Nikt z ludzi nie jest samotną wyspą” - te słowa Tomasza Mertona przywołał bp Antoni Długosz, otwierając jubileuszowe, 20. Sympozjum Duszpasterzy Katolickich Ośrodków i Wspólnot Pomagających Ludziom Uzależnionym, które odbywało się w dniach 16-17 listopada br. na Jasnej Górze. O samotności, jej przyczynach i skutkach rozmawiały osoby na co dzień zajmujące się uzależnionymi. - W tym roku szczególnie zauważalna jest wymiana pokoleń - powiedział współorganizator spotkań, psychiatra, dr n. med. Marek Sternalski. - Przyjechało wielu młodych ludzi, a wśród nich kapłani, siostry zakonne i świeccy posługujący w katolickich ośrodkach, w tym wolontariusze.
Samotni czy osamotnieni
Jesteśmy istotami społecznymi, potrzebujemy przebywania z drugim człowiekiem, a tak często doświadczamy samotności: z wyboru, spowodowanej okolicznościami zewnętrznymi oraz tej wirtualnej, gdy surfujemy po sieci. Czy zawsze samotność prowadzi do destrukcji osobowości i uzależnień? Doświadczają jej wszystkie grupy wiekowe: dzieci, młodzież, dorośli i osoby starsze, jest wpisana w ludzką egzystencję. - Na samotność trzeba spojrzeć w aspekcie wielodyscyplinarnym - mówił w wykładzie ks. dr Mariusz Sztaba z KUL-u. - Spojrzenie psychologa, socjologa czy pedagoga to za mało, trzeba również namysłu filozofii i teologii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Samotność ma konotacje negatywne - gdy rodzi smutek, zagubienie czy agresję. Może mieć też aspekt pozytywny - gdy umożliwia zebranie myśli, dociekanie, twórczość, rozmowę z samym sobą czy z Bogiem. Niestety, coraz częściej doświadczamy samotności społecznej, gdy wokół są inni ludzie, często najbliżsi. Taka samotność prowadzi do osamotnienia, a stąd już tylko krok do uczestnictwa w grupach rządzących się własnym językiem i wartościami, które akceptują cię takim, jakim jesteś, i sięgają po środki uzależniające. Młodzi - szczególnie narażeni na osamotnienie - wpadają w nie, bo z natury nie potrafią być sami ze sobą. Trzeba młodemu człowiekowi pomóc dojrzeć do wartości. Jak to uczynić? Wychowawca, opiekun, terapeuta musi być dla młodego człowieka mistrzem. Aby uczyć dobrej samotności, wychowawca sam musi doświadczyć ascezy, sam musi poczuć ciszę. Podstawą porozumiewania się musi być dialog i oddziaływanie wychowawcy na wychowanka i odwrotnie - to podstawa pedagogii Janusza Korczaka i św. Jana Bosko.
Smak samotności
Osamotnienie to brak wystarczająco głębokich więzi z innymi ludźmi. Stan ten prowadzi do izolacji. Sama bliskość nie wypełni więzi: z ojcem, matką, bratem. I wtedy pojawiają się obiekty zastępcze: narkotyki, alkohol, ale też Internet, sporty ekstremalne lub rodzi się np. osobowość pedantyczna. - Osamotnienie jest zjawiskiem tragicznie negatywnym, zawsze kończy się uzależnieniem - dostrzegł ks. dr Krzysztof Grzywacz. - Dlatego tak ważne jest rozróżnienie samotności od osamotnienia. Nie ma spotkania z drugim człowiekiem bez zaakceptowania jego samotności. Umiejętność przeżywania samotności w związku jest darem kochających się ludzi. Dobre przeżywanie samotności chroni nas przed uzależnieniami. Trzeba nauczyć młodych ludzi wchodzenia w więzi, by nie potrzebowali uzależniacza. Uczyć dawania i brania, czułości i nieprzekraczania granic, potrzeby samotności, słuchania siebie, i potrzeby więzi, ale bez uzależniania się od drugiego człowieka, gdyż każde uzależnienie kończy się destrukcją.
Samotność uzależniona
Reklama
Symptomy uzależnienia kształtują się już w dzieciństwie, a nawet w łonie matki, gdy dziecko nie jest oczekiwane z miłością, gdy matka nie potrafi uznać, że rodzące się w jej łonie życie jest człowiekiem. Rozpad rodziny, brak komunikacji między rodzicami, patologiczny styl życia, a także despotyzm w wychowaniu oraz odrzucenie przez rówieśników to krok do samotności: emocjonalnej, społecznej, moralnej i krok do uzależnienia. Jak trudno jest odbudować więzi zaufania, wiedzą ci, którzy od lat zmagają się z uzależnieniem. Takim środowiskiem dla wielu stało się „Szpakowisko” - zloty młodych ludzi skupionych wokół salezjanina - ks. Andrzeja Szpaka. To w tych grupach młodzi znaleźli ostoję, autorytet, który pozwalał im kształtować wartości i kreować tożsamość. - „Szpakowisko” stało się grupą wsparcia, w której członkowie mają podobne problemy, otwarcie mówią, co czują, akceptują emocjonalne zachowania - mówiła podczas sympozjum dr Karolina Kmiecik-Jusięga.
Samotność bez ojca
Brak ojca lub jego niedostatek w wychowaniu nazwany został upadkiem rodzin. Rola ojca w rodzinie nie koncentruje się tylko na zabezpieczeniu jej ekonomicznych potrzeb. To właśnie ojcowie budują tożsamość dziecka, mają największy wpływ na przestrzeganie przez dziecko zasad. Brak ojca to brak kręgosłupa moralnego, szczególnie u chłopców. Ojcowie uzależnieni doprowadzają do sytuacji, że dziecko przyjmuje tożsamość dziecka alkoholika, a w dorosłości tożsamość dorosłego dziecka alkoholika, która jest niezwykle trudna do zmiany.
Jasnogórskie spotkania
Reklama
Bp Antoni Długosz - biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej, delegat Episkopatu ds. duszpasterstwa młodzieży nieprzystosowanej społecznie - postawił pytanie, czy jasnogórskie spotkania duszpasterzy i wspólnot pomagających osobom uzależnionym mają sens w epoce Internetu, gdzie można się spotkać w świecie wirtualnym, wymienić informacje i uwagi. Uczestnicy sympozjum zgodnie przyznali, że nic nie zastąpi spotkania jasnogórskiego. Podkreślili wartość modlitwy i formacji osób zajmujących się pomocą uzależnionym. - Gdy 20 lat temu zaczynaliśmy sympozjum na Jasnej Górze, była „Betania” i kilka innych ośrodków - wspólnot katolickich. Dziś jest ich ponad 25: dziennych i stacjonarnych, dla młodzieży i dorosłych. Zaistniały dzięki temu sympozjum - mówił ks. Józef Walusiak, który 23 lata temu założył ośrodki dla nieletnich narkomanów w Bielsku-Białej. - Musimy się nadal spotykać, aby szukać wspólnych dróg pomocy ludziom uzależnionym, modlić się i formować.
Potrzebę wspólnych spotkań podniósł również ks. Zbigniew Zalejski, kapelan w mstowskiej „Betanii”, prowadzący spotkanie. Postulował, by zabierać głos w ważnych debatach dotyczących uzależnień, by tworzyło się współdziałanie, forum wymiany myśli.
Bp Długosz podniósł temat roli parafii w opiece nad dziećmi i młodzieżą zagrożoną wykluczeniem społecznym. - W Roku Wiary warto przypomnieć, że Kościół jest rodziną. Twórzmy w parafiach dla dzieci osamotnionych ośrodki na wzór salezjański, gdzie poczują się jak w rodzinie, gdzie zjedzą ciepły posiłek i otrzymają pomoc w odrabianiu lekcji.
Duszpasterstwo osób samotnych
Ostatni dzień sympozjum wypełniła modlitwa i warsztaty, które prowadzili: ks. Andrzej Szpak, Dorota Nenart, dr Joanna Sochacka-Pietrzyk, Jowita Mroczkowska, Maciej Marcinek, Grzegorz Nałęcz. W podsumowaniu warsztatów zwrócono uwagę na to, że walka z samotnością polega na pogłębianiu więzi z Bogiem.
* * *
Ks. Andrzej Szpak SDB, duszpasterz młodzieży uzależnionej, twórca zlotów zwanych Szpakowiskami i pielgrzymek „młodzieży różnych dróg” na Jasną Górę
Młodych trzeba umieć słuchać. Duszpasterz musi przeżyć to, co głosi, musi być świadkiem tego, w co wierzy, nawracać tym, czym żyje. Trudno jest otworzyć się człowiekowi, który ma kryzys wiary. Kapłan nie jest pierwszym, do którego by przyszedł. A szkoda. Młodzi nie chcą wyliczanki grzechów, ale zatrzymania się na ich źródle, na tym, skąd te grzechy się biorą. W początkach mojej pracy duszpasterskiej byłem takim „pedagogiem imienia”. Znałem człowieka. To ważne, że duszpasterz zwraca się do niego po imieniu, zyskuje zaufanie. Trzeba stać się osobą ważną, by zaczęli do ciebie przychodzić, by wiedzieli, że duszpasterz może pomóc w kryzysach wiary powrócić do dobrej relacji z Bogiem, bo kryzysy, samotność rozpoczynają się od utraty kontaktu z Bogiem. Powołam się w tym miejscu na świadectwo wielu duszpasterzy. Wszyscy odkrywamy wartość adoracji. Być przy Jezusie. Nie raz, nie dwa, ale trwać, by nadrobić straconych 10 lat bez Boga, gdzieś na dnie życia. Trzeba czasu, by odrestaurować wnętrze. Oczywiście, dzięki łasce Bożej, ale trzeba się na tę łaskę otworzyć.