Rzym opłakuje swojego biskupa, narodem, razem z innymi stoi w kolejce, by płakać i modlić się, jak owce bez pasterza, mówił wikariusz generalny diecezji rzymskiej. Wskazał, że w dzisiejszych czasach, „gdy świat płonie, a niewielu ma odwagę głosić Ewangelię, tłumacząc ją na wizję możliwej i realnej przyszłości, ludzkość wygląda jak owce bez pasterza”.
Podkreślił, że „Jezus jest prawdziwym pasterzem historii, która potrzebuje Jego zbawienia, zna ciężar kontynuowania Jego misji, który na każdym z nas spoczywa, zwłaszcza gdy będziemy szukać pierwszego z Jego pasterzy na ziemi”. Zaznaczył, że nie może to być „czas balansowania, taktyk, ostrożności, czas, który wspiera instynkt cofnięcia się lub gorzej - rywalizacji i zawierania sojuszy dla władzy, ale potrzebna jest radykalna gotowość do wejścia w marzenie Boga, powierzone naszym ubogim dłoniom”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przestrzegł przed „mentalnym i duchowym lenistwem, które wiąże nas z formami doświadczenia Boga i praktyk kościelnych znanych w przeszłości i które pragniemy powtarzać bez końca, zdjęci strachem przed tym, co utracimy w związku z niezbędnymi zmianami”.
Reklama
Kard. Reina zauważył, że ludzie uznawali Franciszka za pasterza powszechnego, „a łódź Piotra potrzebuje tej szerokiej żeglugi, która nie ma granic i zaskakuje”. Odwołał się do „licznych procesów reformy życia Kościoła” rozpoczętych przez zmarłego papieża, które „przekraczały granice religijnej przynależności”. „Co będzie ze wszczętymi procesami?” - pytał włoski hierarcha. Według niego „naszym obowiązkiem powinno być rozpoznanie i uporządkowanie tego, co się zaczęło, w świetle tego, czego nasza misja wymaga, w kierunku nowego nieba i nowej ziemi, przystrajając Oblubienicę [Kościół] dla Oblubieńca [Chrystusa]”. Przestrzegł przed ubieraniem Oblubienicy „według światowych obyczajów, kierując się ideologicznymi roszczeniami, które rozdzierają jedność szaty Chrystusa”.
Zaznaczył, że „poszukiwanie pasterza dzisiaj oznacza przede wszystkim szukanie przewodnika, który potrafi poradzić sobie ze strachem przed stratą w obliczu wymagań Ewangelii”. Musimy „poszukiwać pasterza, który ma spojrzenie Jezusa, epifanii Bożego człowieczeństwa w świecie, który ma cechy nieludzkie”. Chodzi o szukanie pasterza, który „potwierdza, że powinniśmy iść razem, łącząc posługi i charyzmaty”, gdyż „jesteśmy ludem Bożym ustanowionym do głoszenia Ewangelii”.
Zaznaczył, że cały Kościół modli się o pasterza, który poprowadzi ich i wesprze „w trudach życia, pośród wątpliwości i sprzeczności”, poprowadzi „pośród śpiewów syren, schlebiających instynktom samoodkupienia”, który „złamie samotność, zbierze odrzuconych, który nie podda się przemocy i będzie miał odwagę, by nie naginać Ewangelii do tragicznych kompromisów strachu, do współudziału ze światowymi logikami, do sojuszy ślepych i głuchych na znaki Ducha Świętego”. Potrzebny jest dobry pasterz, który „zasiewa swoją śmierć, przebaczając wrogom, przedkładając ich zbawienie, zbawienie wszystkich, ponad własne” - podsumował wikariusz generalny diecezji rzymskiej.