Reklama

COPYRIGHT w globalnej wiosce

Żyjemy w czasach, gdy niemal każdą informację można znaleźć w Internecie. Szukamy, sprawdzamy, rozmawiamy, kupujemy, sprzedajemy, uczymy się języków obcych. Non stop jesteśmy ze światem na czacie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Korzystając z dobrodziejstwa Internetu, używamy zamieszczone tam treści, nie zastanawiając się nad tym, czy ich autorzy wyrazili na to zgodę czy też nie. Większość z nas zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z tego, czy działa legalnie czy już nie. Mowa tu oczywiście o respektowaniu praw autorskich, które, choć znane na całym świecie, w całej globalnej wiosce są regularnie łamane. Czy może być inaczej?

Najkrócej mówiąc, prawo autorskie ma na celu ochronę praw autora dzieła. Dziełem jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, bez względu na postać w jakiej został ustalony, swoją wartość, przeznaczenie i sposób wyrażenia. Ustawa „prawo autorskie” mówi o autorskich prawach osobistych i majątkowych. Chodzi więc o to, aby twórca dzieła, miał zagwarantowane w szczególności prawo autorstwa utworu, oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania go anonimowo, nienaruszalność treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania, decydowania o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności, oraz nadzoru nad sposobem korzystania z utworu. To właśnie twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania z utworu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zasada jest niezmienna - tylko właścicielowi przysługuje całość praw do swojej własności, chyba, że sam zdecyduje inaczej. Łatwiej nam zaakceptować wskazaną regułę, jeśli jesteśmy po stronie właściciela. Zdecydowanie gorzej to wygląda, jeśli spoglądamy na nią od strony użytkownika. Któż z nas nie zadawał sobie pytania o reguły korzystania z cudzych dzieł. Tekst pisany - wiadomo - cudzysłów i namiary na źródło. Sytuacja komplikuje się przy korzystaniu z utworów muzycznych czy filmowych. Najczęściej zamykamy wątpliwości stwierdzeniem, że ich upublicznienie jest równoznaczne z uregulowaniem praw twórców. W końcu to nie jest sprawa szeregowego Kowalskiego tylko samozwańczych „dobroczyńców”, którzy udostępniają nam informacje, muzykę, filmy etc. I tak faktycznie mogłoby być. Rzeczywistość jednak weryfikuje tę tezę negatywnie. Jeśli uważnie czytamy regulaminy portali internetowych, to musimy dojść do wniosku, że pozostawiają sporo do życzenia w kwestii praw autorskich. Nie brak również wśród nas zwolenników opcji „na biednego misia”. Jesteśmy nim oczywiście my sami, niedofinansowani, regularnie grabieni przez innych. Zatem, skoro tak nas los doświadczył, błyskawicznie usprawiedliwiamy się sami przed sobą, łupiąc tych czy innych krwiopijców, którzy i tak się na nas odkują przy produkcji kolejnego bestselleru.

Reklama

I właściwie koło się zamyka. Chcę mieć, to szukam, a gdy znajduję, to biorę, często nawet nie zastanawiając się czy mogę i czy jest mi to faktycznie potrzebne. W poszukiwaniach zapominamy o tym, że za pracę należy się wynagrodzenie. To takie podziękowanie, które ma konkretną formę. Szkoda, że nie zawsze możemy jej sprostać, ale czy zawsze musimy mieć wszystko, czego tylko zapragniemy?

Pamiętajmy, że prawo autorskie zezwala użytkownikowi na nieodpłatne korzystanie z już rozpowszechnionego utworu, bez zezwolenia twórcy w zakresie tzw. własnego użytku osobistego. Cytując ustawodawcę „zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego”.

Reasumując, czy prawdziwa jest teza, że wszyscy jesteśmy piratami? Właściwie każdy z nas musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki jest jego udział w tym powszechnym procederze. Czasami nie mamy takiej świadomości, czasami naginamy zasady, a czasami całkiem świadomie je łamiemy. Pamiętajmy, że cel nie uświęca środków, a piractwo jest kradzieżą. Nawet pod płaszczykiem szczytnych haseł. Jedno mnie tylko napawa nadzieją, że wielu z nas świadomie mówi piractwu: NIE! Bynajmniej nie z powodu strachu przez karą, która jest konsekwencją naruszeń cudzych dóbr. Jeśli mnie nie stać na pójście do kina, a bilety faktycznie nie są tanie, nie muszę oglądać na portalach, które tylko stwarzają pozór uczciwości/legalności. Bo w końcu, czy twórcy filmu, którzy zainwestowali spore pieniądze, udostępniają za go free w tym samym czasie, kiedy film wchodzi na ekrany kin? Logika przydaje się w życiu, również wtedy, kiedy staje się dla nas wyzwaniem, aby w globalnej wiosce rozświetlonej miliardami świateł nie zabrakło oliwy w mojej lampie.

Zatem, „drogi Janosiku, który męczysz się trzymając w dłoniach włączoną kamerę w czasie emisji kinowej, a potem udostępniasz w sieci efekt swego procederu, błędnie mniemając, iż jesteś dobroczyńcą ludzkości… Nie skorzystam. Nie muszę mieć wszystkiego, bo mam CEL!”. Zachęcam do ciągłego wybierania.

(1) Ustawa z dn. 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych tekst jednolity Dz. U. z 2006 r., Nr 90, poz. 631 z późn. zm.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czas wzrastania

Jest już wiosna! Głupio będzie, jeśli rośliny przegonią nas we wzrastaniu. Drzewa, kwiaty i trawy mają takie tempo wzrostu, że tylko patrzeć jak zakwitną i będą owocować. A przecież Bóg powołał nas do tego, „abyśmy owoc przynosili”. To nasze podstawowe powołanie. Jesteśmy powołani do wzrostu, a nie do stabilizacji. Ziarno posiane w ziemię nie może się w niej beztrosko zadomowić jak w ciepłym gniazdku, stać się konsumentem wszystkiego, dla tycia we własnej skorupie. Ono musi umierać, żeby przynosić owoc. Przebijać własną stagnację, żeby wybić się w roślinę, przestać się oglądać na siebie, żeby zbliżać się do słońca. Być może pod ziemią jest ciemno, ale w miarę bezpiecznie. Ryzyko wzrostu to odwaga wychylenia się ponad ziemię, ku niebu, za cenę bycia targanym przez wiatr, uderzanym przez burze, deptanym przez przypadkowych przechodniów. Bóg jest Panem naszego wzrostu. Jezus jest tym, który zstępuje pod ziemię, żeby umacniać nasze korzenie. Ojciec jest w niebie, żeby nas przyciągać ku Sobie. A Duch Święty prowadzi nas przez Jezusa do Ojca, jak roślinę, dla której jednakowo ważne są zarówno korzenie jak i owoce.

CZYTAJ DALEJ

Bóg pragnie naszego zbawienia

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 12, 44-50.

Środa, 24 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję