Reklama

W służbie dyplomatycznej Kościoła

Niedziela Ogólnopolska 44/2011, str. 10-11

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Ksiądz Arcybiskup obchodzi właśnie 50-lecie swojego kapłaństwa. Dziś jest Ekscelencja nuncjuszem apostolskim w Bułgarii, a ostatnio i w Macedonii. Proszę opowiedzieć, jakimi drogami Opatrzność poprowadziła Księdza Arcybiskupa z Łodzi na wielkie szlaki dyplomacji kościelnej...

Reklama

ABP JANUSZ BOLONEK: - Przede wszystkim powinienem złożyć hołd Ojcu Świętemu Pawłowi VI, który wziął sobie mocno do serca umiędzynarodowienie Kurii Rzymskiej po Soborze Watykańskim II. Dzięki staranności współpracowników papieża Pawła VI zostałem studentem Papieskiej Akademii Dyplomatycznej w Rzymie i po 4 latach studiów rozpocząłem pracę w Nuncjaturze Apostolskiej w Managui, stolicy Nikaragui, wśród Latynosów. Były to bardzo cenne doświadczenia, jeśli chodzi o ewangelizację w nurcie wskazań Soboru Watykańskiego II. Miałem tam jednak również bardzo tragiczne przeżycia, spowodowane trzęsieniem ziemi, które zniszczyło prawie całe miasto Managuę w nocy z 22 na 23 grudnia 1972 r.
Po 4 latach dosyć trudnej pracy, zwłaszcza po wspomnianym trzęsieniu ziemi, znalazłem się w Delegaturze Apostolskiej w Waszyngtonie. Tam praca była głównie biurowa, ale dała mi ona jakiś wgląd w życie Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych, zwłaszcza w dobór hierarchów Kościoła katolickiego.
Później znalazłem się w Egipcie, w Nuncjaturze Apostolskiej w Kairze, nad Nilem. Tam po raz pierwszy doświadczyłem różnorodności Kościoła katolickiego w postaci 7 katolickich obrządków. Były również w Kairze Kościoły prawosławne, no i przede wszystkim islam.
Po 2 latach pracy bardzo ciekawej ze względu na odmienność kulturową i historyczną Egiptu Ojciec Święty Jan Paweł II wezwał mnie do pracy w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. To było 10 lat bardzo odpowiedzialnej pracy na rzecz Kościoła katolickiego w krajach objętych reżimem komunistycznym i socjalistycznym, a zwłaszcza na rzecz Polski. Była to bardzo trudna praca, zarówno w Sekretariacie Stanu w sekcji, która dotyczyła relacji z państwami, jak i ta związana z podróżami katolickich hierarchów do Polski. Do dzisiaj wspominam z wielką radością i uznaniem służbę abp. Luigiego Poggiego, późniejszego kardynała, abp. Francesco Colasuonno, abp. Achillesa Silvestriniego i innych, którzy zdawali sobie sprawę z wielkiej odpowiedzialności, jaka na nas ciążyła ze względu na pontyfikat Papieża, który wyszedł z Polski i znał doskonale dusze Polaków oraz metody, jakimi kierował się rząd PRL.
Pod koniec 1989 r. Ojciec Święty mianował mnie arcybiskupem tytularnym Madauro i wysłał jako swojego przedstawiciela na Wybrzeże Kości Słoniowej w Afryce, dołączając do mojej posługi jeszcze dwa inne kraje z francuskiej Afryki Zachodniej - Burkina Faso i Republikę Nigru. Było to spotkanie z Kościołem misyjnym, Kościołem, który powoli zbliżał się do pierwszego stulecia swojej obecności w tych trzech krajach afrykańskich, należących niegdyś do kolonii francuskich; z Kościołem dynamicznym, cieszącym się wielkim zrozumieniem wśród społeczeństwa afrykańskiego. Byłem wtedy względnie młody, pełen sił i energii, i mogłem rzeczywiście dawać z siebie to, co najlepsze, uczestnicząc w pełni w nowej ewangelizacji Wybrzeża Kości Słoniowej, Burkina Faso i Republiki Nigru.
Stamtąd w 1995 r. zostałem powołany na nuncjusza w Rumunii. Po raz pierwszy zetknąłem się tam z bardzo licznym Kościołem prawosławnym - jak podawały wtedy urzędowe statystyki, 85 proc. społeczeństwa rumuńskiego identyfikowało się z Kościołem prawosławnym. Były to lata otwartego i szczerego dialogu z tym Kościołem. Mimo że Kościół prawosławny ciąży ku Bizancjum, jednakże Rumunia przez swoją kulturę, przez swój język znajduje się w orbicie krajów romańskich, a więc przenikniętych kulturą rzymską, zachodnią. Oczywiście, było dla mnie wielką radością, gdy mogłem uczestniczyć w życiu Kościoła katolickiego zarówno obrządku łacińskiego, jak i obrządku greckokatolickiego, jak się popularnie mówiło - obrządku rumuńskiego katolickiego. Te Kościoły, mimo jeszcze pewnych trudności ze strony wiernych prawosławnych, cieszyły się wielkim zrozumieniem wśród społeczeństwa co wyrażało się w ich dynamicznym rozwoju. Nie brakowało powołań, było ich coraz więcej, do Rumunii przybywały zgromadzenia zakonne z Europy Zachodniej i powiedziałbym, że byliśmy wtedy naprawdę w dobrym nurcie posoborowej ewangelizacji.
Stamtąd dostałem się do Ameryki Łacińskiej - do Urugwaju. Było to ponowne zetknięcie się z kulturą Latynosów i z ewangelizacją, która po Soborze Watykańskim II osiągnęła tam swoisty proces inkulturacji i uświadamiania społeczeństwu potrzeby czynnego udziału w przekształcaniu życia przez pogłębianie autentycznych wartości chrześcijańskich. Zetknąłem się tam również z wielką czcią dla Matki Bożej, bowiem prawie w samym środku kraju, w mieście Florida, znajduje się narodowe sanktuarium maryjne, gdzie odbiera wielki kult Maryja, zwana tam Matką Bożą Trzydziestu Trzech - 33 bohaterów z okresu walk o niepodległość Urugwaju. Niepodległość jest tam młoda - w tym roku będziemy obchodzić 200. rocznicę wyzwalania się kraju z kolonii hiszpańskich. Maryja Dziewica z Floridy jest tam na ustach wszystkich. Ale kraj jest religijnie obojętny. Tak się złożyło, że pewne procesy polityczne, wpływ masonerii niejako wyziębiły naród, który kiedyś był na wskroś chrześcijański. Niewielka jest praktyka religii na co dzień. Jeśli 75 proc. społeczeństwa przyznaje się do Kościoła katolickiego, to zaledwie od 3 do 5 proc. uczęszcza na Mszę św. w niedziele i święta obowiązujące.
Muszę powiedzieć, że w Montevideo, w stolicy Urugwaju, miałem sposobność czynnego udziału w dialogu ekumenicznym, zwłaszcza w okresie Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. W Montevideo bowiem były, i są do tej pory, różne Kościoły prawosławne, protestanckie, anglikańskie i inne, które czynnie angażowały się w ten proces modlitwy o zjednoczenie chrześcijan. Zdawaliśmy sobie sprawę, że my tylko wykonujemy to, do czego zobowiązał nas Jezus Chrystus - abyśmy byli jedno, tak jak On jest jedno z Ojcem i Duchem Świętym. I mamy głęboką świadomość, że to zjednoczenie nie stanie się za sprawą jedynie naszego ludzkiego zaangażowania, ale zgodnie z wolą Bożą. Tylko Bogu wiadome są sposoby i chwile, kiedy to zjednoczenie w pełni nastąpi. Chodzi bowiem o to, byśmy się - wszyscy chrześcijanie - spotkali przy tym samym ołtarzu, sprawując tę samą Eucharystię.
Do Bułgarii dostałem się niedawno - jestem w Sofii od 3 lat. I znów spotkanie z katolikami dwóch obrządków: łacińskiego, czyli rzymsko-katolickiego, i bizantyjsko-słowiańskiego wśród wierzących naszych braci i sióstr prawosławnych, a także wśród islamu. Bo mniej więcej 8 proc. Bułgarów identyfikuje się z islamem. Są to przeważnie obywatele pochodzenia tureckiego albo Bułgarzy sturczeni w czasie pięciowiekowego jarzma tureckiego w Bułgarii.
Kościół katolicki, któremu się przyglądam na bieżąco i w którego życiu uczestniczę, powoli wychodzi z pewnego rodzaju kompleksu niższości. Lata czerwonego reżimu nie sprzyjały rozwojowi chrześcijaństwa. Ale ostatnia monarchia była mu bardzo sprzyjająca. Jeden z moich poprzedników - jeśli tak mogę powiedzieć - abp Angelo Giuseppe Roncalli, który przez prawie 10 lat był w Bułgarii wizytatorem i delegatem apostolskim, bardzo przyczynił się do ugruntowania struktur katolickich obydwu obrządków w tym kraju. Darzył również szczerym uczuciem naszych braci prawosławnych. Kto wie, czy jego osobiste kontakty z hierarchami, duchownymi prawosławnymi, a następnie jego służba apostolska w Turcji nie wpłynęły na pomysł zwołania Soboru Watykańskiego. Często proszę bł. Jana XXIII, abym mógł, przynajmniej w jakiejś mierze, zrealizować te marzenia i plany, jakimi on się kierował w krzewieniu wiary katolickiej w Bułgarii.
Mam wielkie uznanie dla biskupów bułgarskich, dla biskupa Macedonii, za nad wyraz życzliwe przyjęcie przedstawiciela Stolicy Apostolskiej. Żałuję tylko, że kalendarz nie pozwala mi na przyjęcie wszystkich zaproszeń, jakie otrzymuję.
Korzystając z okazji, przez pośrednictwo Księdza Infułata i jego najbliższych współpracowników w redakcji, proszę wszystkich Czytelników błogosławionej dla naszego społeczeństwa „Niedzieli”, aby zechcieli wspierać mnie swoimi modlitwami w tej służbie na rzecz ewangelizacji.

- To cenne myśli, pokazujące nam to, co się nazywa geografią Kościoła i wielkim dziełem ewangelizacji, a co jest nam wciąż zbyt mało znane. Dziękujemy i życzymy sukcesów oraz wszelkiego dobra...

* * *

Abp Janusz Bolonek - kapłan archidiecezji łódzkiej, doktor teologii i prawa kanonicznego, ceniony dyplomata watykański, wykształcony m.in. w Papieskiej Akademii Dyplomatycznej. Od początku lat 70. XX wieku pracował w watykańskich placówkach dyplomatycznych: w Nikaragui, USA i Egipcie, a w latach 1979-89 pełnił urząd w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, w Zespole ds. Stałych Kontaktów Roboczych między Stolicą Apostolską a Rządem PRL. Przygotowywał też pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w latach 1983 i 1987. W 1989 r. był członkiem Komisji Mieszanej Stolicy Apostolskiej i władz PRL, zajmującej się wznowieniem stosunków dyplomatycznych między obu stronami. W 1989 r. został mianowany nuncjuszem apostolskim na Wybrzeżu Kości Słoniowej i podniesiony przez Jana Pawła II do godności arcybiskupa. Pełnił funkcję nuncjusza apostolskiego w Rumunii (1995-98) i w Urugwaju (1999-2008). W 2008 r. został mianowany nuncjuszem apostolskim w Bułgarii, a w 2011 r. - w Macedonii.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezu, chcę Cię postawić na pierwszym miejscu w moim życiu

2024-11-12 13:01

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Pixabay.com

Rozważania do Ewangelii Mt 11, 28-30.

Środa, 11 grudnia. Dzień powszedni albo wspomnienie św. Damazego I, papieża
CZYTAJ DALEJ

Czego najbardziej dziś potrzebuję?

2024-12-03 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Nawet jeśli mam mało, a oddam to Jezusowi, On może dokonać cudu… On pomnaża wszystko, co jest Mu ofiarowane z miłością.

„Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem i parę rybek”. Lecz cóż to jest dla tak wielu?... Nie raz w życiu mamy podobne doświadczenie: wobec ogromu wyzwań, przed jakimi stoimy, czujemy się całkowicie niekompetentni i nieprzygotowani… Brak nam wszystkiego. Mamy tak mało, podczas gdy potrzeba nieporównywalnie więcej. Na szczęście Jezus nie zostawia nas samych, sam daje nam wszystko, czego potrzebujemy, jeśli tylko otworzymy swe serce i rękę… Jeśli nie zaciśniemy w niej zazdrośnie dla samych siebie tego niewiele, które mamy.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Matka Boża wyrywa nas z grzechu! / 33-dniowe rekolekcje

2024-12-11 19:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Akt Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję złożyli uczestnicy 33- dniowych rekolekcji, jakie osobiście przeżywali w parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Łodzi.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję