konkurencją krajową i zagraniczną. Ma spore widoki na rozwój, m.in. poprzez wejście ze swoimi usługami na teren Niemiec i innych krajów europejskich. W dotychczas obowiązującej strategii rozwoju kolejnictwa w Polsce, opracowanej i uchwalonej jeszcze przez rząd Jarosława Kaczyńskiego, przewidywano umacnianie pozycji PKP Cargo poprzez wprowadzenie spółki na giełdę. Planowano sprzedać część akcji drobnym inwestorom dla pozyskania kapitału na dalszy rozwój, ale przy zachowaniu przez państwo pakietu kontrolnego.
I oto w marcu obecny rząd Donalda Tuska specjalną uchwałą odszedł od tego i postanowił sprzedać większość udziałów PKP Cargo jednemu inwestorowi strategicznemu. Czyli postanowiono pójść drogą „prywatyzacji” Telekomunikacji Polskiej. Chętni mają czas do połowy maja. A transakcja być może zostanie zatwierdzona jeszcze przed jesiennymi wyborami. Jak to skomentować?
Ale na tym nie koniec. Zapadła też decyzja o sprzedaży w taki sam sposób Polskich Kolei Linowych. To przedsiębiorstwo prowadzi kolejki na Kasprowy Wierch (zbudowaną w 1936 r.) i Gubałówkę oraz wyciągi krzesełkowe w Zakopanem. Jest to doskonale prosperująca spółka, która od wielu lat ma bardzo dobre wyniki finansowe. Jej rentowność wynosi ok. 20 proc. Przy nieco ponad 50 mln zł przychodów potrafi wypracować 10 mln zł zysku. Nie ma żadnych długów i dużą zdolność kredytową. Samodzielnie może finansować nie tylko własną modernizację, ale także prowadzić nowe inwestycje. Tu też najlepszą drogą byłoby wprowadzenie przedsiębiorstwa na giełdę i sprzedaż części akcji miłośnikom Tatr, których w Polsce nie brakuje.
Decyzja ta jest tym bardziej skandaliczna, że mamy do czynienia z próbą sprzedaży nie tylko przedsiębiorstwa, ale wraz z nim infrastruktury będącej częścią polskiego dziedzictwa kulturowo-przyrodniczego. Każdy, kto zna najwyższe pasmo polskich gór, wie, że trudno sobie je wyobrazić bez kolejki na Kasprowy czy na Gubałówkę. W tym przypadku rząd też się spieszy i chce sfinalizować transakcję przed końcem swojej kadencji.

Wyprzedaż to najgorsze rozwiązanie

Premier Donald Tusk i jego minister Cezary Grabarczyk nie radzą sobie z usprawnianiem funkcjonowania polskich kolei. Na koniec swych rządów postanowili w fatalny sposób sprzedać dwie najbardziej dochodowe spółki, czyli zepsuć nawet to, co do tej pory dobrze sobie radziło. Ich wyprzedaż w dłuższym terminie będzie dla budżetu i polskiej gospodarki niekorzystna. Trzeba bowiem budować silne polskie marki, a nie oddawać je w ręce konkurencji. Jednak dopóki nie stało się to faktem, trzeba starać się temu przeciwdziałać. Potrzebna jest tu jednoznaczna reakcja społeczna ponad podziałami politycznymi. Bo są to z punktu widzenia naszych interesów bardzo złe decyzje.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej Niezbędnika Katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Dostępna jest również wersja PDF naszego Niezbędnika!

CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Przyszłość dzieci w naszych rękach

2025-10-01 19:42

Marzena Cyfert

Pod takim hasłem w niedzielę 5 października przejdzie przez Wrocław Marsz dla Życia i Rodziny.

Jego uczestnicy dadzą świadectwo swojego przywiązania do wartości życia, rodziny i wspólnoty. Marsz został objęty patronatem honorowym abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję