Reklama

Kolejarski akt rozpaczy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Roztropna troska o dobro wspólne oznacza rozwiązywanie problemów na możliwie wczesnym etapie ich powstawania. Tak, aby nie dochodziło do wybuchu społecznego niezadowolenia, który może szkodzić postronnym. Gdy pociągi stają, oznacza to, że władza nie podjęła odpowiednich działań we właściwym czasie. Tak stało się w połowie sierpnia. Wtedy po raz pierwszy od wielu lat polscy kolejarze przeprowadzili strajk generalny. Obejmował on największego przewoźnika pasażerskiego - spółkę Przewozy Regionalne. Główny postulat dotyczył spraw płacowych, ponieważ w tym przedsiębiorstwie płace są bardzo niskie. Ale tak naprawdę sięgnięto po ostateczną broń, aby zmusić władze do zajęcia się stanem przewozów kolejowych w Polsce. Ten strajk był wielkim głosem protestu przeciw polityce transportowej prowadzonej przez rząd Platformy Obywatelskiej i obawą o przyszłość.

Nieudolna reforma

Spółka Przewozy Regionalne obsługuje najkrótsze i najtańsze relacje. Zapewnia codzienny dojazd do pracy i do szkoły. Koszty wykonywania większości tych połączeń nie mogą być pokrywane przychodami z biletów, ponieważ musiałyby one być bardzo drogie. Przy poziomie zarobków w Polsce nie byłoby na nie stać większości z nas. Poza tym chcąc doprowadzić do likwidacji korków na drogach, zwłaszcza w dużych aglomeracjach miejskich, oraz do zmniejszenia zanieczyszczenia środowiska spalinami z samochodów, trzeba zachęcać do korzystania z kolei. Dlatego do transportu oferowanego przez Przewozy Regionalne dopłaca się ze środków publicznych.
Po wejściu Polski do UE, zgodnie z unijnym prawem, finansowanie tego typu komunikacji przeniesiono na szczebel regionalny, zapisując to w kompetencjach świeżo utworzonych samorządów wojewódzkich. Ale one również traktowały Przewozy Regionalne po macoszemu. Zamawiały wykonywanie usług, ale nie płaciły tyle, ile wynosiły koszty przedsiębiorstwa, zarzucając mu, czasami nie bez podstaw, że źle gospodaruje pieniędzmi. Sytuacja zamiast się poprawić, stawała się coraz gorsza, a spółka pogrążała się w coraz większych długach.
Rząd Jarosława Kaczyńskiego zastał taki stan rzeczy i podjął decyzję o oddłużeniu Przewozów Regionalnych kwotą prawie 2,4 mld zł. Z czystym kontem miały się one rozwijać w ścisłym porozumieniu z władzami samorządów wojewódzkich. W 2007 r. sprawę przejął nowy rząd koalicji PO-PSL. I wcześniejszą dobrą koncepcję reformy wykonał nieudolnie, popełniając trzy podstawowe błędy, które spowodowały obecne załamanie.
Ministerstwo Infrastruktury nie doprowadziło do końca oddłużenia spółki. Przekazano ją samorządom z długiem w wysokości 136 mln zł. Na tle całej kwoty oddłużenia, która wyniosła prawie 2,4 mld zł, pozostawienie takiej małej końcówki wynikało nie z braku możliwości finansowych państwa, ale ewidentnego urzędniczego nieprofesjonalizmu. Bardzo szkodliwego, bo dla przedsiębiorstwa była to poważna kula u nogi.
Drugim poważnym błędem, osłabiającym ekonomicznie przedsiębiorstwo, było odebranie Przewozom Regionalnym połączeń międzywojewódzkich. Są to tanie relacje prowadzone nie wewnątrz jednego województwa, ale między dużymi miastami. Połączenia te, aby zachować niskie ceny biletów i aby były dostępne dla najmniej zamożnej części społeczeństwa, dotowane są przez Ministerstwo Infrastruktury.
Trzecim i chyba najpoważniejszym, z punktu widzenia przyszłości, błędem było nieprzygotowanie spójnej strategii rozwoju spółki w nowym układzie właścicielskim. Rolą ministra infrastruktury powinno być wypracowanie wizji rozwoju i ewentualnych dalszych przekształceń, w dialogu z marszałkami województw. Akceptacja tej wizji przez samorządy powinna być warunkiem przekazania im przedsiębiorstwa. Odgrywa ono bowiem zbyt ważną rolę w całym systemie transportowym państwa, aby rząd mógł przestać się interesować jego losem, nawet gdy przestał być bezpośrednim właścicielem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Brak zainteresowania

