Sklep „Fatima” powstał z potrzeby serca. Ponad 30 lat temu Iwona była na pielgrzymce w Fatimie. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego. – Kiedy pojechałam do sanktuarium w Fatimie, miałam już zawód. Pracowałam jako nauczyciel pielęgniarstwa w szpitalu. Wtedy w sercu narodziła się potrzeba. Zupełnie nieoczekiwanie. Poczułam, że Matka Boża przynagla mnie do czegoś. Miałam przeświadczenie, że muszę całkowicie zmienić styl mojej pracy – zwierza się właścicielka Iwona Olender. – Portugalskie sanktuarium maryjne jest szczególne. Spośród wielu sanktuariów wywarło na mnie największe wrażenie. Kiedy byłam w Fatimie, ta nie była wtedy jeszcze tak znana. Tylko nieliczni pielgrzymowali z Polski do tego miejsca. Nasza grupa była jedną z pierwszych z Polski. Sanktuarium rozgłos i sławę zyskało z biegiem czasu. Wpływ miał też cud ocalenia papieża Jana Pawła II podczas zamachu. Od tego czasu zaczęto publikować więcej wiadomości na temat Fatimy i orędzia Matki Bożej – opowiada Iwona.
Reklama
W pielgrzymce uczestniczyli wierni z diecezji gorzowskiej. Procesja światła, w której biorą udział ludzie z całego świata, była współorganizowana przez grupę osób świeckich z Gorzowa Wielkopolskiego. Byli oni zaangażowani w duszpasterstwo rodzin. – Ta procesja wywarła na mnie ogromne wrażenie – mówi Iwona Olender. – W sercu usłyszałam głos: „Musisz się zbliżyć do mnie na odległość ręki”. Był to głos damski. Wierzę, że to była Matka Boża. Kiedy szłam w procesji, wyciągnęłam rękę i dotknęłam figury Matki Bożej Fatimskiej. Byłam tak blisko! To była odległość ręki. Było to dla mnie niesamowite: tysiące ludzi z całego świata, a mi udało się dotknąć cudownej figury. Od tego momentu wiedziałam, że to znak dany przez Maryję, że to Ona będzie mnie odtąd prowadzić. Utwierdziłam się, że to jest właściwy kierunek. Odczytałam ten fakt, że w życiu mam się trzymać Matki Bożej, mam być blisko Niej – wspomina Iwona.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Fatimie dokonało się jej pierwsze namacalne spotkanie z Maryją, do której miała szczególne nabożeństwo. Z pielgrzymki przywiozła figurę Matki Bożej Fatimskiej, która stała się patronką jej sklepu. Iwona pozostawiła dotychczasowy zawód i opuściła Zieloną Górę. W ten sposób powstał sklep z dewocjonaliami w Żaganiu. Początkowo mieszkańcy myśleli, że to będzie cukiernia. Kojarzyli długoletnią tradycję cukierniczą Olendrów – rodziców Iwony.
Reklama
– Podstawą mojej wiary był mój dom rodzinny. Pochodzę z katolickiej rodziny. Moi rodzice byli dla mnie żywym dowodem wiary i dali mi piękny przykład, jak kochać Pana Boga i Maryję. Swoją wiarę zawdzięczam przede wszystkim rodzicom. Dziękuję Panu Bogu za ich życie i wiarę – mówi Iwona. Jej rodzice, śp. Michalina i Władysław Olendrowie byli ludźmi rozpoznawanymi w mieście. Ojciec przybył do Żagania w 1946 r. Był zawodowym cukiernikiem i piekarzem, dlatego poszukiwał poniemieckiej piekarni, aby rozwinąć swoją działalność. Był też pierwszym twórcą i organizatorem Cechu Rzemiosł Różnych w Żaganiu. Prowadził cukiernię pod szyldem „Olender”. – Wraz z moją mamą udzielał się też w parafii. Przez 49 lat prowadził księdza w czasie procesji Bożego Ciała – opowiada właścicielka. – Dziękuję Panu Bogu, że moimi nauczycielami i przewodnikami byli Księża Misjonarze św. Wincentego a Paulo, którzy prowadzili kiedyś żagańską parafię. Podarowali mi to, co najcenniejsze: wiarę, nadzieję i miłość – mówi.
Otwarcie sklepu nastąpiło 7 września 1989 r., w wigilię narodzin Matki Bożej. Można powiedzieć, że Maryja sama wyznaczyła tę datę. Iwona Olender wielokrotnie doświadczyła opieki Najświętszej Panny, zarówno we własnej rodzinie, jak i w czasie spotkań z klientami. Niektóre z nich zapisały się w pamięci na całe życie. – Pewnego razu przyszedł do sklepu chłopak, który wydał mi się narkomanem. Dałam mu obrazek Matki Bożej i powiedziałam mu: „Ratuj się, ratuj się, jak możesz”. Po pewnym czasie wrócił do mnie i powiedział: „Pani mnie uratowała”. Na co mu powiedziałam: „Wiesz, ja ciebie nie uratowałam. Byłam tylko pewnym narzędziem. To Pan Bóg cię uratował. Matka Boża cię prowadziła” – wspomina właścicielka. – Bliskości Maryi doświadczyłam, kiedy moja mama chorowała. Namacalny dowód otrzymałam w czasie 20-letniego okresu opiekowania się nią. Matka Boża była blisko nas. Wiem, że to Ona uratowała ją, kiedy uległa tragicznemu wypadkowi – dodaje.
Reklama
Iwona Olender jest wdzięczna Panu Bogu za łaskę więzi z Maryją, za Jej bliskość. I to również w sensie dosłownym. Figura Matki Bożej z Fatimy znajduje się bowiem w centralnym miejscu sklepu. – Czyż można mieć lepsze towarzystwo? – uśmiecha się rozmówczyni. – Maryja wiele razy była dla mnie ostoją, również w kontekście daru czystości, który dzisiaj nie jest modny. Kiedy w parafii modliliśmy się nabożeństwem pierwszych sobót miesiąca, wybrzmiało nie tylko wezwanie Matki Bożej do pokuty i nawrócenia, ale również do cnoty czystości. Wiele faktów z życia pokazuje, że świat zmierza do czegoś niedobrego. Maryja zaś jest pięknym wzorem czystości w myślach i uczynkach. Ukazuje to całą swoją postawą – mówi.
Ponad trzy dekady istnienia w Żaganiu „Fatimy” to tysiące spotkań z klientami. To bardzo ważne dla właścicielki. Jak sama mówi, ważne jest spotkanie. Sklep otworzyła nie dla korzyści materialnych, ale z potrzeby serca. Zależy jej, żeby dzieci czy nawet osoby dorosłe wyniosły stąd jakąś pamiątkę, choćby obrazek. Dlatego często wręcza jakiś mały podarunek. – Niech im przypomina o Matce Bożej Fatimskiej. Sklep jest moją pasją i stanowi ku temu okazję – mówi. – Jedna z koleżanek powiedziała mi, że ja nigdy nie będę niczego miała, bo dużo rozdaję. Myślę, że jest inaczej: ten, kto daje, wiele otrzymuje. Nie wszystko w życiu musi się opłacać. Dla Pana Boga jest ważne również to, co niewidzialne dla ludzkiego oka. Mamy podobać się Jemu w wielu sytuacjach codzienności – dodaje.
Żagań to miasto szczególne. Wśród wielu zabytków warto odwiedzić Zespół Poklasztorny Kanoników Regularnych, a także „Parafię na Górce” z wierną repliką kaplicy Bożego Grobu z Jerozolimy. Są też tacy, którzy zwiedzają żagański rynek i wstępują do sklepu „Fatima”. – Nieraz przychodzą klienci, którzy w krótkiej rozmowie dają świadectwo i nie wstydzą się swojej wiary. A ja mogę być świadkiem tych pięknych słów – podkreśla właścicielka. – Niedawno jedna pani, kupując różaniec, powiedziała, że wszystko wymodliła w modlitwie różańcowej dzięki Maryi, po czym wskazała na Jej figurę. Ludzie, którzy mogą wydawać się prości, okazują się wielcy na co dzień. A przecież najważniejsze jest to, czego nie widzimy. Widzę wtedy, ile jeszcze mi potrzeba – dzieli się córka Olendrów.
Wspomnieniem tradycji jej rodziców jest fotografia przedstawiająca pana Władysława w pracy cukiernika. Znajduje się ona na ścianie sklepu, będąc w ten sposób łącznikiem z dziedzictwem Olendrów. Aby uhonorować rodziców, właścicielka sklepu „Fatima” oprócz dewocjonaliów zachowała mały dział z ozdobami cukierniczymi. – Cieszę się, że ludzie przez 34 lata mieli możliwość wyboru dobrego asortymentu. Zależało mi, żeby ci, którzy sami nie pojadą do wielkich miast, mogli kupić dewocjonalia, które pomogą w modlitwie. Tym bardziej, że ten sklep poświęciłam Matce Bożej – kończy.