Przywieziony z Oleśnicy obraz został powitany w kościele przez proboszcza ks. Stanisława Krzemienia, księży wikarych i zebranych parafian. – Jest to szczególny czas, nie tylko tworzącego się nowego rządu, a więc w strukturach państwowych, ale przed wszystkim w świecie; w świecie, w którym tyle punktów zapalnych, nienawiści między ludźmi – na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w naszym sąsiedztwie. Jako chrześcijanie chcemy swoimi sercami i modlitwą wznosić prośby do Pana Boga o pokój na świecie, zaczynając od pokoju w naszych sercach, naszej parafii, szczególnie w tym Adwencie, w tym oczekiwaniu na powtórne przyjście Pana Jezusa w chwale. Prośmy Tę, która umie podpowiadać wszystkim będącym w trudnościach. To Ona w Kanie Galilejskiej mówi: „Zróbcie wszystko, co powie Wam mój Syn”. My, kiedy stajemy przed Bogiem, czasami drżymy, czujemy się bezradni, ale Maryja tak bliska naszym sercom, jest z nami tutaj, aby wstawiać się u swojego Syna – mówił ksiądz proboszcz.
Reklama
W homilii ks. Grzegorz Kopij przypomniał historię obrazu. Podkreślił za księdzem proboszczem, że obraz bardzo mocno wpisany jest w dzieje naszej Ojczyzny, tej na dalekich ale bliskich sercom Kresach, oraz tej, w której dzisiaj rozgrywają się ważne kwestie. Patrząc na dzieje wizerunku, przywołał postać Stanisława Jabłonowskiego, wielkiego hetmana koronnego, założyciela Mariampola. – Stanisław Jabłonowski, wojewoda ruski, wielki hetman koronny przyczynia się do początków kultu tego obrazu i jego wzrostu. Ta postać, jedna z najważniejszych w państwie, była charakterystyczna pod pewnym względem: on się nie wstydził swojej wiary. Hetman Stanisław Jabłonowski był nie tylko wielkim politykiem, ale odznaczał się szczególną czcią Matki Bożej. A wiemy, że zarówno wiek XVII jak i połowa wieku XVIII to były bardzo trudne czasy w naszej historii. Musieliśmy toczyć wojny ze wszystkimi naszymi sąsiadami, nie mówiąc o wewnętrznych naszych sporach, które rujnowały naszą Ojczyznę. Ale byli ludzie, którzy odznaczali się głęboką wiarą i nie wstydzili się tego – mówił ks. Kopij, podkreślając, że założyciel Mariampola przed każdą wyprawą uczestniczył we Mszy św. i modlił się do Matki Bożej, której wizerunek nosił ze sobą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Co ciekawe – jak podają źródła – także wojsko, którym dowodził, uczestniczyło w tych Mszach świętych, propagowało też kult Matki Bożej, kiedy po wygranych bitwach wracało do swoich domów – podkreślał kapłan.
Zaznaczył, że wizerunek Matki Bożej Zwycięskiej był w wielkim poważaniu Stanisława Jabłonowskiego. W 1691 r. założył on miejscowość Mariampol ku czci Maryi. – Co ciekawe ta atmosfera religijna, którą żył sam hetman Jabłonowski przechodzi na dalsze pokolenia – na jego syna Jana, który ku czci Matki Bożej wznosi kościół pw. Trójcy Świętej i kiedy to doprowadza do bardzo ważnej rzeczy – stworzenia z Mariampola ośrodka kultu maryjnego. Wiemy dzisiaj z dokumentów, że już wtedy wizerunek słynął wieloma łaskami i cudami – mówił ks. Kopij i podkreślił, że o ile ojciec Stanisław Jabłonowski odegrał tutaj wielką rolę, to syn przejął to wszystko po swoim ojcu i kontynuował. Był wybitnym mężem stanu, który nie wstydził się przywiązania do wiary katolickiej.
Reklama
– Może właśnie dzisiaj potrzeba nam pewnego otrząśnięcia się w tych czasach, które szumnie nazywamy XXI wiekiem, a kiedy zapominamy o obowiązkach nie tylko względem Boga w naszych rodzinach, wspólnotach, ale także o obowiązkach względem naszej Ojczyzny. Dzisiaj mamy tę trudną kwestię kosmopolityzmu, który mówi, że wszędzie jest moja Ojczyzna. Dzisiaj staramy się żyć, jakby nie było pewnych granic, które wyznaczali nasi przodkowie – tłumaczył kapłan.
Nawiązał do kultu wizerunków, który jest dopuszczony w naszym Kościele, a szczególnie silny był na Kresach Wschodnich. – A dzisiaj, kiedy kapłan przychodzi do domu, to czasem trudno zauważyć znak krzyża świętego. To tak jak byśmy przychodzili do domów osób, które nic nie wiedzą o swojej wierze, które kompletnie zatracają dziedzictwo swoich przodków – podkreślał ks. Kopij. Ubolewał nad tłumaczeniem, że święte wizerunki nie mają miejsca w naszych domach, bo nie pasują do wyposażenia, tapety itp.
– Wnuk Stanisława Jabłonowskiego buduje nowy kościół a jego żona Teresa sprawia srebrne sukienki i korony w dowód wdzięczności Matce Bożej za wszystkie łaski, które wówczas już na terenie Mariampola się dokonywały i były spisywane. Doprowadziło to w 1737 r. do specjalnego dekretu komisji biskupiej, która zaliczyła ten obraz do wizerunków cudownych, wyjątkowych. To też dla nas lekcja historii, że na terenie Wrocławia, które przecież było miastem stricte protestanckim, doszło do tego, że po wojnie stało się miejscem, do którego spłynęło tak wiele cudownych wizerunków. Warto wrócić do tych tradycji i tych miejsc, m.in. do Matki Bożej Na Piasku, aby na nowo prosić Maryję, której wielka piecza nad narodem polskim się nie skończy – zachęcał kapłan i dziękował za szczególny dar przyjęcia przez parafię wizerunku Matki Bożej Mariampolskiej, Hetmańskiej, Zwycięskiej. – Starajmy się w tych dniach powierzyć Jej nie tylko te nasze intencje, które nosimy w sercu, nie tylko te indywidualne, ale w modlitwach pomyślmy również o naszej Ojczyźnie, o naszym narodzie, aby nie zatracił wiary i dokonań naszych przodków – prosił ks. Kopij.
Po Eucharystii miało miejsce comiesięczne spotkanie synodalne i czuwanie grup parafialnych na modlitwie przed obrazem. Peregrynacja w parafii potrwa do 6 grudnia.