O tych błędach mówili eksperci, przedstawiciele związków zawodowych i posłowie z Komisji Infrastruktury. Ale minister Cezary Grabarczyk pozostał na te głosy głuchy. Uznał, że jest to już wyłączny problem marszałków. A ci z kolei, nie mogąc dojść między sobą do porozumienia i widząc obojętność centrali, zajęli się innymi sprawami, lekceważąc problemy Przewozów Regionalnych. Ale życie nie znosi próżni. Brak aktywności władzy publicznej tam, gdzie jest ona konieczna, prowadzi do negatywnych skutków.
Długi spółki znowu zaczęły rosnąć, aby w ciągu nieco ponad 2 lat po oddłużeniu uzyskać bardzo niebezpieczny poziom 0,5 mld zł. Przedstawiciele załogi nie mogą uzyskać żadnej informacji na temat swojej przyszłości, odbijając się od ściany niechęci i niemocy państwowych decydentów. To sprawia, że frustracja ponad 15 tys. pracowników narastała od dawna, aż wreszcie doprowadziła do strajku.
Niepokój pogłębia, dokonana z inicjatywy rządu, zmiana w prawie umożliwiająca ogłoszenie upadłości przez przedsiębiorstwo kolejowe oraz tworzenie przez największe województwa własnych, regionalnych spółek przewozowych. Może to oznaczać, że jest cichy plan doprowadzenia do upadłości spółki Przewozy Regionalne. W tym celu systematycznie ponownie się je zadłuża. A na bazie masy upadłościowej utworzy się nowe podmioty, rozprzedając zbędny majątek i zwalniając ludzi. Nikt z rządu ani z samorządów wojewódzkich otwarcie o tym nie mówi, ale fakty mogą na to wskazywać. Ta niejednoznaczność najbardziej niepokoi pracowników i związki zawodowe.
Występując w obronie własnych miejsc pracy, kolejarze z Przewozów Regionalnych w dłuższej perspektywie występują także w interesie podróżnych, mimo doraźnych dla nich trudności, oraz wszystkich, którym nie jest obojętne, co się dzieje w naszym kraju. Domagając się klarownej informacji o przyszłości swego zakładu pracy, jednocześnie domagają się, aby władza publiczna opłacana z naszych podatków robiła wreszcie to, co do niej należy. Troszczyła się o dobro wspólne, o naszą przyszłość i rozwój. Bez sprawnie funkcjonującego systemu transportowego, opartego na kolei, skutecznie zarządzanego i finansowanego, trudno ją sobie wyobrazić.

* * *

Bogusław Kowalski
Publicysta i polityk specjalizujący się w polityce gospodarczej, wiceminister transportu w latach 2006-2007, poseł na Sejm RP

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jaworzyna Śląska. Ostatnie pożegnanie Tadeusza Papierza, taty ks. Krzysztofa

2024-04-27 15:48

[ TEMATY ]

bp Marek Mendyk

Jaworzyna Śląska

ks. Krzysztof Papierz

pogrzeb taty kapłana

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył bp Marek Mendyk

Proboszcz parafii św. Jakuba Apostoła w Ścinawce Dolnej wraz z najbliższą rodziną i zaprzyjaźnionymi kapłanami odprowadził swojego ojca Tadeusza na miejsce spoczynku.

Uroczystości pogrzebowe odbyły się w sobotę 27 kwietnia w kościele św. Józefa Oblubieńca NMP w Jaworzynie Śląskiej. Mszy świętej przewodniczył bp Marek Mendyk. W modlitwie i żałobie ks. Krzysztofowi towarzyszyła nie tylko rodzina i kapłani, ale także siostry zakonne oraz wierni, którzy przybyli z parafii, gdzie posługiwał syn zmarłego: ze Świebodzic, Strzegomia i Ścinawki Dolnej.

CZYTAJ DALEJ

Rozmowa z Ojcem - #V niedziela wielkanocna

2024-04-27 10:33

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Abp Wacław Depo

Abp Wacław Depo

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję