Reklama

Słowo Pasterza

Kościół - zapowiedziane królestwo

Niedziela dolnośląska 22/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy Apostołowie zrozumieli tajemnicę Królestwa? Zabrało im to mniej więcej siedemnaście lat. Skąd wiemy, że zabrało im to tyle czasu? Od wniebowstąpienia Pana Jezusa mija właśnie mniej więcej siedemnaście lat, kiedy Apostołowie gromadzą się na soborze w Jerozolimie (ok. roku 50). To opisano w Dziejach Apostolskich, w rozdziale 15. Wtedy zabiera głos Jakub: „Posłuchajcie mnie, bracia! Zgadzają się z tym słowa Proroków, bo napisano: „Potem powrócę i odbuduję przybytek Dawida, który znajduje się w upadku. Odbuduję jego ruiny i wzniosę go, aby pozostali ludzie szukali Pana i wszystkie narody, nad którymi wzywane jest imię moje” - mówi Pan, który to sprawia” (Dz 15,13-18).
Po mniej więcej siedemnastu latach Apostoł Jakub powiedział do braci, że teraz oglądają spełnienie tego proroctwa. Teraz widać, że przybytek Dawida, czyli dynastia Dawidowa, a więc królestwo Izraela - odbudowuje się. Jakub zrozumiał wielką tajemnicę wiary. Zobaczył, że to królestwo odbudowuje się nie tylko w niebie, ale odbudowuje się też na ziemi. Przecież Pan Jezus ogłosił: „Dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi”. Gdzie Jakub to widzialne królestwo Boże zobaczył, że ogłosił na zjeździe Apostołów w Jerozolimie: Bracia, teraz to widzimy, teraz zrozumieliśmy, spełniają się obietnice i proroctwa odbudowania królestwa Izraela?
O takiej tajemnicy, którą ujrzał i zrozumiał, pisał też św. Paweł w Liście do Efezjan. Mówi tam: „Możecie się przekonać o moim zrozumieniu tajemnicy Chrystusa: Nie była ona oznajmiona synom ludzkimw poprzednich pokoleniach, ale mnie została dana: wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu, ukrytego przed wiekami w Bogu (por. Ef 3,4-11). Paweł też zobaczył tę wielką tajemnicę wiary: odbudowywanie królestwa Izraela, przywracanie go. Zobaczył królestwo nie tylko w niebie, ale i na ziemi. I nie tylko w sercach, ale i widzialnie.
Ale gdzie Jakub, Paweł, Piotr i wszyscy inni zobaczyli to królestwo? Otóż, prawdę mówiąc, odpowiedź można było odgadnąć już po tym, co Pan Jezus powiedział na początku. Odpowiedzi udzielił im wtedy, gdy „zapytywali go zebrani: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela”?”. Wtedy Pan Jezus wcale nie powiedział, że to pytanie jest niemądre, bo nie będzie żadnego królestwa. Powiedział tylko: „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile - ale królestwo będzie - które Ojciec ustalił swoją władzą” (Dz 1,6-7). I odpowiedź kryła się w tym, co powiedział dalej Pan Jezus: „[…] ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8).
Tu, choć na razie trochę zawoalowana, ale kryje się odpowiedź: zobaczycie królestwo. Mało tego, wy będziecie je osobiście zaprowadzać. Myśleliście, że królestwo Izraela mieści się w Jerozolimie. Zobaczycie, że w Jerozolimie tak, ale nie tylko. Zobaczycie to królestwo w Jerozolimie, i w całej Judei - także poza Jerozolimą - i w Samarii, o której myśleliście, że tam mieszkają nieczyści poganie, i aż po krańce ziemi. Pan Jezus mówi: To będzie królestwo i to wy je będziecie zakładać, i będziecie tego świadkami aż po krańce ziemi. Tak zostanie odbudowane królestwo Izraela. I po to otrzymacie moc Ducha Świętego. Moc Ducha Świętego jest mocą do budowania królestwa, a będzie to królestwo widzialne i będziecie je zaprowadzać aż po krańce ziemi.
Co Pan Jezus miał na myśli? To stało się jasne dla Apostołów dopiero po kilkunastu latach. Jakub około roku 50 w Jerozolimie, kiedy doszło do niego, że już spełniają się obietnice Jezusa co do odbudowania królestwa, odkrył, że przywrócenie królestwa Izraela i odbudowania królestwa Dawida to budowanie ludu, do którego wejdą wszystkie narody na całym świecie. Szymon opowiedział Apostołom, bo sam był tego świadkiem, że Bóg raczył sobie wybrać lud spośród pogan, że zaczął włączać do społeczności wierzących Rzymian i Greków, i Egipcjan, i Syryjczyków. I nagle Jakub zrozumiał, że o tym mówili prorocy: „Odbuduję przybytek Dawida, aby pozostali ludzie - poza Izraelem - szukali Boga i wszystkie narody, nad którymi wzywane jest imię moje. To są Jego odwieczne wyroki”.
Tak wygląda proces odbudowywania i przywracania królestwa Izraela.
„Nie wasza to rzecz znać czas i chwile” - siedemnaście lat musieli czekać aż to właśnie zrozumieli, że królestwem Bożym tu na ziemi jest Kościół - Kościół Boży, który obejmuje wszystkie narody. W taki sposób Bóg przywraca swoje królestwo. Wielka tajemnica, która objawiła się Apostołom, polega także na tym, że jeżeli Bóg włączy do odnowionego królestwa Dawida takie ludy jak Syryjczyków i Greków, i Persów, i Egipcjan, to równocześnie włączy tych wszystkich Izraelitów, którzy byli rozproszeni pomiędzy tymi narodami. Wraz z narodami w nowym królestwie znajdą się także rozproszeni pomiędzy narodami Izraelici. Tak spełnią się proroctwa o odbudowaniu królestwa Dawida i w ten sposób w Kościele Bożym „Ten, co rozproszył Izraela, znów go zgromadzi” (Jr 31,10).
To jest wielka tajemnica wiary, o której mówił św. Paweł.

Oprac. Agnieszka Bugała

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: miłość Jezusa nie upokarza

2025-10-01 10:28

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Jezus ofiarowuje swoje rany jako gwarancję przebaczenia. I pokazuje, że zmartwychwstanie nie jest przekreśleniem przeszłości, ale jej przemianą w nadzieję miłosierdzia - wskazał Papież podczas audiencji generalnej. Środowa katecheza stanowiła kontynuację rozważań dotyczących Paschy Jezusa (J 20, 19-23).

Na początku katechezy Papież wskazał, że „centrum naszej wiary i serce naszej nadziei mają swoje głębokie zakorzenienie w zmartwychwstaniu Chrystusa”. Lektura Ewangelii pokazuje, że jest to tajemnica zaskakująca poprzez fakt w jaki sposób Syn Boży to uczynił. Nie jest to „pompatyczny triumf”, zemsta czy odwet na przeciwnikach. To „cudowne świadectwo tego, jak miłość potrafi podnieść się po wielkiej porażce, aby kontynuować swoją drogę, której nie da się powstrzymać”.
CZYTAJ DALEJ

Strefa Gazy/ Flotylla Sumud ogłosiła stan wyjątkowy z obawy przed interwencją Izraela

2025-10-01 20:36

[ TEMATY ]

strefa gazy

pixabay.com

Alarm

Alarm

Izraelska marynarka wojenna rozpocznie przechwytywanie łodzi z flotylli Global Sumud w ciągu godziny. Na pokładach jednostek ogłoszono stan wyjątkowy - poinformowali w środę organizatorzy akcji, cytowani przez agencję Reutera.

Flotylla poinformowała, że w jej okolicy dostrzeżono 20 izraelskich okrętów wojennych. Dodano, że okręty zbliżyły się na odległość ok. 3 mil morskich. Flotylla ogłosiła wcześniej, że znajduje się mniej niż 80 mil morskich (ok. 148 km) od blokowanej Strefy Gazy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję