Pani Zofia napisała:
Piszę do „zakątka czytelnika”, ponieważ zmusiła mnie do tego sytuacja, w której się znalazłam. Jestem wdową od 12 lat, bardzo samotną. Samotność dla emeryta na wsi, gdzie żyję, to horror. Opiekowałam się rodzicami, gdyż nie mam rodzeństwa. Dzieci też nie mieliśmy. A tu zima i wieś żyje tylko dla siebie, nie ma sąsiadów, bo nikt nikomu niepotrzebny. Nikt się nie interesuje, czy ja żyję i czy w czymś nie potrzebuję pomocy. Wolontariat na wsi nie istnieje. W 2020 r. przeszłam poważną operację. Żyję, bo Bóg mi przedłużył życie. Pisałam do Was 2 lata temu, ale szukałam przyjaciół, a nie męża. Szukam samotnych pań, panów oraz dziewczyn, które też nie mają nikogo. Dużo się modlę na różańcu...
Jakże wiele jest takich osób, samotnych i smutnych, opuszczonych przez wszystkich. Szczególnie na wsi jest to duży problem, gdy dochodzą do tego odległości. I Niedziela niewiele może na to poradzić, jedynie apelujemy do naszych P.T. Czytelników o uwrażliwienie serc. Koresponduję z takimi osobami mieszkającymi na wsi. To starsze małżeństwo. Jeszcze mogą dojechać dokądś samochodem, jeszcze dzieci o nich pamiętają i ich odwiedzają. Na szczęście niedaleko mają kościół... To utrzymuje ich „w pionie”. Ale za kilka, kilkanaście lat, gdy wnuki podrosną i bardziej się usamodzielnią, pójdą swoimi drogami – to już teraz można sobie wyobrazić, co wtedy będzie... A życie mija.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niby coraz lepiej oraz więcej się „robi dla seniorów”, państwo co i rusz ogłasza nowe akcje, a tu – masz babo placek! – rzeczywistość „skrzeczy”...
Nie zatracajmy swojej wrażliwości na drugiego człowieka. Warto już dziś o tym pomyśleć.