Reklama

Niedziela Lubelska

Serce diecezji

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Metropolitalne Seminarium Duchowne, które w bieżącym roku przeżywa jubileusz 300-lecia istnienia, zajmuje znaczące miejsce w historii Kościoła i Lublina.

Jak podkreśla rektor seminarium ks. Marek Słomka, cały 2014 r. będzie dziękczynieniem i przypomnieniem pięknych dziejów tej niezwykłej placówki edukacyjno-wychowawczej. Centralne uroczystości odbędą się 25 października, a rok jubileuszowy zakończy się Mszą św. 22 grudnia. W związku z rocznicą zaplanowano szereg wydarzeń, mających na celu przybliżenie mieszkańcom miasta i regionu tego ważnego miejsca formacji przyszłych kapłanów. Do nich należą „stacje jubileuszowe”, poświęcone wspólnotom współpracującym z lubelskim seminarium, m.in. siostrom służkom czy Towarzystwu Przyjaciół Seminarium. Można też zwiedzać Muzeum Starodruków i Sztuki Sakralnej (z unikalnym Mszałem z Kraśnika z ok. 1400 r.).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wśród wielu inicjatyw niezwykle cenną propozycją są ogólnodostępne Msze św. w kościele seminaryjnym pw. Przemienienia Pańskiego w każdą niedzielę o godz. 11.30. Dzięki papieżowi Franciszkowi kościół otrzymał przywilej odpustu zupełnego za udział w Mszy św. przez cały 2014 r. Pierwsza taka Msza św. odprawiona została 19 stycznia w intencji dobrodziejów i członków Towarzystwa Przyjaciół Seminarium. Przybyło na nią tak wielu wiernych, że z trudem mieszczono się w kościele. Były też siostry zakonne, które przeżywały swój dzień skupienia. Eucharystii przewodniczył ojciec duchowny ks. Andrzej Krasowski, który w homilii mówił o znaczeniu chrztu św. dla każdego katolika. Przypomniał słowa Ojca Świętego Franciszka, który 8 stycznia na audiencji środowej dał polecenie przypomnienia sobie własnej daty chrztu św.

Po Mszy św. jej uczestnicy przeszli do refektarza, gdzie w serdecznej atmosferze odbyło się spotkanie opłatkowe członków Towarzystwa Przyjaciół Seminarium z udziałem dzieci ze scholi „Promyczki” wraz z rodzicami i organistką Małgorzatą Źróbek z parafii w Konopnicy. Ks. Marek Słomka dziękował członkom towarzystwa, którzy codziennie modlą się w intencji seminarium, traktując je jako serce diecezji i pragną, by formacja kapłanów była jak najlepsza. Dziękował też za ofiary materialne, będące ważną częścią wsparcia dla najbardziej potrzebujących alumnów. Rektor wspomniał, że codziennie społeczność seminarium modli się za członków towarzystwa, a w każdy poniedziałek w kaplicy odprawiana jest dziękczynna Msza św. w ich intencji, natomiast we wtorki w intencji wszystkich pozostałych dobrodziejów.

2014-01-30 09:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Uroczystości rocznicowe w Węglińcu

Niedziela legnicka 40/2016, str. 1

[ TEMATY ]

jubileusz

miasto

Urząd Miasta i Gminy Węgliniec

Tablicę informacyjną odsłonił m.in. bp M. Mendyk i ks. P. Słyszko

Tablicę informacyjną odsłonił m.in. bp M. Mendyk i ks. P. Słyszko

W Węglińcu odbyły się uroczystości związane z 50. rocznicą nadania praw miejskich. Jubileusz ten połączono z uczczeniem zasłużonego dla Węglińca duszpasterza ks. prał. Bronisława Maślanki

Uroczystości rocznicowe odbyły się 17 września, a rozpoczęła je Msza św. sprawowana w miejscowym kościele kolejowym, której przewodniczył bp Marek Mendyk. Uczestniczyli w niej licznie zgromadzeni duchowni, władze samorządowe, goście oraz mieszkańcy Węglińca. Ks. prał. Eugeniusz Jankiewicz przedstawił życiorys oraz zasługi ks. Bronisława Maślanki. Odsłonięta i poświęcona przez bp. Marka Mendyka została również tablica upamiętniająca ks. Bronisława. Ufundowali ją księża – wychowankowie niezapomnianego duszpasterza.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Różaniec - chrześcijańska odpowiedź na zmęczenie świata [Felieton]

2025-10-02 00:29

Adobe Stock

Wśród wielu bolączek współczesnego człowieka jest zmęczenie, przepracowanie, zestresowanie. Człowiek poszukuje ciszy, sensu życia. Jest szeroka oferta dająca człowiekowi to czego szuka. Niektóre z nich tylko pozornie niosą pomoc, a mogą przy okazji siać duże spustoszenie w duszy człowieka. W tym całym poszukiwaniu człowieka dziś niestety przodują kursy mindfulness, aplikacje do medytacji, weekendowe wyjazdy z jogą. Bierze się to, co popularne, a pomija się fakt, że chrześcijaństwo od wieków ma swoją medytację, która nie tylko uspokaja, ale przemienia życie.

Przykre jest to, że wielu katolików nie jest świadoma tego, jak ta modlitwa potrafi działać piękne rzeczy w życiu człowieka. Tymczasem zamiast używać go w praktyce, chowa się go w szufladzie, pomija, lekceważy - tym narzędziem do modlitwy jest różaniec, który nie jest starą dewocją do odklepania, ale żywą modlitwą, w której bije serce Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję