Reklama

Rodzina

Gdzie te chłopy!?

Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy, orły, sokoły, herosy!? Gdzie ci mężczyźni na miarę czasów?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Starszym nie trzeba nic tłumaczyć, młodszym wyjaśniam: zajawkę do niniejszych rozważań, tytuł oraz cytaty zastępujące śródtytuły zaczerpnąłem z niezapomnianego przeboju Danuty Rinn (słowa: Jan Pietrzak) z 1974 r. Ktoś powie: przecież to już prehistoria! Otóż nie – wręcz przeciwnie: ten tekst to trafna diagnoza czasów sprzed półwiecza i profetyzm czystej wody, jeśli chodzi o współczesność.

Dookoła jeden z drugim, jak nie nerwus, to histeryk,/ drobny cwaniak, skrzętna mrówa,/ niepoważne to, nieszczere

Obrazek z życia wzięty: ranek, dzień powszedni, najwyższy czas wstawać do szkoły, a 12-letni Jaś ani się kwapi, by odemknąć powiekę i wyjść z ciepłej pościeli. Po wielu daremnych nawoływaniach zniecierpliwiony ojciec bierze w końcu kubek zimnej wody i zamierza skropić nią śpiocha. Pierwsze krople już-już mają spaść na rozespane oblicze latorośli, kiedy nagle drogę zagradza im... dłoń mamy. To nie była jej świadoma decyzja. Zanim pomyślała, zadziałał instynkt.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

I tak to się zaczyna, choć – gwoli sprawiedliwości – trzeba dodać, że równie często charakter przyszłego mężczyzny wypaczają ojcowie. W ich przypadku częstym problemem jest nie tyle nadopiekuńczość, chęć usunięcia wszelkich przeszkód – jak w przypadku kobiet – ile... nieobecność w życiu dziecka. Zajęci wspinaniem się po szczeblach kariery zawodowej, budowaniem biznesu, oddani własnym pasjom lub – zwyczajnie – zaprzęgnięci w kierat codziennego wiązania końca z końcem przegapiają te konkretne momenty, te trwające mgnienie oka chwile, idealnie nadające się do tego, by wpoić synowi cechy, które powinien mieć prawdziwy facet. Kiedy indziej przyczyną charakterologicznych deformacji jest... miałki własny przykład – bo jak nauczyć syna czegoś, czego samemu nie ma się w sobie?

Jak bezwolne manekiny, przestawiane i kopane,/ gęby pełne wazeliny,/ oczka stale rozbiegane

Jakie są te „męskie” cechy? Przekarmieni hollywoodzkimi produkcjami filmowymi skłonni jesteśmy sądzić, że chodzi o kombinację nienagannej prezencji z umięśnieniem pozwalającym jednym palcem rozkładać przeciwników na łopatki. Do tego należy dodać: wysoką wydolność seksualną, przejawiającą się w niezliczonych podbojach wśród płci pięknej, dyrektorski fotel, lunch biznesowy na 20. piętrze obrotowej restauracji, zasobny portfel (najlepiej bez dna), błyszczącą, zmienianą co rusz „furę” z własnym kierowcą, poranny jogging w parku, regularne wizyty u barbera (bo przecież korzystanie z usług zwykłego fryzjera to „obciach”), urlop na Seszelach, wreszcie – last but not least – młodszą o dwie dekady żonę plus, a także! – deklarowane na łamach kolorowych czasopism – bardzo dobre relacje z trzema poprzednimi „dozgonnymi” wybrankami oraz z urodzonymi w tych związkach dziećmi.

Bez godności, bez honoru,/ zakłamane swoje racje/ wykrzykuje taki w domu/ śmiesznym szeptem po kolacji

Reklama

Nic bardziej mylnego. Powyższy kanon, choć niektóre jego elementy są nie do pogardzenia (bo cóż złego jest w dobrej kondycji fizycznej, schludnym wyglądzie, wysokiej sprawności seksualnej, znaczących osiągnięciach zawodowych czy zamożności?), zupełnie pomija esencję męskości, na którą składają się chociażby męstwo, odwaga, honor, opiekuńczość, rycerskość, panowanie nad sobą, stawianie sobie wysokich wymagań i jasnych celów, rozwaga przy podejmowaniu decyzji oraz gotowość do ponoszenia konsekwencji swoich wyborów.

Jak to jest dziś z tymi cechami u młodego pokolenia mężczyzn i chłopców? Są jeszcze tacy? A może ten gatunek już wymarł i pozostaje tylko zaczytywać się w przygodach bohaterów Sienkiewiczowskiej Trylogii?

Gdzie ci mężczyźni... Bojownicy spraw ogromnych, owładnięci ideami/ o znaczeniu wiekopomnym/ i wejrzeniu jak ze stali

Oczywiście, że są! Zawierają trwałe małżeństwa, dają żonom miłość i poczucie bezpieczeństwa; fantastycznie opiekują się swoimi dziećmi, wychowują je i wdrażają zarówno do codziennych obowiązków, jak i do – nie bójmy się tego słowa! – cnót, czyli sprawności moralnych; są świetnymi pracownikami (kolegami, czasem szefami), lojalnymi przyjaciółmi, wolontariuszami, członkami wspólnot formacyjnych; są niepodatnymi na korupcję i manipulacje uczestnikami życia publicznego; wyznają publicznie swoją wiarę i starają się żyć zgodnie z jej zasadami. Skromni, ale pewni swojej wartości, stronią od samochwalstwa, tokowania (zwłaszcza po paru „głębszych”), jacy to oni są wspaniali, wyżsi, lepsi, ważniejsi, bogatsi...

Gdzie umysły epokowe,/ protoplaści czynów większych/ niż pokątne, zarobkowe/ kombinacje tuż przed pierwszym

Reklama

Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że statystycznie rzecz biorąc, nie stanowią oni większości męskiej populacji, o czym coś więcej mogłyby powiedzieć kobiety, które poszukują porządnego kandydata na narzeczonego, a w perspektywie – męża. Ich znakiem rozpoznawczym jest najczęściej smycz w postaci smartfona oraz wachlarz słabostek, a niekiedy wręcz uzależnień (gry komputerowe, hazard, seks, alkohol, narkotyki). Często daje się zauważyć przesadna „troska o futerko”: o zgodne z trendami ciuchy, o rzeźbę ciała, o wypieszczoną fryzurę. „Broda «na drwala» to bujne, gęste owłosienie, które zdecydowanie pomoże ci wykreować wizerunek silnego, męskiego twardziela wyjętego prosto ze skandynawskiego lasu” – czytamy w jednym z internetowych poradników dla panów. A dalej: „I chociaż ten typ zarostu prezentuje się niedbale, to wbrew pozorom osiągnięcie pożądanego efektu wymaga czasu i odpowiedniej pielęgnacji”. Nic dodać, nic ująć...

Nieprzekupni, prości, zacni,/ wielkoduszni i szlachetni./ Gdzie-że oni, gdzie tytany/ woli, czynu, intelektu

Skaczą z „kwiatka” na „kwiatek”; „uskrzydleni” przez aktualną partnerkę „odlatują” w siną dal do następnej. Jak ognia unikają poważniejszych deklaracji, preferując doraźne mieszkanie razem, „bo przecież się kochamy i to jest najważniejsze – po co nam jakieś papierki?”. Boją się poczętego (przy swoim współudziale) życia. „Moja żona albo córka, gdyby były w niechcianej ciąży, to następnego dnia będziemy w hotelu w Amsterdamie i jeszcze zrobimy sobie z tego fajną wycieczkę po Europie” – zapowiada autor poczytnych kryminałów.

Gdzie są prawdziwi mężczyźni tacy,/ orły, sokoły, bażanty?/ Gdzie ci mężczyźni na miarę czasów,/ gdzie te franty? ... Nie ma, nie ma, nie ma, nie ma, nie ma...

Danuta Rinn prowokacyjnie kończyła swoją piosenkę wielokrotnie i ekspresyjnie powtórzonym: „nie ma”. Na szczęście to nie jest prawda. W komentarzu pod utworem na YouTubie świetnie ujął to pewien internauta: „Tacy prawdziwi MĘŻCZYŹNI mogą się znaleźć w dobrych rodzinach. Mają ojca, matkę i rodzeństwo. Są wychowywani według dobrych wzorców (wymienionych w piosence). Dostali dobrą formację – poznali Prawdę – wiedzą, gdzie jest Środek Świata” (nick HaDRa). Na pierwszym miejscu w swojej hierarchii wartości stawiają Boga, przez co wszystkie inne wymiary ich życia też „wskakują” na swoje miejsce.

Istnieją jeszcze tacy faceci. Dziewczyny, nie jest łatwo, ale jest nadzieja!

2022-01-18 11:57

Oceń: +10 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O Tych, którzy mają odwagę

Kiedy spotykam kogoś, kto ma się pobrać – młodego chłopaka, który się żeni, czy dziewczynę, która wychodzi za mąż – mówię: Ci to mają odwagę. Dlatego, że nie jest łatwo stworzyć rodzinę. Nie jest łatwo zaangażować się na całe życie. Trzeba być odważnym. (...)
Czasami pytają mnie: co zrobić, żeby rodzina zawsze zmierzała do przodu, pokonując wszelkie trudności. Zachęcam Was, żebyście zawsze korzystali z trzech słów (...): pozwól, dziękuję i przepraszam.
Pozwól. Zawsze powinniśmy pytać współmałżonka – żona męża czy mąż żony: co o tym myślisz? Czy uważasz, że tak powinniśmy zrobić? Nigdy nie narzucać siłą. Pozwól...
Drugie słowo to wdzięczność: ileż to razy mąż powinien powiedzieć żonie „dziękuję” i ileż to razy żona powinna mężowi powiedzieć „dziękuję”. Bądźcie sobie wzajemnie wdzięczni, bo to właśnie małżonkowie udzielają sobie nawzajem sakramentu małżeństwa, a ten sakramentalny związek opiera się na wdzięczności. Dziękuję...
Trzecie słowo to przepraszam. To słowo bardzo trudno wypowiedzieć. W małżeństwie, czy to mąż, czy to żona, zawsze popełniają błędy. Umiejętność przyznania się do nich, przeprosiny i prośba o wybaczenie bardzo pomagają.
Papież Franciszek, Kraków, 28 lipca 2016

O małżeństwie i rodzinie wiele się mówi, pisze, powstają filmy, organizuje się spotkania, konferencje, rekolekcje. To ważna sprawa. Obserwując życie rodzinne bliskich, przyjaciół, znajomych i nieznajomych, zbieramy informacje, z czasem dołączamy do nich własne doświadczenia. Jednak wciąż poszukujemy, odkrywając nie do końca poznany świat naszych małżeńskich relacji. Nie chodzi bowiem tylko o wiedzę i kopiowanie cudzych wzorów, ale roztropne korzystanie z posiadanych informacji, aby dzień po dniu, z nową siłą budować nasze małżeństwo, nową jakość relacji z mężem/żoną, nieprzerwanie współpracując z łaską sakramentu, jakiego udzieliliśmy sobie, ślubując miłość, wierność i uczciwość małżeńską, aż tu na ziemi rozłączy nas śmierć.
CZYTAJ DALEJ

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Niedziela wrocławska 13/2010

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

Karol Porwich/Niedziela

Przed nami wyjątkowy czas - Wielki Tydzień. Głębokie przeżycie i zrozumienie Wielkiego Tygodnia pozwala odkryć sens życia, odzyskać nadzieję i wiarę. Same Święta Wielkanocne, bez prawdziwego przeżycia poprzedzających je dni, nie staną się dla nas czasem przejścia ze śmierci do życia, nie zrozumiemy wielkiej Miłości Boga do każdego z nas. Wiele rodzin polskich przeżywa Święta Wielkanocne, zubożając ich treść. W Wielkim Tygodniu robi się porządki i zakupy - jest to jeden z koszmarniejszych i najbardziej zaganianych tygodni w roku, często brak czasu i sił nawet na pójście do kościoła w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Nie pozwólmy, by tak stało się w naszych rodzinach.
CZYTAJ DALEJ

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania

2025-04-15 10:00

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Grażyna Kołek

Chrystus nie musi udowadniać swojego zmartwychwstania. On żyje niezależnie od tego, czy ja tego chcę czy nie, czy w to wierzę czy neguję. Kwestia zmartwychwstania nie jest problemem Jezusa, ale naszym problemem. To ja muszę podjąć decyzję, czy w to wierzę czy to odrzucam.

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra oraz do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył. Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję