Reklama

Niedziela Wrocławska

Gdy alkohol bierze sprawy w swoje ręce

Wszyscy wiedzą, że alkohol szkodzi zdrowiu. Tabliczki, które o tym informują, znajdziemy w każdym punkcie jego sprzedaży. Ale nie wszyscy w to wierzą, lub nie chcą wierzyć. Świadectwa ludzi mówią jednak same za siebie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Coroczne Wigilie w domu Ewy kojarzą jej się tylko z oczami mamy pełnymi łez. Ewa już jako dziecko wiedziała, że to z powodu alkoholizmu ojca. I choć wtedy był trzeźwy i milczący, to alkohol kładł się cieniem na wszystko, co działo się w ich życiu. Najżywsze wspomnienie z dzieciństwa to noc spędzona w polu i płacz do rozgwieżdżonego nieba po jednej z awantur.

Jak najmniej takich zakończeń

W czasach szkolnych Staszek był najlepszym kolegą, spokojnym chłopcem. W jego otoczeniu lała się jednak wódka. Pił ojciec, bracia…. Staszkowi udało się uciec ze wsi, założyć rodzinę. Ale przekaz związany z alkoholem był na tyle silny, że przy pojawiających się problemach sięgał po kieliszek. Zapominał wtedy na chwilę. Pewnego razu popłynął… Leczenie nie przyniosło rezultatów, a żona nie uniosła ciężaru i założyła sprawę o rozwód. Staszek wrócił na wioskę bez środków do życia. Głód zmusił go do kradzieży. Kradł, co mógł, by przeżyć i napić się, by zapomnieć... Co pewien czas trafiał do więzienia. Pewnego dnia za kradzież kawałka kabla został dotkliwie pobity. – Przyszedł do mnie, wyglądał jak Chrystus w koronie cierniowej. Miał posklejane krwią włosy, sączyła się spod nich krew i spływała mu po twarzy. Rękę podtrzymywał drugą ręką, prawdopodobnie była potłuczona lub złamana. Chciał się napić… – opowiada ze łzami w oczach p. Anna. Staszek zmarł niedługo później, niedożywiony, zapity.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Do Gustawa przyjechał w odwiedziny brat. Wjechał na podwórko ciężarówką, którą próbował ustawić na niewielkiej przestrzeni. Gustek ucieszył się, widząc go przez okno. Niestety, tego dnia już zaczął pić, a gdy wyszedł na spotkanie brata, zawiódł instynkt samozachowawczy. Zginął pod kołami cofającej ciężarówki. Brat nie miał szans, by go zauważyć.

Czy picie to życie?

Takie przykłady można mnożyć. A przecież często słyszymy: „Picie to życie”. Gdy patrzysz na pijanego, kogo widzisz? Cuchnącego, zataczającego się człowieka, nierzadko awanturnika? Czy czyjegoś brata, syna, ojca? Córkę, siostrę, matkę....

Reklama

– Każdy z nas przeszedł tę drogę, musiał osiągnąć dno, upokorzyć się. A później zobaczył, że jest wyjście – mówi Jan z grupy AA działającej przy parafii Ducha Świętego we Wrocławiu i opowiada o mityngach: – Tutaj możemy powiedzieć o wszystkim, co nas boli i gnębi. Nikt nie będzie się z nas śmiał, bo każdy przeszedł przez to samo. Mamy telefony do siebie, dzwonimy, gdy mamy problemy i pomagamy sobie. W domu rodzinnym nie każdy może i nie każdy chce. Dlatego są te miejsca na nasze spotkania, które dają możliwość powstrzymania tej choroby, bo alkoholizm to choroba. Jan podkreśla, że grupy AA ciągle ratują czyjeś życie i czyjąś rodzinę, bo alkoholizm to problem nie tylko uzależnionego. O swoim uzależnieniu i walce z nim opowiedział Robert. – Popłynąłem w pracy, byłem przedstawicielem handlowym grupy produkującej alkohol. Mam szwagra, który pił alkohol weekendami, ale tak do końca. Pił bimber, wszystko, aż pewnego dnia został znaleziony siny, z 4 promilami, w śpiączce. Wyszedł z tego. Wziął się za siebie, chodzi na mityngi. On mnie zmotywował, bym sobie zaciągnął ten hamulec i powiedział: stop! Byliśmy niedawno na 18. urodzinach jego syna. Tam sami młodzi i alkohol, a my patrzyliśmy na to wszystko. Przeżyłem to i trzymam się. I mam nadzieję, że będzie to trwało dalej – opowiada Robert i podkreśla: – Cieszę się każdym dniem. Moja partnerka i syn są zadowoleni. A było źle. Picie to nie jest życie, to jedna wielka męczarnia – kace z rana, delirki… Mam w pobliżu taki sklep, z którego przynosiłem pełne reklamówki alkoholu. Teraz go sobie „zablokowałem” – nie dlatego, że to złe miejsce, tylko dlatego, że przynosiłem stamtąd zło, ono tam się dla mnie zaczynało. Jeśli mam tam coś kupić, idzie na zakupy moja partnerka lub syn. Ja już tam nie wchodzę.

Przepiłem rodzinę

Arek żyje w trzeźwości dwa i pół roku. – Na początku było lekko, teraz zaczyna to trochę ciążyć. Nieraz przychodziła nawet myśl: „Jakie dno osiągnąłeś? Nie wynosisz nic z domu, przynosisz pieniądze”. Ale np. na imprezie zdarzało się przegapić moment, w którym alkohol brał sprawy w swoje ręce. Zapominałem, że obok mnie jest żona; ona chciała zatańczyć, a ja piłem. Czasem dochodziło do tego, że wypiłem dwa piwka i pojechałem gdzieś samochodem. Moja żona jeszcze dziś nie dowierza, że przestałem pić. Mój syn bardzo mnie mobilizuje, przypomina o mityngach. Mówi zawsze: „Tata, dzisiaj ważne sprawy. Zbieraj się!” – dzieli się Arek.

Reklama

Marcin podkreśla, że z powodu picia cierpi cała rodzina. – To, co miałem najpiękniejszego to stabilną rodzinę. Żonę, trzech synów. Dzisiaj żona też mi nie wierzy, podobnie jak Arkowi. Co straciłem przez picie? Miłość rodziny, szacunek. Synowie czasem pytają: „Gdzie byłeś, gdy Ciebie potrzebowaliśmy?”. Mój syn wyprowadził się, zaczął brać narkotyki, przeszedł przez Monar. Sądy jednemu pomogą, innemu nie. Jak ja żonę nienawidziłem za to, że mnie zgłosiła i w kajdanach mnie wyprowadzili. Jak ona mogła? A ona mi życie uratowała – spuszcza głowę Marcin. – Mój syn wyszedł z narkotyków, ma wspaniałe dzieci, o jakich ja kiedyś marzyłem i jakie chciałem wychowywać. Ale nie miałem tej szansy przez alkohol. Żona jest ze mną, ale miłości chyba nie ma. Czasem powie, że jest dumna ze mnie, ale w sytuacjach konfliktowych wraca do tego, co było. Rodzina cały czas cierpi… Picie to nie jest życie…. A do niedawna słyszało się coś innego. A picie zabrało życie… Tyle lat straconych… Przepiłem swoją rodzinę – zamyśla się Marcin i dodaje: – Marcin, młody chłopak w wieku 25 lat zakłada rodzinę i marzy o ucieczce z Wałbrzycha do Wrocławia. Myślał, że będzie tam miał cuda. Czasem myślę, że trzeba było tam w Wałbrzychu w biedzie siedzieć.

Gdzie szukać pomocy

Jak pomóc komuś, kto jest uzależniony? – Nie zaciągniemy tutaj nikogo siłą, dopóki ta osoba sama się nie zdecyduje. Często pomagają Sądy, ale to jest taka pomoc jednemu na 100, bo człowiek sam musi wybrać między życiem a piciem. Jeśli o mnie chodzi, to za pierwszym razem mi się nie udało, wróciłem do picia. Ale już nie piłem tygodniami, tylko pięć dni i pięć nocy. Po tych pięciu dniach przyszedł rano mój przyjaciel i zabrał mnie na mityng. I zacząłem od nowa. Nauczyłem się cieszyć z małych rzeczy. Nadal popełniam błędy, naprawiam je, albo nie, gdy nie potrafię, ale idę do przodu. Każdy z nas dobrowolnie przechodzi przez tę grupę – mówi Jan.

W Polsce działa ponad 2000 grup Anonimowych Alkoholików. Należą do nich mężczyźni i kobiety, którzy dzielą się ze sobą siłą i nadzieją na lepsze jutro. Wspólnota AA nie angażuje się w sprawy polityczne, w publiczne polemiki, poglądy. Podstawowym celem jej członków jest trwać w trzeźwości i pomagać innym w jej osiągnięciu. Warunkiem uczestnictwa w grupie jest chęć zaprzestania picia. Anonimowi Alkoholicy kierują się zasadą Dwunastu Kroków. Pierwszy z nich brzmi: „Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem”. Więcej informacji o grupach można znaleźć na stronie: aa.org.pl .

2025-07-29 13:55

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Bronakowski: sprzedaż alkoholu nieletnim jest ciężkim grzechem

Każdy, kto sprzedaje alkohol nieletnim, zaciąga bardzo ciężką winę moralną, gdyż dla nieletnich substancja ta jest wręcz zagrożeniem – przestrzegał bp Tadeusz Bronakowski podczas XVI Ogólnopolskiej Modlitwy o Trzeźwość Narodu, która odbyła się w poniedziałek w Sanktuarium św. Michała Archanioła i bł. Bronisława Markiewicza w Miejscu Piastowym na Podkarpaciu. Biskup pomocniczy łomżyński i przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości wygłosił kazanie podczas Mszy św. sprawowanej przez abp. Adama Szala, metropolitę przemyskiego.

Bp Tadeusz Bronakowski wskazywał na zaniedbania, jakie jako naród uczyniliśmy w walce z alkoholizmem. Ocenił, że sprzeciwiają się one patriotyzmowi i trosce o dobro ojczyzny.
CZYTAJ DALEJ

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Różaniec - chrześcijańska odpowiedź na zmęczenie świata [Felieton]

2025-10-02 00:29

Adobe Stock

Wśród wielu bolączek współczesnego człowieka jest zmęczenie, przepracowanie, zestresowanie. Człowiek poszukuje ciszy, sensu życia. Jest szeroka oferta dająca człowiekowi to czego szuka. Niektóre z nich tylko pozornie niosą pomoc, a mogą przy okazji siać duże spustoszenie w duszy człowieka. W tym całym poszukiwaniu człowiek dziś niestety przodują kursy mindfulness, aplikacje do medytacji, weekendowe wyjazdy z jogą, a przez to można przeoczyć Ale w tym wszystkim łatwo przeoczyć fakt, że chrześcijaństwo od wieków miało swoją medytację. I ona nie tylko uspokaja, ale przemienia życie.

Przykre jest to, że wielu katolików nie jest świadoma tego, jak ta modlitwa potrafi działać piękne rzeczy w życiu człowieka. Tymczasem zamiast używać go w praktyce, chowa się go w szufladzie, pomija, lekceważy - tym narzędziem do modlitwy jest różaniec, który nie jest starą dewocją do odklepania, ale żywą modlitwą, w której bije serce Ewangelii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję