Stat crux dum volvitur orbis – Krzyż trwa, podczas gdy świat się zmienia. Pamiętam, jak słowa te wypowiadał kard. Stefan Wyszyński w jednym z kazań wygłaszanych na Jasnej Górze. Potem przedłożył własne tłumaczenie tego łacińskiego adagium: „To nie krzyż się chwieje, ale świat”.
Od wielu lat krzyż Chrystusowy doznawał razów ze strony ludzi, którzy chcieli, żeby upadł. W minionym wieku czynili to komuniści, m.in. uderzając w kapłanów. Wykorzystywano wiele okoliczności, żeby ich złamać. Pamiętam poważnego kapłana, dziś nieżyjącego, jak mówił, że boi się UB i musi im ulec. To był dla wielu księży czas udręczenia, prześladowań, szantaży, nachodzenia i namawiania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzisiaj młodzi nie mają pojęcia o tym, jaki to był system i co się wtedy działo. Nie wiedzą, że często ksiądz bał się podnieść słuchawkę telefonu, bo nie był pewien, czy nie dzwoni bezwzględny funkcjonariusz SB, wyposażony w doskonały warsztat psychologiczno-policyjny, by prowokować, straszyć, szantażować. A jednocześnie – to też przecież byli ludzie częstokroć łaknący Boga i Jego łask udzielanych poprzez sakramenty święte i dla kapłana była to okazja do ewangelizacji... Doprawdy, skomplikowane to były sprawy i w każdym przypadku inne.
Dziś, gdy mamy o tym informacje tylko z jednego źródła, którym są zapiski ubowców zgromadzone w teczkach IPN, musimy bardzo ostrożnie do tego podchodzić. Ich opowieści o ludziach Kościoła nie są wiarygodne, swoje notatki pisali według własnego mniemania, czasem po prostu chcąc zabłysnąć i przypodobać się swoim przełożonym lub otrzymując nagrody czy premie. Tymczasem wielu ludzi uważa zawartość teczek za dowód niezbity, nie do podważenia. W związku z tym tak wiele krzywdy się dzieje, ci, którzy jej doznali kiedyś ze strony reżimu, doznają jej po raz drugi i jeszcze boleśniej, bo ze strony swoich i w imię uczciwej oceny. Oczywiście, nie mówię tu o wszystkich, bo na pewno były też tzw. przypadki naganne, także księża, którzy zaprzedali się systemowi i czerpali z tego profity. Dziwne jednak, że choć macki SB działały wszędzie, w pierwszym rzędzie uderzani są księża, a teraz i biskupi. Metoda tej „troski o prawdę” jest taka, że nagle ukazuje się teczka, potem jest wielki krzyk medialny, rozmowy mające na celu natrząsanie się z ludzi, którzy w jakiś sposób zaistnieli w tych materiałach i nagle człowiek – bezprawnie, bo przecież niczego mu jeszcze nie udowodniono – postawiony zostaje pod ścianą, oskarżony o rzecz przekreślającą go całkowicie: o zdradę.
Jako komentarz niech nam wystarczy scena z Ewangelii, kiedy to przyprowadzono do Jezusa cudzołożną niewiastę, by potwierdził, że takie trzeba kamienować. Gdy On polecił faryzeuszom: „Kto z was jest bez winy, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem” i wypisywał na piasku prawdopodobnie ich konkretne grzechy, jeden po drugim odchodzili, a została tylko niewiasta i Jezus. Pan zapytał: „Nikt cię nie potępił? – Nikt, Panie. – Idź i nie grzesz więcej” (por. J 8, 3-11). A dowodem na to, że niezbadana jest łaska Boża i może dotknąć każdego, jest m.in. życie i działalność św. Pawła – kiedyś Szawła z Tarsu.