Listopad napełnia nasze serca głęboką refleksją nad życiem i śmiercią, nad życiem pozagrobowym i stosunkiem ludzi do spraw dotyczących wieczności. Jestem z wielkim podziwem dla postawy wielu dziennikarzy, którzy, szczególnie w tych pierwszych dniach listopada, w sposób bardzo pogłębiony mówili o śmierci, o świętości, o życiu po śmierci, wyrażając także swoją wiarę w życie pozagrobowe. Mocno zapadła mi też w serce nocna audycja w Radiu Maryja z 1 na 2 listopada, gdzie niezwykłe świadectwo o swojej wierze i łączności ze zmarłymi dawali również słuchacze tego radia. Bardzo wymowne to były wypowiedzi, dające niezwykły obraz wiary i miłości. Refleksje tak bliskie nam wszystkim, bo nie ma chyba takiego człowieka, który nie żegnałby kiedyś kogoś spośród najbliższych - rodziny, przyjaciół i znajomych. Jest wśród tych, którzy odeszli, także moja matka, której już prawie trzeci rok nie ma z nami, są wybitne osobowości z kręgu kultury i nauki, ludzie starsi, ale też bardzo młodzi. Naszym pocieszeniem i nadzieją jedyną są tu tylko słowa Pana Jezusa: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J 11, 25).
Pamięć o zmarłych wyraża się m.in. w trosce o ich groby - zwłaszcza w listopadzie, ale nie tylko, nasze cmentarze zamieniają się w prawdziwe ogrody, skłaniające do zadumy i refleksji. Trzeba tu jednak pamiętać, że zmarłym nie przyniesie to już pożytku - im potrzeba naszej modlitwy. Stary Testament mówi, że „świętą i zbawienną jest rzeczą modlić się za umarłych” (por. 2 Mch 12, 44-45), podobnie i w Nowym Testamencie wiele razy spotykamy słowa odnoszące się do modlitwy za tych, którzy odeszli. Wiadomo, że każdy człowiek jest istotą grzeszną, a do nieba nie wejdzie nikt, kto nie będzie całkowicie oczyszczony. Dotykamy tu zatem tajemnicy owego oczyszczenia, czyli działań pokutnych za nasze przewinienia, w których ogromną pomocą zmarłym mogą być ludzie żyjący - właśnie ich modlitwa, ale także post i jałmużna. Pamiętajmy więc, by w naszych modlitwach za zmarłych prosić Króla Wszechświata o miłosierdzie dla naszych bliskich, wspominajmy ich czyny miłości, ich szczerą troskę i pomoc, które są niewątpliwą zasługą u Boga i przykładem dla nas, żyjących. Ale nade wszystko powierzajmy ich Panu Bogu, łącząc ich z Ofiarą Chrystusa w każdej sprawowanej w ich intencji Mszy św.
Tak dużo mówi się dziś o Bożym Miłosierdziu. Ogromna to zasługa sługi Bożego Jana Pawła II. On także prosił o modlitwę za swoją duszę po śmierci. Przekonywał, że nie tylko za życia, ale i po śmierci - a może szczególnie wtedy - człowiek potrzebuje wstawiennictwa. Korzystajmy z nauki, którą nam pozostawił, pamiętając, że istnieje forma modlitwy przebłagalnej. Pan Bóg poczyta za zasługę zmarłego wszelkie dobro, które chcemy Mu za tego zmarłego ofiarować. Ale nade wszystko liczy na ofiarę Mszy św. Są parafie, gdzie przy okazji pogrzebów zamawia się w intencji zmarłego bardzo dużo Mszy św. - znam np. taką parafię w diecezji sosnowieckiej, gdzie w intencji zmarłego zamawianych jest 40-50 Mszy św. Myślę, że to ważna wskazówka duszpasterska, którą wszędzie można realizować. Jednym z elementów naszej pamięci o tych, których już nie ma z nami, są tzw. wypominki. W intencji zmarłych, których imiona i nazwiska wyczytuje w kościele kapłan, wspólnie odmawiamy Różaniec, Koronkę do Miłosierdzia Bożego i modlimy się za nich podczas Mszy św.
Poprzez uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny Kościół mobilizuje chrześcijan do tej może najważniejszej pomocy naszym ukochanym zmarłym. Zastanówmy się też, czy i za nas kiedyś będzie się ktoś modlił - a więc czy do takiej prawdziwej, sensownej i bardzo skutecznej pamięci o zmarłych wychowujemy nasze młode pokolenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu