Reklama

Głos z Torunia

Gen szczęścia

Informacja o niepełnosprawności dziecka stała się dla niej motywacją do działania i szukania rozwiązań. Postanowiła stworzyć miejsce, gdzie dzieci czują się kochane, akceptowane i bezpieczne.

Niedziela toruńska 49/2020, str. IV

[ TEMATY ]

przedszkole

niepełnosprawność

Ewa Melerska

Syn Antek stał się dla Karoliny inspiracją do założenia przedszkola

Syn Antek stał się dla Karoliny inspiracją do założenia przedszkola

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ewa Melerska: Jak zaczęła się Pani pomoc dzieciom z niepełnosprawnościami?


Karolina Meller: Jako pedagog specjalny zajmuję się dziećmi i młodzieżą blisko 16 lat. Wcześniej, będąc w szkole podstawowej i liceum, jeździłam do rodzin, w których były takie dzieci i poświęcałam swój czas, aby pomagać im i dać tym rodzicom możliwość wytchnienia. Już wtedy wiedziałam, że to jest coś, co bym chciała robić, nie wiedząc jeszcze, że w przyszłości sama zostanę rodzicem dziecka z niepełnosprawnością.
Kiedy pracowałam w przedszkolu pięć lat temu, zostałam mamą Antosia z zespołem Downa. Mając doświadczenie jako terapeuta i nauczyciel, wiedziałam, że w Toruniu znajduje się tylko kilka miejsc, które wspomagają rodziny i dzieci z deficytami. Patrząc na potrzeby rodzica, wiedziałam też, że te dzieci potrzebują kontaktu z rówieśnikami, wsparcia, zabawy, bycia ze sobą nawzajem – nie tylko stricte terapii.

I pojawił się pomysł na założenie przedszkola?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tak, narodziny Antoniego stały się inspiracją do działania. Pomyślałam, że jest to dobry moment, aby stworzyć miejsce dla dzieci z niepełnosprawnościami i dla rodziców dzieci, które są w normie, ale chcieliby czegoś więcej. W dwa miesiące stworzyliśmy przestrzeń przedszkolną skierowaną na integrację, gdzie dzieci uczą się dzielenia, wsparcia i tolerancji.

Kiedy dowiedzieli się Państwo, że Antoś urodzi się chory?

Dowiedzieliśmy się o tym już w 10 tygodniu, między słowami lekarza do pielęgniarki. Ponieważ jestem specjalistą i znam terminologię lekarską, zrozumiałam, w czym jest rzecz. Powiedziałam o tym od razu mojemu mężowi. Tydzień później pani doktor potwierdziła tę wiadomość. Wielokrotnie kierowano do mnie informację, że mam możliwość terminacji ciąży. Dostawałam sugestie, że jestem jeszcze młoda i zdążę urodzić zdrowe dzieci. Lekarze pytali, dlaczego nie decyduję się na takie rozwiązanie. Jednak mój światopogląd i wiara od razu wykluczyły taką decyzję. Nawet na chwilę przed porodem słyszałam takie pytania. Przekazałam sprawę do ordynatora, aby zwrócić uwagę na nieodpowiednie zachowanie lekarzy i uwrażliwić na podobne sytuacje, że są niedopuszczalne.

Reklama

Miała jednak Pani wsparcie w bliskich.

Byłam osobą świadomą, miałam 35 lat i potrafiłam się zmierzyć z tymi pytaniami, pomogło też zawodowe doświadczenie. Rozmawiając z mężem, córką, rodziną i przyjaciółmi, którzy nas wspierali w całej tej sytuacji, wiedzieliśmy, że chcemy, aby Antoś przyszedł na świat i że będzie przez nas kochany. Często mamy wyobrażenie o tym, jak idealne będzie nasze dziecko, natomiast pojęcie idealności jest bardzo szerokie. Stwierdziłam, że ciąża to nie jest dobry czas, aby użalać się nad sobą i zamartwiać. Trzeba działać. Nigdy nie wiemy, kiedy w naszym życiu pojawi się choroba lub trudna sytuacja, z którymi będziemy musieli się mierzyć. To nasze dziecko i bez względu na to, jak będzie, poradzimy sobie.

Niestety, nie wszystkie kobiety mają to szczęście.

Gdyby sytuacja trafiła na młodego rodzica, pełnego obaw, bez wsparcia i pomocy przyjaciół, mogłoby być różnie. Wsparcie na etapie medycznym, szpitalnym jest bardzo ważne, a jest o nie ciężko. W ciąży nie usłyszałam, jakie mam możliwości, gdzie mogę się udać po wsparcie, jak się przygotować. Kobietę informuje się, że jest wada genetyczna i pozostawiona jest sama sobie. Całe szczęście wiedza lekarzy i specjalistów wciąż się zwiększa, a z nią wrażliwość i wyczucie w przekazywaniu trudnych informacji.

Jak wygląda codzienne życie Antosia?

