Reklama

W habicie do kina

Tolkien na ekranie – Święta przygoda

Niedziela Ogólnopolska 51/2014, str. 65

[ TEMATY ]

film

www.filmweb.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Epickie – przymiotnik, który zrobił ostatnio oszałamiającą karierę, choć wzbudza zapewne jak najbardziej uzasadnioną odrazę polskich językoznawców. Dla tych, którzy nie rozumieją: epickie (inaczej niż dotychczas, czyli „pochodzące z epiki” lub „opisowe”) znaczy od dziś niezapomniane, bohaterskie, majestatyczne, imponująco wielkie. Jest to, oczywiście, kalka z angielskiego słowa „epic”. Chodzi o np. „epic fail”, podchwycone przez internautów i miłośników gier komputerowych, używane w znaczeniu „totalna porażka, wielka wpadka”. Rzecz jasna, obok wyrażenia „epic fail” musiało się pojawić antonimiczne wyrażenie „epic win” – „wielkie, wspaniałe zwycięstwo”. Mamy więc w mediach omawiane przez dziennikarzy epickie wystąpienia, epickie gole, epickie podróże i epickie wspomnienia. Piszę tak rozwlekle o jednym z licznych nadużywanych w polszczyźnie określeń, bo oto po raz pierwszy w życiu muszę – po prostu muszę – użyć wyrazu, którym do tej pory gardziłem. Nie da się bowiem pisać o ostatniej części drugiej trylogii Petera Jacksona inaczej, jak tylko z użyciem tego właśnie obmierzłego dla mnie zwrotu. Nie da się, bo majestatyczność, poziom emocjonalny, ilość wzruszeń i zachwytów, a także kryjąca się za akcją piękna, chrześcijańska myśl autora książki Johna Ronalda Reuela Tolkiena każe mi wreszcie wykrzyczeć: To wszystko jest po prostu EPICKIE!

Czymś zupełnie nowym dla widzów kinowych jest już sam sposób, w jaki zostali zaproszeni do przygody, którą była ekranizacja książek Tolkiena. Miłośnicy trylogii „Władca Pierścieni” mogli (a właściwie musieli) bowiem uczestniczyć w pewnym filmowym misterium, podążać za swoimi bohaterami w trzyletnią podróż, z której powraca się ze zmienioną już duszą. Przez trzy lata tuż po Bożym Narodzeniu pojawiały się w kinach kolejne części przygód hobbita Frodo, który, dźwigając ciężkie brzemię – zatruty skarb, potrafiący przemienić człowieka w zachłannego, morderczego potwora, wytrwale dążył wraz z przyjaciółmi ku wielkiej (epickiej!) bitwie sił dobra z siłami zła, a wszystko po to, by odzyskać swój kochany, prosty, zgodny z rytmem natury, uczciwy i cichy świat, w którym ludzie budują małe domki i dobrze się bawią, chleb pachnie życiem, dzieci śmieją się do rozpuku, a sąsiedzi lubią wypalić wspólnie fajeczkę i zagryźć jakimś smakołykiem z bogato wyposażonej hobbiciej spiżarni... Mały Frodo wygrał swoją walkę ze wszystkimi siłami zła, bo miał dobre serce i wielką odwagę, miał także oddanych przyjaciół, a w jego duszy nie było podstępu. Tyluletnia przygoda filmowa sprawiła, że i my – widzowie – przeszliśmy naszą drogę, odkrywając na nowo, jak piękne może być człowieczeństwo, jak bardzo każdy z nas potrzebuje swoich bliskich i jak bardzo tęsknimy za dobrem. Świat Tolkiena dzięki filmom Jacksona ukazał nam także królewską godność naszego człowieczeństwa, świat aniołów i duchowych darów, świat odkupienia i łaski, a wszystko dlatego, że Tolkien bardzo wyraźnie oddziela dobro od zła – nawet na poziomie estetycznym: dobro jest tu piękne, a zło ohydne.

Może dlatego właśnie postanowienie producentów o zekranizowaniu jednotomowego „Hobbita” w trzech kolejnych filmach, dystrybuowanych podobnie jak „Władca Pierścieni” przez trzy kolejne lata, wzbudziła nieufność wielbicieli Śródziemia. Jest oczywiste, że to decyzja głównie biznesowa, z wielką ulgą trzeba jednak przyznać, że nie wpłynęła ona w żaden sposób na artystyczną wartość nowej trylogii. Odżyły dawne wzruszenia i znów oglądamy na wielkich ekranach świat, który stał się nam tak bliski dzięki pięknej chrześcijańskiej (a właściwie: arcykatolickiej) myśli J.R.R. Tolkiena. Przemówił on do nas za pomocą genialnych, zapierających dech w piersiach technik komputerowych, dzięki którym baśniowy, mityczny świat stał się zupełnie realny i fascynująco bliski każdemu z widzów. Ostatnia część trylogii „Hobbit” zadziwia i emocjonalnie rozbraja, wzrusza, przekonuje, woła o dobro i wydobywa to wszystko, co w człowieku najlepsze. Szkoda, że to już koniec, ale nostalgia i tęsknota to ważne elementy Tolkienowskiego świata – nauczył nas, jak je pięknie przyzywać. Zachęcam z całego serca – Tolkien na ekranie ma wielką wartość ewangelizacyjną. Może warto wyruszyć do kina wspólnie, rodzinnie, świątecznie? Tolkien jest EPICKO chrześcijański!

„Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
Gatunek: fantasy, przygodowy
Produkcja: Nowa Zelandia, USA
Reżyseria: Peter Jackson
Scenariusz: Fran Walsh, Philippa Boyens, Guillermo del Toro, Peter Jackson
Premiera: 26 grudnia 2014 r.

www.legan.paulini.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2014-12-16 14:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Śnieg pociemniał od krwi

Niedziela Ogólnopolska 16/2024, str. 39

[ TEMATY ]

film

Materiały filmowe

Film Przysięga Ireny chyba musiał powstać, bo historia Ireny Gut, później Opdyke, to gotowy scenariusz nie tyle na jeden dramatyczny obraz, ile na wieloodcinkowy serial.

Akcja filmu rozgrywa się w czasie II wojny światowej na dawnych polskich Kresach, a opowiada o uratowaniu grupy Żydów przez młodą Polkę. Talmud zaręcza, że kto ratuje jedno życie – ratuje cały świat, tymczasem Irena, dwudziestoletnia polska dziewczyna, uratowała niejedno życie. Nic dziwnego, że Żydzi uhonorowali ją – z dużym opóźnieniem, w latach 80. ubiegłego wieku – tytułem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej Niezbędnika Katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Dostępna jest również wersja PDF naszego Niezbędnika!

CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Pierwszy stopień święceń w rodzinnej parafii

2025-12-20 19:53

[ TEMATY ]

Wałbrzych

bp Marek Mendyk

święcenia diakonatu

ks. Tadeusz Wróbel

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Obrzęd święceń diakonatu. Nałożenie rąk i modlitwa konsekracyjna, centralny moment liturgii, przez który kandydat zostaje włączony w stan diakonów Kościoła.

Obrzęd święceń diakonatu. Nałożenie rąk i modlitwa konsekracyjna, centralny moment liturgii, przez który kandydat zostaje włączony w stan diakonów Kościoła.

Uroczystość święceń diakonatu była dla wspólnoty parafii św. Józefa Oblubieńca NMP wydarzeniem historycznym.

W sobotę 20 grudnia alumn Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Świdnickiej Paweł Kulesza przyjął sakrament święceń w stopniu diakonatu z rąk bp. Marka Mendyka, który przewodniczył uroczystej liturgii w rodzinnej parafii kandydata. W wydarzeniu uczestniczyła zgromadzona wspólnota parafialna, rodzina nowego diakona, a także społeczność seminaryjna wraz z przełożonymi. Kandydata do święceń przedstawił biskupowi rektor seminarium ks. Tomasz Metelica.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję