Katarzyna Peroń mówiła o tym, w jaki sposób słowo Boże zadziałało w jej życiu. – Doświadczanie słowa Bożego w bardzo mocny sposób poruszyło moje serce od samego początku. To stawanie w Jego obecności i poznawanie, jaki jest Bóg, jaki jest dla mnie, dla mojego życia to najważniejsza rzecz, która się dzieje w moim życiu. Jestem żoną, mamą dwóch dorosłych córek i 9-letniego syna a od niedawna babcią – mówiła p. Katarzyna. Podkreśliła, że codzienne czytanie słowa doprowadziło ją do bliższego poznania Pana Boga. – Pan Bóg zachwycił mnie sobą, swoją życzliwością, dobrocią, pokazał jakim jest Bogiem, objawił mi swoje Imię. Chodzi o to, że jest Bogiem bliskim, życzliwym, opiekunem. Pokazał, że jest Osobą i że te codzienne spotkania były spotkaniami z Osobą żywą – podkreślała p. Katarzyna i dodała: – Dzięki słowu Bożemu odzyskałam pokój serca. Cztery lata temu byłam w zupełnie innym miejscu w swoim życiu osobistym i rodzinnym. Dużo się zmieniło, choć też trudne rzeczy się wydarzyły. I mimo że te trudy były, Pan pozwolił zachować pokój. Szalom to jest coś niezwykłego, czego mogę dziś doświadczać.
Reklama
Swoim świadectwem podzielił się również Jakub Piechnik, podkreślając, że codzienne spotkanie ze słowem Bożym podtrzymało jego wiarę. – Ten projekt zaczął się tuż przed pandemią i mam w sercu wielką pewność, że to było trochę prorocze. Trwałem ze „Słowem blisko Ciebie”, kiedy nie potrafiłem otworzyć ust, nie potrafiłem się modlić, byłem zdruzgotany. I czasami czytanie słowa to była moja jedyna modlitwa, np. wieczorem, byleby przeczytać, nie odpaść. Ale to podtrzymało moją wiarę – dzielił się Kuba zaznaczając, że doświadczenie skuteczności słowa Bożego przełożyło się następnie na powstawanie pieśni. – W tych pieśniach wylałem część moich modlitw, które nieraz były trudne, ale „Słowo blisko Ciebie” pomagało mi je uchwycić. W tym czasie były protesty (związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego na temat aborcji - przyp. redakcji), bolało mnie to, co się działo wokół Kościoła, ale byłem pewien, że Pan ma plan i że Jego ręka nie jest za krótka i On sobie z tym poradzi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Państwo Joanna i Piotr z warszawskiego oddziału wspólnoty Hallelu Jah dali świadectwo jak słowo Boże pomogło przetrwać kryzys. – Dla nas projekt „Słowo blisko Ciebie” był pomocą w takich trudnych momentach naszego życia. Po rozpoczęciu projektu wybuchła epidemia i zostaliśmy zamknięci w domu z piątką naszych nastolatków. Pierwszy moment był do zniesienia, a potem było coraz trudniej. Protesty dotyczące aborcji odczuwaliśmy w naszym domu bardzo mocno, ze względu na poglądy naszych dzieci. Różnica stanowisk była bardzo widoczna. A ponieważ byliśmy zamknięci na małej przestrzeni, nie bardzo można było „odpocząć od siebie”, zwentylować emocji. W pewnym momencie nasz dom podzielił się na kobiety i mężczyzn, pomiędzy którymi wyrosła granica. Ja, jako matka, próbowałam biegać pomiędzy stronami i jakoś scalać. Ale im bardziej próbowałam, tym było gorzej. Doprowadziło to do dużego kryzysu między nami jako małżonkami. Mąż stał na stanowisku, że trzeba być prawdziwym, wiernym i mówić, co się myśli. Ja widziałam dzieci, które błądzą, chciałam je przytulić, powiedzieć, że je kocham, mimo że się nie zgadzamy z ich poglądami. Powstała między nami rysa. Mieliśmy inne stanowiska, a chcieliśmy być razem. To, co nas ratowało, to że codziennie wieczorem stawaliśmy razem do „Słowa blisko Ciebie”. To była rzecz obowiązkowa, niezmienna. Nawet jeśli pojawiały się nieporozumienie, nieodzywanie się do siebie, kłótnie, to ten rytuał wszedł w naszą wieczorną modlitwę: stawanie razem przy tym słowie i słuchanie go. To było coś, co nas jednoczyło, choć czasami serce chciałoby inaczej. Były posłuszeństwo, wytrwałość, wierność. Mam przekonanie, że to uratowało nasze małżeństwo. Jak już nas wypuścili, poszliśmy na terapię rodzinną i teraz jesteśmy całkiem dogadani z trójką dorosłych dzieci i dwójką nastolatków – dzieliła się Joanna, podkreślając, że Pan Bóg miał w tym ważny moment. Szczególnie bliski stał się wówczas fragment biblijny z Psalmu 1 o drzewie zasadzonym nad strumieniem wód, które przynosi owoc w swoim czasie.
– Dla mnie niesie on nadzieję, że nawet jeśli jako rodzice stajemy wobec sytuacji, iż nasze dzieci nie wybierają tego, czego chcemy, to w swoim czasie Pan Bóg ich przyprowadzi, odnajdzie. To, co ja mogę zrobić jako rodzic, to nad tą rzeką dać się zasadzić, czerpać ze słowa, które jest źródłem, żeby mieć nadzieję i wiarę w to, że tak się wydarzy – mówiła Joanna.
– Chciałem podkreślić, że „Słowo blisko Ciebie” przez te cztery lata było dla nas przestrzenią spotkania, takiego regularnego spotkania z żywym Bogiem. I to było bardzo budujące i wartościowe – mówił Piotr, podkreślając wartość didaskaliów w czytaniu słowa.
– Kiedy usłyszałem o tym dziele, poczułem radość, że będzie dodatkowa motywacja, by przeczytać od „a” do „z” całe Pismo Święte (…) Od początku miałem też w sercu pragnienie, by do tego zachęcić inne osoby. Jest moją radością, że dołączyli do nas moi rodzice – dzielił się Tomasz Solski, podkreślając wspólnotowy wymiar czytania i opowiadał o tym, jak projekt rozprzestrzenił się w jego parafii, jak spowodował zaprzyjaźnienie się ze słowem Bożym i zmienił podejście do wielu spraw.
– W wymiarze małżeńskim to była wspólna droga z moją kochaną żoną. Stworzyliśmy małżeński namiot spotkania w naszej sypialni. To był ostatni punkt dnia przed zaśnięciem. Technicznie wyglądało to tak, że po naszych modlitwach, wspólnych czy indywidualnych, czytałem rozdział przewidziany na dany dzień, a potem rozbudowane objaśnienia. Okazywało się, że moja kochana żona przy końcu tych wyjaśnień już czasem spała. Ale odkryłem, jak niesamowite jest to, że ostatnie słowa, jakie w danym dniu słyszała, to były słowa Boga, płynące z Pisma Świętego. Zaś ostatnie słowa, które moje oczy widziały i moje usta czytały w danym dniu, to były słowa z Biblii. Czytałem te objaśnienia do końca szeptem, żeby jej nie zbudzić, całowałem Pismo Święte, odkładałem i zasypiałem. Od kilkunastu lat nie mamy w sypialni żadnych elektronicznych rzeczy, typu telefon, tablet czy komputer. Polecam to każdemu, aby trzymać to z daleka. To jest kluczowe odkrycie, że ważne jest nie tylko, czym żyjemy przez cały dzień, ale i czym żyjemy przed zaśnięciem. Warto słowem Bożym zaczynać dzień, żyć nim w czasie Eucharystii, w ciągu dnia, ale tak też kończyć dzień, żeby potem nie było już niczego innego – dzielił się Tomasz i podkreślił, że po zakończeniu projektu postanowili z żoną powrócić do namiotu i kontynuować regularną biblijną lekturę przed snem.
https://wroclaw.niedziela.pl/artykul/98411/Swietowanie-ze-slowem-Bozym