Dla nas Antek to po prostu nasz syn, nie widzimy już tej niepełnosprawności. Powiedziano nam, że Antoś dostał gen szczęścia, czyli w całej swojej wadzie genetycznej jest zdrowy, rozwija się dobrze – jest to ogromny sukces wszystkich terapeutów. Wracając do domu po różnych zajęciach, zwyczajnie jesteśmy rodziną – bawimy się, kłócimy, gramy, sprzątamy, żyjemy normalnie. W domu staram się już nie być terapeutą, tylko mamą. Najważniejsze, aby nasz syn był szczęśliwy.

Więcej o Antku możemy dowiedzieć się ze strony Boski Antonio na Facebooku.


Założyłam tę stronę, aby pomóc sobie, była to moja terapia. Miałam potrzebę podzielenia się. Chciałam uniknąć wielu pytań i wprost przedstawić naszego synka. Nie dlatego, że się wstydziłam, ale często nie wiemy, jak się zachować w takiej sytuacji, a ja chciałam to ułatwić innym.
Skoro mamy tak wyjątkowe dziecko, to warto pokazać, że normalnie żyjemy – chodzimy na żużel, na koncerty, wyjeżdżamy na wakacje, robimy ogniska. Fakt pojawienia się dziecka z niepełnosprawnością w naszym domu nie był momentem odcięcia się. Wiem, że są osoby, które mają trudniej, i nie twierdzę, że to jest sielanka, ale ustaliliśmy, że będziemy funkcjonować normalnie, a jeśli będą trudności, to będziemy się z nimi mierzyć. Staramy się skupiać na dobrych rzeczach.

Jak możemy wesprzeć rodziny, które spodziewają się dziecka z niepełnosprawnością lub je mają?

Zapraszam do odwiedzenia naszej strony, myślę, że motywuje ona do działania. Sama śledziłam takie strony, będąc w ciąży. Wiele osób, nawet z zagranicy, dzwoni do mnie po poradę i wsparcie. Poświęcam im czas i opowiadam swoją historię. Coraz więcej studentów pisze prace dyplomowe o integracji, wiele też o naszym przedszkolu. Sama też rozwijam temat niepełnosprawności i zespołu Downa. W takiej formie wspieramy rodziny i dzieci. Możemy wypisać wskazówki, gdzie się zgłosić, podamy numery telefonów z kontaktem, aby nie zostawić tego rodzica samego. Najważniejsze, żeby szukać właściwych miejsc i nie poddawać się.

2020-12-02 10:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bajka na 200 par przedszkolnych rąk

Niedziela łódzka 14/2019, str. IV

[ TEMATY ]

przedszkole

bajka

Marek Rubajczyk

Najmłodsi podczas finału projektu

Najmłodsi podczas finału projektu

Konik Błysk, Kraina Misiogrodu, Żółw Muszelka, Piesek Toffik vel Reksio, dzieci w tajemniczej kuli to tylko niektórzy z bohaterów bajek stworzonych przez dzieci w ramach I Międzyszkolnego Projektu „Było sobie przedszkole”

Do wspólnego bajkopisania zaprosiła przedszkola ze Skoszew, Natolina, Andrespola, Lipin oraz Przedszkole nr 228 z Nowosolnej, Publiczna Szkoła Podstawowa Ojców Bernardynów w Wiączyniu Dolnym. Bajka na 200 par rąk, bo tyle mniej więcej osób wzięło udział w projekcie, to nie lada przedsięwzięcie, które wymaga czasu i uruchomienia wyobraźni.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Ania Broda: pieśni maryjne są bezcennym skarbem kultury

2024-05-14 15:52

[ TEMATY ]

muzyka

pieśni maryjne

Magdalena Pijewska/Niedziela

Pieśni maryjne są bezcennym skarbem kultury ze względu na piękno języka, słownictwo i oryginalne melodie - mówi KAI Ania Broda. Pieśni biblijne i apokryficzne, balladowe i legendy, pogrzebowe i weselne, pielgrzymkowe czy mądrościowe - to pobożnościowe, ale i kulturowe bogactwo tradycyjnej muzyki, jaką Polacy przez pokolenia oddawali cześć Maryi. O dawnych polskich pieśniach maryjnych - ich znaczeniu, źródłach, rodzajach i bogactwie - opowiada wokalistka, cymbalistka, kompozytorka i popularyzatorka dawnych polskich pieśni. Wydała m. in. z Kapelą Brodów płytę "Pieśni maryjne".

- Jest tak wiele ważnych dla mnie pieśni maryjnych, że trudno mi wybrać, które lubię najbardziej. Każda z nich ma swoje miejsce w mojej codzienności i swoją funkcję. Mam wrażenie, że jest to zbiór pieśni religijnych niezwykle zróżnicowany w formie tekstowej, w narracji, ale też w formie muzycznej. Takie pachnące ziołami i kwiatami królestwo pomocy. Niebieskie Uniwersum z liliami w herbie - opowiada w rozmowie z KAI Ania Broda.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję