Reklama

Mur kłamstwa kiedyś runie

Niedziela Ogólnopolska 19/2012, str. 40-41

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WIESŁAWA LEWANDOWSKA: - Zaproponowana przez PiS uchwała w sprawie zwrotu przez Rosję wraku prezydenckiego TU 154 M została przez Sejm odrzucona i sromotnie skrytykowana przez polityków partii rządzącej. Jakie są jeszcze możliwości wywierania presji na polski rząd, aby aktywniej działał w sprawie wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej? Co dalej, Panie Pośle?

POSEŁ ANTONI MACIEREWICZ: - Badania zespołu parlamentarnego, który kończy właśnie prace nad rekonstrukcją ostatnich przed katastrofą sekund lotu, będą trwać do skutku. Powstał już raport dr. inż. Grzegorza Szuladzińskiego, właściciela cenionej w świecie australijskiej firmy Analytical Service. Przedstawiona w raporcie hipoteza jest bardzo wiarygodna, dobrze osadzona w materiale dowodowym, oparta na wielostronnych badaniach. Musi być jeszcze potwierdzona, a wiadomo, że istotne dla jej zweryfikowania mogą okazać się np. wyniki badań chemiczno-fizycznych wraku samolotu.

- Co nowego przynosi raport dr. Szuladzińskiego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Raport potwierdza, że do katastrofy doszło na skutek dwóch wstrząsów, i uzupełnia wcześniejsze ustalenia prof. Nowaczyka i prof. Biniendy. Ustala, że wstrząsy spowodowane zostały eksplozjami, z których pierwsza miała miejsce na lewym skrzydle i doprowadziła do urwania tegoż skrzydła na długości 6 m. Druga - u nasady skrzydła, w centropłacie - doprowadziła do ostatecznego rozpadu samolotu.

- Skąd pewność, że przyczyną wstrząsów, wcześniej zdiagnozowanych przez profesorów Nowaczyka i Biniendę, były właśnie eksplozje?

- Podkreślam, jest to wciąż hipoteza, jednak skrupulatnie i wielokrotnie sprawdzana w różnych laboratoriach oraz pracowniach i przez kilku uczonych...

-... których kompetencje będą, jak to dotąd bywało, natychmiast podważane przez tzw. prawdziwe autorytety.

- Niestety, taki jest los ekspertów zespołu sejmowego. Mimo tego, wykonujemy mrówczą pracę i staramy się badać dosłownie wszystko, co można i co powinno się badać. Nie zdziwimy się, gdy ktoś będzie odrzucał hipotezę dr. Szuladzińskiego i wyniki badań jego firmy. Powiem tylko, że Analytical Service od 35 lat zajmuje się analizą rozpadu wielkich konstrukcji stalowych, w tym także w wyniku eksplozji, a raport smoleński jest 456. w jego dorobku. Jeśli jednak ktoś zechce kwestionować tezy tego raportu, to prosimy o wykazanie i naukowe uzasadnienie błędów. Bo jak dotąd, zamiast merytorycznych zarzutów spotykamy się tylko z oszczerstwami. Prosimy o alternatywne rozwiązania, oparte na rzetelnych badaniach.

- W przekonaniu wielu osób właściwe, poprawne rozwiązania już dawno zostały podane...

- Takie, że bezpośrednią przyczyną katastrofy jest smoleńska brzoza, o którą zawadził samolot. My udowodniliśmy, że samolot przeleciał kilka metrów nad drzewem. Badania wykazały, że nawet gdyby w nią uderzył, to by ją przeciął bez istotnej szkody dla konstrukcji skrzydła!

- Czy w związku z raportem Szuladzińskiego można z większym prawdopodobieństwem dopuszczać, iż przyczyną katastrofy było działanie osób trzecich, zamach? Właśnie za te sugestie raport może zostać wyśmiany...

- Od samego początku bardzo wiele osób - narażając się na kpiny - skłaniało się ku tej właśnie wersji wydarzeń. Można w to wątpić, ale obowiązkiem wszystkich śledczych, aparatu państwowego, jest przede wszystkim weryfikacja tezy o zamachu. To jest konieczne w takich okolicznościach, w jakich zginął Prezydent i elita kraju. Cała polityka, a nawet istnienie państwa zależne są od weryfikacji tej tezy. Tymczasem premier Tusk i prezydent Komorowski nakazali odrzucenie takiej wersji wydarzeń. To może oznaczać tylko jedno: oni sądzą, że tak właśnie się stało, i natychmiast skapitulowali. Dlatego rząd zaczął usilnie zwalczać wszelkie możliwości badania hipotezy zamachu... Zespół parlamentarny nie formułuje jednak ogólnych ustaleń, stara się tylko badać fakt po fakcie i krok po kroku przybliżać się do poznania prawdy.

- Jak dr Szuladziński buduje i uzasadnia hipotezę eksplozji?

- Raport ten nie powstałby, gdybyśmy nie dysponowali analizą zapisów skrzynki parametrów lotu, które obiektywnie odnotowują, że w powietrzu doszło do dwóch wielkich wstrząsów. Dr Szuladziński, formułując swą hipotezę eksplozji, oparł się na analizie rozrzutu i kształtu szczątków. Skoro szczątki były rozrzucone na powierzchni blisko 10 tys. m2, skoro samolot rozpadł się na kilka dużych i tysiące drobnych części, to przyczyną tego mogła być tylko eksplozja. Wiemy z badań zapisów parametrów lotu, przeprowadzonych przez profesorów Nowaczyka i Biniendę, że w ostatnich sekundach doszło do dwóch silnych wstrząsów. Jest też kwestia kształtu szczątków, zwłaszcza głównej, tylnej części kadłuba, który leży przewrócony spodem do góry z wywiniętymi na zewnątrz bocznymi burtami. A wreszcie - mało znany fakt, że o ile tylna część samolotu leży odwrócona o 180 stopni, to przednia spadła na ziemię kołami do dołu... Są też relacje i zeznania; zespół przeanalizował zeznania siedemnastu "nausznych" świadków katastrofy. Pilot polskiego JAK-a, który wylądował pół godziny wcześniej, mówi, że usłyszał charakterystyczny ryk silników po otwarciu przepustnicy, co oznaczało odchodzenie na drugi krąg, "...a po kilku sekundach nastąpiły trzaski, huki, detonacje, głos milknącego silnika, cisza...". Materiałów dowodowych bezspornie wskazujących na fakt, że do rozpadu samolotu doszło w powietrzu na skutek detonacji, a nie w momencie uderzenia o ziemię, jest bardzo dużo. Stwierdziła to także (sic!) prokuratura wojskowa w swoim komunikacie z lipca 2011 r.!

- Na podstawie jakich danych analizowano rozrzut szczątków samolotu?

- Dysponujemy zdjęciami satelitarnymi, zdjęciami z paralotni oraz zdjęciami zrobionymi jeszcze 10 kwietnia z odlatującego JAK-a. Posiadamy tysiące zdjęć. Na ich podstawie można było ustalić zakres rozrzutu szczątków. Jak już mówiłem, zrobiliśmy to, co bezwzględnie powinna zrobić prokuratura, czyli odtworzyliśmy kształt wraku w momencie, kiedy się rozpadał. To nieprawdopodobnie żmudne zadanie - prace nad nim trwały nieprzerwanie prawie półtora roku.

- Czy można już spekulować, co było przyczyną tych eksplozji?

- To wymaga dalszych skrupulatnych badań, ale aby sformułować wiarygodne hipotezy, potrzeba już naprawdę niewiele czasu. Wstępnie uznajemy, że skrzydło zostało rozerwane na skutek uderzenia zewnętrznego, ale eksplozja w centropłacie miała swoje źródło wewnętrzne.

- Powiało prawdziwą grozą, Panie Pośle! Zespół sejmowy i współpracujący z nim ludzie wciąż są tajemniczy, jakby działali w podziemiu... Dlaczego?

- Ci, którzy wykonują dla nas tę mrówczą pracę, muszą być bardzo dyskretni z obawy o własne bezpieczeństwo. Narażeni są też na bezwzględne ataki ze strony polskich mediów. Taka jest prawda. Badanie tej katastrofy, a zwłaszcza dociekliwość w tej kwestii, może wiązać się z ryzykiem.

- Hipoteza zamachu staje się coraz bardziej prawdopodobna? Prezes Kaczyński mówi o tym prawdopodobieństwie już dość otwarcie.

- Pan Prezes jest uprawniony do formułowania takich tez. Jeśli o mnie chodzi, to staram się, ze względu na przydzieloną mi funkcję szefa sejmowego zespołu, nie wykraczać poza referowanie zweryfikowanych wyników badań - nawet wtedy, kiedy dana hipoteza sama się narzuca. Mogę jednak z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że nie ma żadnej innej wiarygodnej hipotezy przebiegu wydarzeń, jak eksplozja w samolocie, która doprowadziła do jego zniszczenia. Teraz trzeba tylko zbadać jej naturę i próbować ustalić sprawców... Jeśli bowiem nie słynna brzoza doprowadziła do katastrofy, to co?

- Ostatnie sondaże podają, że trzy czwarte Polaków nie wierzy w zamach, podtrzymywana jest też opinia, że normalni ludzie są zmęczeni "Smoleńskiem" i tylko nienormalny "lud smoleński" fanatycznie neguje spokój rządu...

- A jednak jeszcze większa liczba polskich obywateli żąda, aby wrak samolotu wrócił jak najszybciej do Polski. Gdy chodzi o wiarę w zamach, warto o tym porozmawiać dopiero po wnikliwej lekturze raportu dr. Szuladzińskiego, po analizie przedstawionych w nim argumentów. Merytoryczna dyskusja będzie możliwa wtedy, gdy ta wiedza dotrze do społeczeństwa, gdy zapoznają się z nią uczeni i specjaliści. Teraz oferuje się społeczeństwu sondaże poprzedzone lawiną inwektyw, kpin i propagandą mającą z góry przekreślić lub zdeprecjonować wyniki naukowych badań. Chodzi także o to, by ludzi angażujących się w badanie przyczyn tragedii smoleńskiej emocjonalnie zdyskredytować w oczach opinii, naznaczyć, wykluczyć z racjonalnie myślącego społeczeństwa. A my chcemy tylko dojść do prawdy. I mam nadzieję, że ogromnej większości Polaków - mimo narzucanych im schematów myślenia - chodzi także o to samo.

- Czy chcemy tego, czy nie, katastrofa smoleńska jest sprawą polityczną. I nie od większości Polaków, ale od większości politycznej wszystko zależy.

Reklama

- I tak, i nie. W ciągu ostatnich dwóch lat odbyły się w Sejmie dwa kluczowe głosowania związane z tą sprawą. Pierwsze - na przełomie kwietnia i maja 2010 r. - w sprawie wniosku o zwrócenie się do Rosji o przejęcie przynajmniej części postępowania wyjaśniającego. Było to, jak wiadomo, zgodne z prawem międzynarodowym, a wpływ polskiej strony na bieg śledztwa był w zasięgu ręki. Wtedy jednak PO głosowała: chcemy Barabasza! Nie chcemy tego śledztwa, niech robi to Rosja! Mówiono nawet o zaufaniu do kompetencji rosyjskich śledczych... Dzisiaj, gdy przyszło do głosowania, czy wrak i niszczone na naszych oczach dowody mają wrócić do Polski, Platforma znowu powiedziała swoje: nie! Parafrazując to, co z mównicy sejmowej rzucił Donald Tusk, naprawdę lepiej by było się nie urodzić, niż współuczestniczyć w takiej hańbie. Z drugiej jednak strony, jeśli mimo takich działań politycznych premiera Tuska i rządu społeczeństwo pozna wyniki badań, a władza nadal będzie trzymała się absurdalnej tezy o brzozie - to ludzie się od nich odwrócą i mur kłamstwa runie.

- A tymczasem mamy już smoleńską wojnę, Panie Pośle? Padają ostre słowa i jeszcze ostrzejsze oskarżenia pod Pana adresem...

- Moja wypowiedź na spotkaniu w Krośnie odnosiła się do obowiązku szefów służb specjalnych, którzy bezwzględnie i natychmiast powinni zająć się weryfikacją hipotezy zamachu. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego wielu polityków i dziennikarzy uważa tak oczywiste działania za naganne i czyni z tego zarzut. W Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Izraelu zostałyby one bezzwłocznie podjęte, a zaniechania w tej sprawie zdyskwalifikowałyby odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa urzędników i funkcjonariuszy. Zaraz po pierwszych histerycznych atakach w związku z moją wypowiedzią na konferencji prasowej w Sejmie zacytowałem pełne sformułowanie dotyczące tej sprawy - przywoływane przez TVN zdania o wojnie zostały, oczywiście, wyrwane z kontekstu - ale ani Polska Agencja Prasowa, ani będący tam dziennikarze nie zacytowali w całości zmanipulowanej wcześniej wypowiedzi i nie odnieśli się do rzeczywistego jej sensu. Jak już powiedziałem, państwo polskie 10 kwietnia 2010 r., po stracie całej elity związanej z wojskiem i systemem bezpieczeństwa, znalazło się w stanie najwyższego zagrożenia. To premier, uzasadniając swoją decyzję oddania śledztwa w ręce rosyjskie, stosował retorykę wojenną i dramatycznym głosem zadawał pytanie: "Czy lepiej znać prawdę i nie mieć wojny, czy nie znać prawdy i mieć wojnę". A jednocześnie oskarżał PiS, że żądając uczciwego wyjaśnienia przyczyn tragedii, dąży do wojny z Rosją... Argumentacji tej użyto, by odrzucić uchwałę PiS domagającą się przejęcia postępowania; dziś w ten sam sposób uzasadnia się tchórzliwą odmowę głosowania w Sejmie wniosku w sprawie zwrotu wciąż pozostającego w Rosji głównego dowodu - wraku samolotu.

- Dlaczego prace Zespołu parlamentarnego budzą dziś tyle emocji?

- Może dlatego, że premier Tusk wie, iż nie ma żadnych merytorycznych argumentów obalających wyniki ekspertyz zespołu parlamentarnego. Boi się merytorycznej dyskusji, której chcą naukowcy. Domaga się jej prof. dr hab. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, i prof. dr hab. Marek Żylicz z komisji Millera. Uważają, że trzeba powołać międzynarodową komisję lub też włączyć do badań państwowych ekspertów naszego zespołu. Premier Tusk zatrwożył się, że może zostać sam - mnoży więc inwektywy, straszy prokuratorem, a nawet utożsamia dążenie do prawdy z wypowiedzeniem wojny. W przeszłości robili tak komuniści, bo twierdzili, że domaganie się prawdy o Katyniu naraża Polskę na inwazję sowiecką... Taka propaganda już od dawna nie jest skuteczna, a premier Tusk, chowając się za Putinem, pokazuje tylko swoją bezsilność...

- Panie Pośle, a ma Pan jeszcze nadzieję, że smoleński wrak kiedyś zostanie Polsce zwrócony, że poznamy całą prawdę o katastrofie smoleńskiej?

- Tak, jestem o tym przekonany. Stanowisko rosyjskie zależy od Władimira Putina i od skali nacisku ze strony rządu polskiego oraz wspólnoty międzynarodowej. Tu także wzorem jest sprawa zbrodni katyńskiej. Gdy Polska zaczęła zdecydowanie domagać się ujawnienia prawdy i potępienia ludobójstwa, to prezydent Jelcyn to uczynił, a premier Czernomyrdin (o czym nie chce się pamiętać) jako pierwszy rosyjski premier złożył kwiaty na katyńskich grobach. Premier Donald Tusk podczas rozmów z Putinem zrezygnował z żądania uznania zbrodni katyńskiej za ludobójstwo - Rosjanie natychmiast zaczęli demonstracyjnie lekceważyć wszystkie polskie wnioski w sprawie katyńskiej. Tak samo jest w sprawie smoleńskiej. Przez pierwsze dwa, trzy dni po katastrofie Rosjanie obawiali się, że będziemy domagać się respektowania naszych praw i prowadzenia postępowania zgodnie z Porozumieniem z 1993 r. Akceptowali nieomal wszystko; zgodzili się na wspólne śledztwo, wspólne badanie wraku i czarnych skrzynek. Gdy przyjęliśmy tzw. załącznik 13 do Konwencji z Chicago - dobra wola zniknęła i powróciła wielkoruska arogancja. Tak więc wszystko może się w ciągu jednego dnia zmienić. Trzeba pamiętać, że podobna tragedia nie miała precedensu w dziejach świata. I tylko nasza determinacja i bezkompromisowe stanowisko doprowadzi do jej wyjaśnienia.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ikona Nawiedzenia zawitała do parafii w Białej

17 kwietnia był kolejnym dniem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Tym razem Ikona Nawiedzenia trafiła do Białej koło Wielunia, gdzie została przywitana przez bp. Andrzeja Przybylskiego, bp. Jana Wątrobę oraz całą wspólnotę parafialną i zaproszonych gości.

Karol Porwich / Niedziela

CZYTAJ DALEJ

Papież na Forum Chrześcijańskie w Ghanie: potrzeba wspólnego świadectwa

2024-04-18 16:52

[ TEMATY ]

papież

forum

Ghana

PAP/ETTORE FERRARI

Jedność jest niezbędnym elementem do przyjęcia wizji Królestwa Bożego. Dlatego też istnieje nieodłączna więź między ekumenizmem a misją chrześcijańską. Papież Franciszek pisze o tym w przesłaniu na IV Światowe Zgromadzenie Globalnego Forum Chrześcijańskiego. Wydarzenie odbywa się w stolicy Ghany.

To ogólnoświatowe przedsięwzięcie ekumeniczne jest współtworzone przez chrześcijan wszystkich wyznań. Zostało zapoczątkowane w 1998 roku. Ma swoje lokalne odpowiedniki w wielu krajach świata. W Polsce jest nim Polskie Forum Chrześcijańskie.

CZYTAJ DALEJ

Peregrynacja relikwii bł. Rodziny Ulmów

2024-04-19 10:33

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Już jutro rozpocznie się w naszej diecezji peregrynacja relikwii bł. rodziny Ulmów, która przebiegać będzie pod hasłem „Rodzina drogą do świętości”.

Relikwie nawiedzą sześć rejonów duszpasterskich w następującym porządku: rejon tarnobrzeski, stalowowolski, janowski, sandomierski, staszowsko-świętokrzyski oraz ostrowiecki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję